Co zobaczyć w Fezie
Afryka,  Fez,  Maroko

Co koniecznie trzeba zobaczyć w Fezie, czyli dzień pierwszy z przewodnikiem

Nie ma drugiego takiego miejsca ani w Maroku, ani nigdzie indziej. W Fezie od razu przeniesiesz się w czasie, i to o tysiąc lat. To najlepiej zachowane średniowieczne miasto w muzułmańskich krajach. O tym, że miejscowi inaczej mierzą czas, może świadczyć fakt, że jedna z dwóch medyn, Fas al-Dżadid nazywana jest nową, choć powstała w XIII wieku. W jej granicach znajduje się pałac królewski oraz dawna żydowska dzielnica mallah. Stara medyna to Fas al-Bali, rozbudowywana była od początku istnienia miasta i stanowi najbardziej zawiłą oraz skomplikowaną medynę na świecie.

Podczas pysznego śniadania na dachu riadu zjawia się właścicielka kwaterki (tak, właścicielką jest kobieta!), by osobiście nas przywitać i spytać, czy czegoś jeszcze nie potrzebujemy. Proponuje nam wykupienie usług tutejszego przewodnika, który legalnie prowadzi taką działalność. Zapewnia, że cena jest uczciwa, i że naprawdę zaprowadzi nas w miejsca, które warto odwiedzić. Cena to 260 Dh, czyli 60 Dh na osobę (około 22 zł). Artur kręci oczywiście nosem, bo przecież najlepszy sposób na zwiedzanie marokańskiej medyny, to powolne błądzenie w jej zakręconych uliczkach. Owszem, nie sposób się z nim nie zgodzić. Niemniej na takie atrakcje mamy tu całe dwa dni, więc zgubić się z pewnością zdążymy. Większość jest za przewodnikiem, więc przegłosowane. Umawiamy się przed drzwiami riadu około 9:00, zwiedzanie ma potrwać do 15:00.

Pan przewodnik punktualnie zjawa się w umówionym miejscu. Najpierw tłumaczy pokrótce, dokąd pójdziemy i co zobaczymy oraz prosi, by trzymać się razem, bo tutaj naprawdę bardzo łatwo się zgubić. I rzeczywiście, orientacja pana przewodnika bardzo się przydaje na samym początku. Gdybyśmy sami zaczęli zwiedzanie, mogłoby się skończyć jedynie na szukaniu drogi powrotnej i to przez cały dzień.

1041.JPG

Nasz przewodnik w Fezie

Miejsca, które warto zobaczyć w feskiej medynie są porozrzucane po całym terenie. Idąc tak owym labiryntem uliczek i przeciskając się przez uliczne tłumy, docieramy do placu, przy którym można poobserwować wykuwanie żelaza. Następnie, podążając za naszym przewodnikiem zaglądamy do słynnych feskich garbarni, odwiedzamy medresy oraz mauzolea. W tym czasie udaje się nam zwiedzić 12 miejsc w feskiej medynie. To naprawdę sporo. Wiem, że na własną rękę takiej możliwości by nie było, plątanina uliczek z pewnością by to utrudniła.

Jeśli chcecie wiedzieć, co zobaczyliśmy drugiego dnia w Fezie, zajrzyjcie do wpisu:

 

 

PLAC AS-SAFFRIN

To niewielki plac, przy którym zgrupowali się rzemieślnicy wykonujący przedmioty z metalu: od srebrnych ozdób, przez przedmioty mosiężne i naczynia do herbaty, po różnych rozmiarów kotły czy wiadra. Stukot młotków układa się niejako w żelazną melodię, a dźwięki rozlewają się po całej medynie.

1066.JPG 1055.JPG 1030.JPG

 

MEDRESA AS-SAFFARIN

W dolnym rogu po wschodniej stronie widoczne jest niepozorne białe wejście z daszkiem przykrtytym zielonymi dachówkami. Prowadzi ono do medresy As-Saffarin wybudowanej około 1270 roku, a więc kilkadziesiąt lat przed położonymi dalej na zachód dwiema najważniejszymi w Fezie. Jej założycielem był Abu Jakub Jusuf, pierwszy władca dynastii Marynidów. Stąd wywodzi się jej rzadziej używana nazwa: medres Jakubijja (fr. Yaaqoubiyya). Medresa jest najstarszą szkołą koraniczną w Maroku, która po dziś dzień pełni pierwotną funkcję, nadal mieszkają tu studenci uniwersytetu Karawijjin. Nam niestety nie udaje się wejść do środka, możemy zajrzeć tylko na chwilę przez drzwi.

1068.JPG 1071.JPG

 

MECZET KARAWIJJIN

To najważniejsza budowla sakralna Fezu (fr. Mosquee Quaraouiyne). Jest jednocześnie jednym z najważniejszych meczetów świata muzułańskiego. Tak potężny, że trudno go w całości obejrzeć, z pewnością nie pomaga w tym zwarta zabudowa wokół. Świątynia jest niemal równieśnikiem Fezu, ufundowana przez Fatimę Bint Muhammad al-Fihri, córkę zamożnego osadnika z tunezyjskiego Kairuanu (stąd nazwa), powstała w 859 roku. Do meczetu prowadzi 14 wejść. Najlepsze widoki są z głównego wejścia, od strony zachodniej. Jeśli akurat drewniana krata chroniąca modlących się przed ciekawskimi nie jest zasunięta, można zajrzeć na duży dziedziniec (sahn) z posadzką wyłożoną 50 tys. płytek i niewielką fontanną pośrodku.

1082.JPG 1084.JPG 1303.JPG

 

MEDRESA AL-ATTARIN

Powstała w latach 1323-1325, jest więc nieco starsza od tej najsłynnejszej, a mianowicie od Bu Inanijja. Także bogactem deokracji jej dorównuje. Niesamowite wrażenie wywiera pomieszczenie wejściowe wyłożone płytkami zulajdż o misternych wzorach. Na głównym dziedzińcu pięknie współgrają ze soboą delikatne stiuki (z motywami florystycznymi i wykaligrafowanymi cytatami z Koranu), snycerka i kolejne zulajdż.

1101.JPG 1105.JPG 1108.JPG 1113.JPG

 

PLAC AN-NADŻDŻARIN

Place en-Nejjarine, czyli Plac Stolarzy to jedno z najprzyjemniejscych miejsc w centrum medyny. Nazwa pochodzi od rzemieślników skupionych przy okolicznym suku. Handluje się tu wyrobami ze szlachetnych gatunków drewna. Uwagę przyciąga tu jeszcze coś, a mianowicie pięknie zdobiona tradycyjną mozaiką zulajdż stara fontanna, nosząca tę samą nazwę, co plac. Mieści się tu także Muzeum Sztuki i Rzemiosł Drewnianych, które to zwiedzamy już na własną rękę następnego dnia.

1151.JPG 1148.JPG

 

MAUZOLEUM IDRISA II

To jeden z najbardziej czczonych obiektów przez mieszkańców Fezu, niestety jest on zamknięty dla niemuzułumanów. Mazoleum ustytuowane jest między kissarią a placem an-Nadżdżarin, na południe od Souku al-Attarin. Mulaj Idris II był drugim władcą z pierwszej marokańskiej dynastii Idrysydów. Uważa się go za założyciela miasta, jest również jego patronem. Kult Idrisa II zaczął się, gdy znaleziono grób z jego nienaruszonym cialem. Od tego czasu aż do dziś do świętego miejsca przybywają pielgrzymi, kobiety w ciąży, chłopcy przed rytuałem obrzezania czy też handlarze słodyczami. Mauzoleum powstało w na początku XVIII wieku. Co prawda nie da się wejść do środka, ale sporo można zobaczyć z zewnątrz.

1168.JPG 1178.JPG

 

FABIARNIE I GARBARNIE

Te w Fezie są największe w kraju i przez to najbardziej znane. Najpopularniejsze zdjęcie z ze zwiedzania medyny zawsze przedstawia właśnie ten obiekt. W Fezie są dwie: większa i słynniejsza garbarnia Szawara (fr. Chouwara) oraz nieco mniejsza garbarnia Sidi Moussa. Już na wejściu otrzymujemy gałązkę mięty, aby zagłuszyć przykrą woń wydobywającą się z tego miejsca. Ów zapach zawdzięczany jest zwięrzecym odchodom, w których to wyprawiana jest skóra. Dlatego garbarnie ulokowane są zawsze na obrzeżach medyn, aby nie zatruwały życia ich mieszkańcom. Tak jest i w tym przypadku, garbarnie Szawara (Chouwara) usytuowane są na wschodnich krańcach głównej części Fas al-Bali, nad rzeką Fez oddzielającą ją od dzielnicy andaluzyjskiej.

Garbarnie niewiele zmieniły się od czasów średniowiecza, zarówno wizualnie, jak i pod względem organizacji pracy. Centralną część stanowią kadzie z barwnikami. Po usunięciu owłosienia i resztek mięsa, a następnie po wypłukaniu moczy się w nich skóry. Kadzie wykonywane są według tradycyjnych wzorców, niektóre służą kilkaset lat. W większości barwniki są naturalne, jednak coraz częściej stosuje się także syntetyki. Zwykle w kadziach podobne kolory ułożone są blisko siebie. Na ścianach i dachach budynków suszą się ufarbowane skóry, najczęściej owiec, kóz, bydła i wielbłądów. Struktura organizacyjna pracy również jest taka jak dawniej. Farbiarze zorganizowani są w cechy, a poszczególne stanowiska są dziedziczone, synowie wykonują tę samą pracę, co ich ojcowie. Przez lata niewiele zmieniły się także warunki sanitarne, przez co owa praca nie należy do najzdrowszych.

Same garbarnie są niewidoczne z ulicy. To, że jest się w pobliżu, można wywnioskować albo po zapachu, albo po obecności licznych sklepów z galanterią skórzaną, których właściciele zapraszają do środka oraz na taras widokowy. Z któregoś zaproszenia warto skorzystać (jeśli zwiedza się bez przewodnika), to jedyny sposób, aby spojrzeć na garbarnie. Na niektórych sklepach widnieją tabliczki visite gratuite (zwiedzanie bezpłatne), jednak nic nie płaci się tylko wtedy, gdy się coś kupi, w przeciwnym razie przyjemność taka kosztuje około 10 Dh.

GARBARNIA SIDI MOUSSA

1265.JPG 1258.JPG 1259.JPG 1260.JPG 1272.JPG 1273.JPG

 

GARBARNIA SZAWARA

1327.JPG 1321.JPG 1326.JPG 1335.JPG 1336.JPG 1342.JPG 1337.JPG

 

FABRYKA DYWANÓW

Czy to taki “must-see”? Nie jestem przekonana, niemniej nasz przewodnik nas tam zabiera (tak, zapewne jeśli coś kupimy, dostanie prowizję) i summa summarum jest to coś, co warto zobaczyć. Fabryka mieści się w całkiem ciekawym starym budynku, który zdaje się być niegdysiejszym pałacem. Zostajemy miło przywitani przez handlarzy, poczęstowani tradycyjną herbatką miętową, przy której zaczyna się prezentacja tutejszego towaru. A jest co prezentować. Wszędzie na ścianach, na podłodze, na półkach, stołach piętrzą się niezliczone ilości dywanów. Można je wykorzystywać także jako narzuty na łóżko, czy kilimy na ścianę.

 1207.JPG 1208.JPG 1211.JPG 1213.JPG 1216.JPG 1218.JPG

 

Dywany o prostszych motywach tkane są przez mężczyzn, te bardziej skomplikowane wytwarzają kobiety. Mnogość kolorów, ich intensywność uzyskiwana jest z barwników naturalnych. Styl ten jest inny niż tradycyjny perski, jaki znamy z naszych sklepów. Tutaj znajdziemy przede wszystkimi motywy berberyjskie, wyraźne duże geometryczne wzory wraz z mniejszymi symbolami, takimi jak węże czy krzyże odstraszające złe moce. Oczywiście problemu z transportem nie ma, od razu po zakupie towar jest wysyłany wprost pod wskazany adres. Wszyscy dwoją się i troją, co by namówić nas na taki souvenir i gdy tylko wykazujemy się jakimś ruchem w kierunku drzwi, wyciągają coraz to nowe egzemplarze.

1219.JPG 1222.JPG 1225.JPG

DZIELNICA ANDALUZYJSKA

Znajduje się we wschodniej części Fas al-Bali, a założona została na początku IX wieku przez uciekinierów z Andaluzji. Od reszty medyny oddziela ją rzeka Fez i ta naturalna granica spowodowała, że przez stulecia obszar ten rozwijał się nieco odmiennie od reszty miasta. Do dziś jest tu spokojniej, a dzielnica ma przede wszystkim charakter mieszkaniowy. Jej centralną część stanowią okolice meczetu Andaluzyjskiego, czyli Jamaa Andalous. Wejście do meczetu wygląda imponująco, stoi on na szczycie wzgórza, a do bramy prowadzą schody. Na pierwszy rzut oka może wydawać się dość nowoczesny, niemniej jest drugim najstarszym meczetem w Fezie, zaraz po Karawijjin, zbudowanym w IX wieku.

1368.JPG 1372.JPG

 

MEDRESA BU INANIJJA

Jest ona niezwykle wartościowym zabytkiem w Fezie. To największa j najpiękniejsza szkoła koraniczna. Powstała w czasach dynastii Marynidów i była ostatnią z ich wielkich inwestycji. Co ciekawe, nie zbudowano jej tam, gdzie stały już inne medresy, a mianowicie wokół meczetu Karawijjin, lecz w oddaleniu, w zachodniej części Fas al-Bali. Budowlę wznoszono w latach 1350-1355 za panowania sułtana Abu Inana, od którego wzięła swoją nazwę. Koszt całego przedsięwzięcia był ogromny, a po zakończeniu prac sułtan wyrzucił podobno rachunki do rzeki, twierdząc, że nie można wycenić czegoś tak wspaniałego. Jest to jedyna medresa w Maroku, która posiada własny minbar (kazalnicę w kształcie schodów) oraz minaret. Ten ostatni, choć niewysoki, jest jednym z najpiękniejszych w mieście, a jego ściany dekorują misterne sitiuki. Najważniejszym miejscem w medresie jest dziedziniec, wokół którego koncertuje się życie obiektu. To właśnie na dziedzińcu można podziwiać piękne zdobienia oraz ornamenty, a także posadzkę wyłożoną marmurem oraz onyksem. W okolicach medresy zachowało się kilka funduków, czyli karawanserajów z czasów świetności miasta (było ich około 200). Zatrzymywali się tu kupcy, niektóre pokoje wynajmowali też studenci, jeśli mogli sobie na to pozwolić. Tutaj żegnamy się z naszym przewodnikiem i dziękujemy za oprowadzenie.

Fes_Medersa_Bou_Inania_Mosaique.jpg

BAB BU DŻALUD

To chyba najsłynniejsza brama w Fezie (fr. Bab Bou Jeloud). Docieramy tu wieczorem w samą porę na kolację. Zaraz przy wyjściu z medyny znajduje się mnóstwo knajp oraz restauracyjek, a tym samym zewsząd zostajemy otoczeni przez grupki naganiaczy. Jeden przez drugiego licytują się między sobą i to do tego stopnia, że my zostajemy z boku, niejako poza całą debatą, a oni dyskutują i przekomarzają się w już zamkniętym gronie. Kiedy postanawiamy oddalić się z miejsca owego zamieszania, nagle w oka mgnieniu przypominają sobie o naszej obecności i próbują przekonać nas do swojej restauracji. Ostatecznie wybieramy knajpkę, w której jest najtaniej. Pan z obłsugi jest przesympatyczny, raczy nas opowieściami o kotach i Mohamecie, niemniej samo jedzenie już takich achów i ochów nie wywołuje, to chyba najmniej smaczny tadżin, jaki do tej pory jadłam w Maroku.

1413.JPG 1417.JPG 1421.JPG

Tu jemy. Nasz pan naganiacz przygotowuje stolik

1428.JPG

 

Bab Bu Dżalud (fr. Bab Bou Jeloud) prezentuje się naprawdę pięknie, przed nią rozciąga się niewielki placyk, a mianowicie Plac Bu Dżalud. Sama brama wygląda na średniowieczną, ale pozory w tym przypadku mylą, powstała dopiero w 1913 roku, choć jej pierwowzór istniał już w XII wieku. Brama z obu stron pokryta jest błyszczącymi płytkami zulajdż o skomplikowanej ornamentyce.

1430.JPG 1434.JPG

 

Kilka kroków dalej przy placu Bu Dżalud znajduje się niewielki meczet, który dopełnia pięknego wieczornego obrazka oświetlonego przez lampy oraz księżyc.

1445.JPG

PLAC BAGHDADI

Docieramy tutaj już wieczorową porą. To plac po zewnętrznej stronie murów, ma mniej więcej kształt trójkąta. Przestrzeń ta mocno kontrastuje z ciasnotą w Fas al-Bali. W mury medyny wbudowano tu potężną bramę Bab asz-Szurfa (fr. Bab ech-Chorfa), oflankowaną dwiema wielobocznymi basztami zwieńczonymi blankami. Stanowi doskonałe tło dla odbywająceog się tu targowiska. Wieczorne lampy pięknie oświetlają to miejsce, które nabiera jeszcze większego uroku. Idąc od bramy w lewo wzdłuż murów, dociera się do następnej bramy, Bab al-Mahruk prowadzącej na otwartą przestrzeń w okolice cmentarza. Droga wiodąca prosto doprowadzi na wzgórze, skąd rozpościera się piękny widok na medynę.

1462.JPG 1465.JPG 1468.JPG 1476.JPG 1478.JPG

Po całym dniu zwiedzania i szwędania się po feskiej medynie potwierdzam: to z pewnością musi być najbardziej zagmatwane i skomplikowane miesjce na świecie. Mimo że mieliśmy już małą zaprawę i obycie z marokańskimi medynami, ta kompletnie nas zakręciła. Całkiem dobrym pomysłem jest więc wynajęcie przewodnika, choćby na pół dnia.

Źródło: Pascal -Maroko. Przewodnik ilustrowany 2013

10 komentarzy

  • Lucyna

    Byliśmy w Fezie na Maroku na własną rekę. Zwiedziliśmy całe południe, na północ zabrakło czasu. Widzę, że warto pojechać i tam, szczególnie Fez i Szefszewan robią wrażenie. Bardzo pomocne informacje do planowania kolejnej wycieczki. Pozdrawiam

    • celwpodrozy

      To marzenie trzeba spełnić:) Naprawdę warto i akurat Maroko nie musi być drogie. Ja z chęcią tam wrócę, bo to właśnie tak jak napisałaś, inny świat.

  • Gen

    W 1974r przez miesiąc wspólnie z 14 kolegami wykonywaliśmy dla UNESCO inwentaryzację Medresy Al Attarin metodą fotogrametryczną. Wspaniałe czasy. Swoją drogą ciekawe czy ktoś wykorzystał później nasze opracowanie?
    Była to wyprawa studentów Wydz.Geodezji AGH

  • Kuba

    Hej, czytałem informacje o Fezie na Twoim blogu i się zainspirowałem niektórymi miejscami o których piszesz. Bardzo mi się podobał Fez, ale są też mankamenty tego miejsca – szczególnie te araby co oferują haszysz, byli oni na każdym rogu. Oraz smród w wielu miejscach. Dla mnie największą atrakcją były garbarnie, chociaż śmierdziało tam niesamowicie… Ale warto mieć to miejsce doświadczone w życiu 😀 Jedzenie marokańskie jest przepyszne! Najlepsze oliwki jakie w życiu jadłem to właśnie w Maroko! Tandżinów nigdy nie zapomnę! Wielka medyna też robi wrażenie, łatwo się w niej zgubić. Nakręciłem krótki film z Fezu, może Ci się spodoba: https://www.youtube.com/watch?v=U3wOa2ZMyZ0
    Udało nam się dorwać tanie loty z Madrytu do Fezu, za 9 euro za osobę 😀

  • Jerzy

    My też byliśmy w Maroku, było to kilka lat temu w roku 2013. Mimo, że od tamtego wyjazdu odbyliśmy wiele wspaniałych podróży, podróż do Maroka jest ciągle żywa w naszej pamięci. Spędziliśmy tu trzy wspaniałe tygodnie, jeżdżąc wynajętym samochodem po tym kraju. W Fezie, o którym Pani pisze w tym poście, spędziliśmy pełne dwa dni. Po mieście chodziliśmy bez przewodnika i nie zgubiliśmy się!!!
    Podróż do Maroka zainspirowała nas do pisania bloga: “Podróże Lili i Jurka”. Proszę porównać nasze wrażenia z Fezu ze swoimi.
    Linki do naszych postów z Fezu: https://podrozeliliijurka.blogspot.com/2013/05/maroko-dzien-11-fez.html oraz https://podrozeliliijurka.blogspot.com/2013/05/maroko-dzien-12-fez-dzien-drugi.html
    Linki do pozostałych, odwiedzonych przez nas miejsc w Maroku, jak i do innych naszych podróży znajdzie Pani bez trudu (tylko niewielką część podróży opisaliśmy na blogu).
    Pozdrawiamy Lila i Jurek

  • piszolec

    hmmmm…. zazdroszczę sam wybieram się z rodzinką do fez-u tak więc będziesz po części moim przewodnikiem ….pięknie to opisane aż chce się spacerować po twoich śladach

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *