Czy warto jechać do Maroka
Afryka,  Sousse,  Tunezja

Za darmo, wszystko za darmo! Takie rzeczy tylko w Sousse:)

Kolejny pochmurny dzień w sierpniu nad Morzem Śródziemnym. Na plaży twardo wyczekujemy choćby małego przebłysku promieni słonecznych. Chmury gnają jak szalone, wieje porządnie. Przy basenie w drodze po drinki spotykam Natalię z Łukaszem, dochodzimy do wniosku, że czas na jakąś przygodę, po obiedzie umawiamy się na wypad do Sousse. Teraz tylko muszę przekonać Michała i popołudnie spędzimy w tunezyjskiej medynie. Łatwo nie jest, bo plaża to jest to, co Michał lubi najbardziej. Na szczęście moja siła perswazji działa, jedziemy do Sousse!

Przed hotelem już czeka żółta taksówka. Oczywiście trzeba się targować, w końcu ustalamy cenę 12 dinarów i wsiadamy do nieco zdezelowanego auta. Kierowca jest bardzo rozmowny, chętnie opowiada o kraju i o tym, co widzimy za oknem. Po drodze mijamy, jak się okazuje, fabrykę Lacoste… to dlatego wszyscy noszą tu koszulki tej firmy. Dojazda trwa około 20 miniut, kierowca zatrzymuje się przy samym wejściu do medyny. Pierwsze wrażenie… brudno, tłoczno i wszechobecny chaos. Próbujemy przejść przez ruchliwą ulicę, co łatwe nie jest, z każdej strony nadjeżdża po kilka samochodów, trąbiac przy tym bez umiaru. Uff, udało się! Przy wejściu do medyny kierujemy się najpierw na prawo, mijamy kilka straganów oraz sklepów i dochodzimy do ribatu.

102.JPG 109.JPG

RIBAT

Wstęp koszyuje 7 dinarów plus 1 dinar za pozwolenie na robienie zdjęć. Ribat w Sousse zalicza się do najważniejszych tego typu budowli na wschodnim wybrzeżu. Ribat to czyli ufortyfikowany klasztor muzułumański, miał za zadanie strzec granic przed atakami Berberów od strony lądu, a chrześcijan od morza. Prace ukończono w 821 roku, za panowania dynastii Aghlabidów. Od zewnętrznej strony, dokłądnie nad bramą, barbakan ma cztery szczeliny, przez które na oblegających mury wrogów wylewano wrzący olej. Wnętrze jest bardzo skromne, wręcz spartańskie, dziedziniec otoczono celami, w któych przetrzymywano jeńców. Po schodkach wchodzimy na kolejny poziom, stąd widać już meczet. Na wieżę strażniczą prowadzą 73 stopnie, wejście jest wąskie i ponure. Natomiast ze szczytu rozciąga się piękny widok na całe miasto oraz marinę.

115.JPG 122.JPG 118.JPG 130.JPG 132.JPG 148.JPG 152.JPG

 

KASBA

Z wieży widać kasbę. W okazałym budynku fortecy mieści się dzisiaj podobno bardzo ciekawe muzeum archeologiczne, szczycące się drugimi pod względem wielkości (po tuniskim Bardo) zbiorami w kraju. Kasba powstała w 859 roku na miejscy zburzonego fortu bizantyjskiego, a jej 50-metrowa wieża nosi imię budowniczego Chalefa al-Faty. Z platformy widokowej , wznoszącej się 30 metrów nad ribatem, rozciąga się najwspanialsza panorama Susy. Jest to także jedna z najstarszych wież w Afryce Północnej. Niestety, na najwyższy poziom, zwiedzający nie mają wstępu z uwagi na miesczącą się na nim latarnię morską, turyści mogą podziwiać widok z krenelaża.

154.JPG 159.JPG

 

MEDYNA

Po nacieszeniu się widokiem opuszczamy ribat i kierujemy się do starego miasta. To moja pierwsza medyna, muszę przyznać, że mam mieszane uczucia, czuję się trochę nieswojo. To zupełnie inny świat, mnóstwo ludzi, straganów, sklepów, plątanina ulic i uliczek. Całość jest bardzo zaniedbana, widać biedę. Najpierw idziemy wzdłuż murów, po jakimś czasie postanawiamy jednak zapuścić się nieco głębiej i skręcamy w prawo. W mojej głowie ciągle krążą myśli o natarczywych sprzedawcach wręcz wciągającymi na siłę do swoich sklepów. Nic takiego się nie dzieje… Trafiamy za to do sklepu pełnego wszelkich przypraw, co za widok, co za zapach! Przyprawy, zioła, kasze i groch pięknie prezentują się w wielkich workach. Oczywiście Natalia i ja oglądamy wszystko dokładnie i próbujemy rozpoznać, co kryje każdy worek. W końcu namierzamy ładnie zapakowane paczuszki z kilkima rodzajami potraw i próbujemy się targować, sprzedwca jednak twardo trzyma się swojej ceny, a więc dajemy za wygraną i płacimy tyle, ile żąda. Idziemy dalej, wstępujemy do sklepu obok… i co się okazuje? Te same przyprawy są dwa razy tańsze! Tak, to zrobiłyśmy dobry interes:) Trudno, trzeba wspierać turystykę w Tunezji. W tym sklepie ceny wydają się być normalne, bez jakigokolwiek narzutu, a rzeczy są narapwdę piękne… jak np. bardzo ładny ręcznie malowany moździerz, mam chęć go kupić i już po chwili żałuję, że tego nie zrobiłam.

180.JPG 186.JPG 192.JPG 196.JPG 200.JPG

 

W medynie można kupić dosłownie wszystko, od pięknych kolorowych ceramicznych talerzy i miseczek, moździerzy, przez daktyle (tak, to kraj, gdzie są całe gaje daktylowe) po podróbki butów, kurtek skórzanych i innego asortymentu. A sprzedawcy? Tak, bardzo bardzo zachęcają, namawiają, jednak nie jest to aż tak uciążliwie jak słyszałam lub też ja tego aż tak nie odbieram. Gdy tylko na chwilę zatrzymam się przy sklepie, od razy pytają, skąd jestem i nie czekając na odpowiedź, sami zagadują: POLSKA! Za darmo, wszystko za darmo – słyszę! Jak w Bierdronce!:) Tak, Polaków w Tunezji jest naprawdę dużo, a w tym roku szczególnie, jako że Egipt nie wypalił. Pada nawet pytanie, ile wielbłądów mój mąż chciałby za mnie dostać, z tym że sprzedawca pyta nie tego mężczyzna, co trzeba, tak więc do transakcji nie dochodzi;) Michał wkracza do akcji i za rękę odciąga mnie od straganu.

199.JPG 203.JPG

 

A tutaj sklepik z ręcznie wystukanymi wzorami na alumiowych talerzykach, a wzory są przeróżne. Mężczyzna przy nas tworzy coś na kształt pustyni z palami i wielbłądami, a potem wystukuje imię Natalii.

207.JPG

 

Po spacerze po medynie postanawiamy pojechać do Portu El Kantaoui. Taksówka nie powinna być droga, z hotelu powinna kosztować 15 dinarów, zatem z Sousse tylko 5. Jak się okazuje za taką kwotę nikt nie chce pojechać, ale nie ustępujemy i w końcu się udaje. Przejeżdząy przez całe miasto, po drodze mijamy hotele, których oferty przed przyjazdem przeglądałam. Riadh Palms robi dobre wrażenie, jednak Mövenpick bije go pod każdym względem. Reszta wygląda niezbyt zachęcająco.

PORT EL KANTAOUI

Port El Kantaoi to dzielnica tunezyjskiej Susy i ośrodek turystyczny, położony 10 kilometrów na północ od centrum miasta. Z portu do centrum Sousse regularnie kursuje kolejka turystyczna. Znajduje się tu nowoczesny port jachtowy dla ponad 300 łodzi. Szczerze przyznam, że na mnie aż tak wielkiego wrażenia nie robi. Ot, przystań, sklepy, kawiarenki jakich wiele.. jedynie palmy i tunezyjskie wyroby przypominają, że jesteśmy w egzotycznym kraju. Można zakupić wycieczkę, rejs statkiem, za cenę o połowę mniejszą niż w biurze. Opcja opłacalna dla kogoś z Sousse, gdyż z Monastyru trzeba doliczyć koszt taksówki.

218.JPG 222.JPG 226.JPG 234.JPG 241.JPG 243.JPG 244.JPG

 

Są też mali biznesmeni. W pewnym momencie podbiega do mnie mały chłopiec ubrany w tunezyjski strój i wręcza mi bukiecik kwiatków. Mówię, że dziękuję, jednak on bardzo nalega. No dobrze, w końcu to dziecko, wiec biorę… i co? 10 dinarów się należy! Oczywiście, nie ma nic za darmo:) Już od najmłodszych lat ćwczy się tu techniki sprzedaży, i to na żywych organizmach:)

252.JPG 257.JPG

 

Ciekawe skąd tu taki model?

259.JPG 260.JPG

 

Zaczyna się śmiemniać, postanawiamy więc wracać. Taksówki nie trzeba szukać, sama nas zdajduje. Przy wyjściu od razu podchodzi do nas taksówkarz i proponuje kurs. Ostro się targujemy i w końcu za 17 dinarów wracamy do hotelu. Przed samym hotelem prawie dochodzi do wypadku. My jesteśmy już na rondzie, a nas pędzi inna taksówka. Naprawdę, to były centymetry. Niestety, kierowcy są tu naprawdę fatalni. Na szczęście nic złego się nie dzieje i wieczór spędzamy już w hotelu.

2 komentarze

  • Retro Hostel

    Bardzo ciekawy cały cykl wpisów z wycieczki do Monastiru!
    Tym bardziej, że w maju czeka nas również urlop w Skanes Serail, a Twój blog stanowi dużo bogatszą i cenniejszą skarbnicę praktycznej wiedzy na ten temat niż wszystkie turystyczne portale razem wzięte 🙂
    Czy pamiętasz może jakieś konkretne ceny za rejsy statkiem w porcie El Kantaoui?

    • celwpodrozy

      Dziękuję bardzo, w Monastyrze jednak nie byłam:) Niestety nie pomogę, rejsem się nie interesowaliśmy, więc i o cenę nie pytaliśmy.

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *