Fez co zobaczyć
Afryka,  Fez,  Maroko

Fez na własną rękę, czyli dzień drugi w cesarskim mieście

Jedną z moich ulubionych codziennych czynności w Maroku jest śniadanie, przeważnie serwowane na tarasie na dachu z pięknym widokiem na okolice. Tak też jest w Fezie. Widok z El Bacha jest niesamowity. Kolor i cała zabudowa miasta zdecydowanie różni się od poprzednich medyn, nie ma tu całej palety kolorów, jak np. w Tangerze, nie jest to ani białe, ani niebieskie miasto. Kolor domów i zabudowań wpada w piaskowy, z tarasu widać najstarszą część medyny, która naprawdę straszy upływającym czasem. Taki widok fascynuje, za każdym razem, kiedy wdrapuję się tu na pyszne śniadanie. Mam wrażenie, że przeniosłam się w czasie.

IMAG1449.jpg IMAG1447.jpg

To już nasz ostatni dzień w Maroku, ostatni też w Fezie. Postanawiamy zapuścić się w pokręcone feskie uliczki i pozwiedzać na własną rękę. Chcemy dotrzeć do tych części medyny, w których jeszcze wcale nie byliśmy. Po drodze wstępujemy między innymi do Muzeum Sztuki i Rzemiosł Drewnianych, polecanego nam przez naszego przewodnika. Tego dnia udaje się nam zobaczyć 6 miejsc spoza utartego szlaku w Fezie, gubiąc się od czasu do czasu w labiryncie medyny.

O miejscach, które zobaczyliśmy pierwszego dnia pobytu w Fezie przeczytacie w poprzednim wpisie:

 

MUZEUM SZTUKI I RZEMIOSŁ DREWNIANYCH

Wstęp kosztuje 20 Dh. Przed wejściem warto chwilę uwagi poświęcić ścianie frontowej, na której jasne stiuki harmonizują z ciemną snycerką. Wnętrze ma typowy kształt funduku, z czteram skrzydłami budowli wokół dziedzińca, tyle że ostatnie jest zadaszone. Budynek jest pięknie odrestaurowany i warto tu wejść nawet dla samego wnętrza. Natomiast na dachu znajduje się taras, z którego roztacza się widok na feską medynę. Praktyczna wskazówka: w środku możecie skorzystać z toalety, czy bezpłatnej, nie wiem. Mnie nikt nie ścigał, Kasię natomiast tak.

1824.JPG 1826.JPG 1836.JPG 1846.JPG 1849.JPG

Dalej uliczkami medyny kierujemy się do Placu Bu Dżalud, skąd chcemy dotrzeć do Kazby Nouar. Drogę już znamy, bo na placu byliśmy pierwszego dnia, niemniej feski labirynt za każdym razem wyprowadza nas w pole, za każdym razem udaje się nam zabłądzić. Jednakże próba odnalezienia dobrej drogi to nieodłączna część zwiedzania miasta.

KAZBA NOUAR

Bramę Kazby widać z daleka. Na dużej przestrzeni placu wydaje się być jeszcze większa. Zbudowana została w XII lub XIII wieku. Oczywiście przed bramą ulokowało się tu całkiem spore targowisko.

1864.JPG 1868.JPG 1869.JPG

 

Przechodzimy przez bramę Bab asz-Szura i zapuszczamy się w wąskie uliczki na terenie kazby. Ludzi jest tu sporo mniej, od czasu do czasu drogę zabiegają nam dzieci, które rzekomo nie pozwalają się fotografować, ale gdy chowamy aparaty dalej nas zaczepiają. Cały ten teren to tak naprawdę slamsy, gdzie ludzie żyją w horendalnych warunkach. Dochodzimy do tak wąskich uliczek i tak starych kamienic, że strach iść dalej.

1873.JPG 1878.JPG 1879.JPG 1881.JPG 1882.JPG

Postanawiamy zrobić w tył zwrot i i udać się w przeciwnym kierunku. Dochodzimy do Placu Baghdadi, a potem ponownie do Placu Bu Dżalud. Wychodzimy przez prostą bramę Bab Chems, za którą zaczyna się avenue des Francais. To dobre miejsce do odpoczynku od ciasnoty starego miasta. Ulica jest prosta i przestrzenna, tak więc od razu czuć kontrast z ciasną starówką.

1888.JPG 1889.JPG

 

Po lewej stronie avenue des Francais znajduje się całkiem spory park. To ogrody Jnane Sbil, które nazywane są także Boujloud. Obszar liczy sobie 17 hektarów, a powstał w XVIII wieku. Miały to być “zielone płuca” medyny. Ogrody kuszą soczystą zielenią, kolorowymi kwiatami, pięknymi palmami oraz drzewkami cytrusowymi. Nie ma innej opcji niż odpoczynek w tym pięknym miejscu.

1915.JPG 1918.JPG 1909.JPG 1895.JPG

 

Po odpoczynku w parku ruszamy dalej. Avenue des Francais kończy się łukową bramą, za którą znajduje się Mały Maszwar (Petit Mechouar). Jest to plac paradny, faktycznie jest mały, szczególnie w zestawieniu z otaczającymi go potęznymi murami. Stanowi swego rodzaju węzeł komunikacyjny, w murach jest aż pięć bram prowadzących w różnych kierunkach. Najbardziej efektowna jest Bab Maszwar z południowej strony, nowoczesna brama do pałacu królewskiego. Uważajcie na straż przy pałacu. Zdjęcia trzeba robić ukradkiem. Jeśli dacie się złapać, zdjęcia będą musiały zostać usunięte. Na prawo od Bab Maszwar znajduje się Bab Mulaj Abd Allah, skromne przejście do dzielnicy o tej samej nazwie, do której my właśnie się udajemy.

1925.JPG 1948.JPG

 

DZIELNICA MULAJ ABD ALLAH

To również bardzo biedna dzielnica. Jak widać turyści się tu nie zapuszczają, jesteśmy praktycznie jedyni, i mam wrażenie, że wszyscy dziwnie się nam przyglądają. Życie lokalne tu kwitnie.

1929.JPG 1930.JPG 1931.JPG 1935.JPG 1940.JPG 1941.JPG 1943.JPG 1945.JPG

 

MALLAH

Następnym punktem na naszej mapie jest dzielnica żydowska, która zajmuje południową część Fas al-Dżadid. To tak naprawdę dawne getto żydowskie, tradycyjnie zwane mallahem. Nazwa wiąże się arabskim słowem milh oznaczającym “sól”, być może odnosi się do dawnego zajęcia Żydów, czyli solenia głów ściętych przestępców przed ich publicznym wystawieniem. Pierwsza żydowska dzielnica powstała właśnie w Fezie i to stąd wywodzi się słowo mallah. Obecnie mieszka tu zaledwie garstka Żydów. Większość wyemigrowała w ubiegłym stuleciu, a ich miejsce zajęła napływowa ludność wiejska. Naprawdę warto tu zajrzeć, by przyjrzeć się tutejszej architekturze. Dzielnica nie mogła być rozbudowywana, dlatego dominującym problemem mieszkańców był brak miejsca. Domy są tu wyższe niż w innych dzielnicach i panuje tu większa ciasnota. Inne są również rozwiązania architektoniczne. Widać to choćby po małych oknach i kutych balkonikach, niespotykanych w medynie.

1951.JPG 1961.JPG 1964.JPG 1972.JPG 1979.JPG 1981.JPG 1969.JPG

 

PAŁAC KRÓLEWSKI

Po drodze z żydowskiej dzielnicy docieramy jeszcze do Pałacu Królewskiego, tym razem od innej strony. Pałac jest częścią Fas al-Dżadid, a historia jego powstania sięga aż XIII wieku. Dziwne, bo budynek wygląda na całkiem nowy. To efekt licznych przebudowań. Wraz z parkami i innymi budynkami zajmuje obszar 80 hektarów i jest jedną z najcenniejszych rezydencji królewskich w kraju. Właściwie jest to zespół różnych pałaców, takich jak Dar al-Bahia, w którym tradycyjnie odbywają się spotkania przywódców państw arabskich. Jest tu również meczet oraz XIV-wieczna medresa. Najokazalej pałac prezentuje się właśnie od strony współczesnej części miasta, gdzie rozciąga się duży Place des Alaouites, za którym widać nową reprezentacyjną bramę, stanowiącą główne wejście.

1988.JPG

 

GROBOWCE MARYNIDÓW

Na naszej liście jest jeszcze jeden punkt, który koniecznie chcemy zobaczyć. Miejsce to możemy codziennie podziwiać z naszego tarasu podczas śniadania. To wzgórze El-Qolia, na którym znajdują się Grobowce Marynidów, a raczej to, co po nich pozostało. Niegdyś były tu piękne marmurowe grobowce sułtanów z dynastii Marynidów, panującej w Maroku między XIII a XV wiekiem. Tak naprawdę, to nie owe pozostałości przyciągają zwiedzająych, a widok, jaki roztacza się stąd na okoliczne wzórza oraz starą część miasta.

Jeśli się uprzecie dotrzecie tu na piechotę lub komunikacją publiczną. Właśnie w taki sposób wracamy do medyny. Jednak, aby dostać się na wzgórze, wsiadamy do taksówki. W zasadzie dzielimy się na dwie grupy i łapiemy taksówkę z ulicy. Wbrew pozorom nie jest to wcale takie proste, bo taksówkarze zdają się wcale nas nie zauważać. W końcu docieramy do celu, choć każda grupa zostaje wysadzona nieco w innym punkcie. Dojazd kosztuje 20 Dh.

Zdecydowanie warto tu przyjechać! Widok jest obłędny. Przy wejściu na najwyższy punkt, znajduje się mała jaskinia, z której nagle wynurza się starszy człowiek z wielką torbą. Wygląda na to, że zmierza w naszą stronę. I faktycznie, idzie za nami aż na samo wzgórze. To biedny handlarz, który usiłuje nam sprzedać robione na drutach grube wełniane czapki. Kiedy grzecznie odmawiamy, nalega dalej, prosi, by kupić choćby jedną, zniża cenę do śmiesznie niskiej. W oddali pokazuje nam swój dom, to tam mieszka z żoną, która robi owe czapki. Narzeka na ciężkie czasy, handel idzie coraz gorzej, na kramik w medynie go nie stać, bo tam trzeba płacić haracz. Rzeczywiście wyglądem zupełnie nie przypomina właścicieli sklepów w medynie. W brudnej sukmanie z jednym zębem i wysuszoną skórą wygląda raczej na żebraka. Czuję, że mięknę… coś tak za serce ściska, że ciężko odmówić. Ostatecznie oddaję mu ostatnie dirhamy, jutro i tak wracam już do kraju, więc więcej potrzebować nie będę. Zdjęcia tego człowieka nie mam, jakoś nie byłam w stanie nacisnąć spustu migawki.

1992.JPG 1994.JPG 1996.JPG 1997.JPG 2002.JPG 2006.JPG 2009.JPG 2010.JPG 2014.JPG 2015.JPG 2029.JPG 2032.JPG 2034.JPG 2021.JPG

Ze wzgórza łapiemy miejski autobus, którym podjeżdżamy kilka przystanków. Kierowca jest tak miły, że nie przyjmuje od nas pieniedzy na bilety, a potem pokazuje nam, gdzie mamy wysiąść. Stąd idziemy dalej na piechotę.

2040.JPG 2041.JPG

 

Dochodzimy do słynnej bramy Bab Bou Jeloud, gdzie zasiadamy na kolację. Wybieramy knajpkę na piętrze, by móc podziwiać piękny widok na medynę. Tym razem zamawiamy coś innego niż tadżin czy kuskus, na stół wjeżdżają cieciorka oraz kiełbaski. Jednak jedzenie nie jest tu zbyt samczne.

2043.JPG 2052.JPG 2057.JPG 2061.JPG 2063.JPG 2059.JPG 2068.JPG

 

Po kolacji powoli wracamy do naszego riadu. Ostatni wieczór spędzamy na tarasie ciesząc się ostatnimi chwilami w tym niesamowitym kraju. Nazajutrz bardzo wcześnie rano taksówką jedziemy na lotnisko, za dojazd płacimy 150 Dh. Pamiętajcie, że mimo iż jesteście odprawieni i nie nadajecie bagażu, musicie udać się do okienka odpraw po odpowiednią pieczątkę. Sama kontrola przebiega bardzo sprawnie, z plecaka nic nie trzeba wyciągąć. Samolot ma niestety opóźnienie, do tego opanowanie marokańskich pasażerów przez personel pokładowy zajmuje nieco czasu. Krzyki, kłótnie to właściwie standard. Jakaż jest różnica przy przesiadce w Bergamo! Coś za coś, cena biletu złożonego w Ryanairze jest warta pewnych niedogodności;)

2073.JPG

 

PRZYDATNE INFORMACJE

Dojazd taksówką do Grobowców Merenidów – 20 Dh

Dojazd z Fezu na lotnisko – 150 Dh

Źródło: Pascal -Maroko. Przewodnik ilustrowany 2013

One Comment

  • Pablo

    Aktualnie siedzę w Fezie i informacje z bloga są mi bardzo przydatne, zachwile idę na grobowce Merenidow. Dla tych co chcą przyoszczędzić z lotniska koło ronda co 40 minut (informacja tylko zasłyszana) odjeżdża autobus, w Fezie ostatni przystanek jest niedaleko stacji pociąguw ( rondo przy stacji benzynowej), przystanki są słabo oznaczone. Koszt przejazdu to 4Dh, dojazd trwa ok 40 minut, jazda z miejscowymi bezcenna
    P. S.
    Niedajcie się oszukać taksuwkarzom, będą mówili że autobus dzisiaj nie odjeżdża
    Pierwszy autobus z Fez ponoć o 7 rano.

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *