co zobaczyć w Stone Town
Afryka,  Slajder,  Stone Town,  Tanzania,  Zanzibar,  Zanzibar Informacji praktyczne

Stone Town, pierwszy przystanek na Zanzibarze

Sama nazwa Zanzibar brzmi niezwykle tajemniczo i od razu kojarzy się z czymś bardzo egzotycznym, i słusznie. Pochodzi ona od połączenia słowa “Zanj”, oznaczającego w języku arabskim “ziemię czarnych ludzi” oraz “Bar”, oznaczającego “wybrzeże”. Będąc na Zanzibarze nie sposób nie zatrzymać się w Stone Tone, choćby na jeden dzień. To najstarsza część miasta Zanzibar, która wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Co warto zobaczyć w Stone Town? Jakie atrakcje oraz zabytki kryje ten swoisty labirynt starych uliczek? O tym już za chwilę.

Nazwa Stone Town oznacza Kamienne Miasto i właśnie takie sprawia wrażenie, choć domy z kamienia zbudowane nie są, natomiast pozostałości kamiennych murów ciągle jeszcze można zobaczyć. Podstawowym materiałem budowlanym był tu niegdyś kruchy koralowiec, który imitował kamień. Ze względu na brak środków na renowację zawala się tu kilka budynków rocznie. Być może niedługo sytuacja się poprawi, bowiem nowe władze zdają się rozumieć potrzebę ochrony zabytków. Niestety, mimo rozpoczęcia prac remontowych, najbardziej rozpoznawalnego budynku w Stone Town nie udało się uratować. Dom Cudów runął w grudniu 2020 roku.

Historia Zanzibaru i samego Stone Town jest bardzo burzliwa, i bardzo smutna, bo naznaczona handlem niewolnikami, który trwał przez długie lata. Zanzibar przez wieki przechodził z rąk do rąk, ciągle był podbijany i kolonizowany przez coraz to inne nacje. Już w X wieku miejsce to, będące wówczas pod wpływem kultury Suahili, zostało opanowane przez Arabów. Następnie w XVI wieku dostało się w ręce Portugalczyków, a niecałe sto lat później pod władzę Omanu. To jednak nie wszystko. Pod koniec XIX wieku wyspa przypadła w udziale Brytyjczykom, co widać do dnia dzisiejszego, bo na wyspie obowiązuje ruch lewostronny. Niepodległość Zanzibar uzyskał dopiero w 1963 roku, a już rok po tym wydarzeniu na wyspie wybuchła rewolucja, co doprowadziło do połączenia się z Tanganiką, w wyniku czego powstała Zjednoczona Republika Tanganiki i Zanzibaru, występująca pod nazwą Tanzania. Obecnie Zanzibar to suwerenna wewnętrzna część Tanzanii z prezydentem, rządem i parlamentem.

co zobaczyć w Stone Town

 

CO WARTO ZOBACZYĆ W STONE TOWN

STARE MIASTO

Warto się tu ot tak pokręcić i zagłębić w wąskie zawiłe uliczki i zakamarki. Odnajdziemy tu prawdziwą mieszankę kulturową. Zabudowania noszą ślady architektury arabskiej, indyjskiej, afrykańskiej i europejskiej. Skomplikowany labirynt uliczek oraz obdrapane fasady domów bardzo przypominają marokańską medynę.

Szczególną uwagę zwracają piękne rzeźbione drzwi z wystającymi kolcami. To one były zawsze najważniejszym elementem domu, a jednocześnie symbolem bogactwa i wizytówką właściciela. Owe kolce miały służyć jako zabezpieczenie przed włamaniem, które zwykle odbywało się na wytresowanym słoniu, forsującym swoim cielskiem wielką bramą. Pomysł na drzwi z kolcami przywędrował na Zanzibar z Indii. Najstarsze rzeźbione drzwi zachowane w Stone Town pochodzą z 1694 roku i zobaczymy je wchodząc do wnętrza Zanzibarskiego Muzeum Sztuki, mieszczącego się w pałacyku Beit el Amaan.

JAWS CORNER – NAJSŁYNNIEJSZY PLAC W STONE TOWN

Jaws Corner to centralna część Kamiennego Miasta i główne miejsce spotkań Zanzibarczyków. Znajduje się w samym centrum starego miasta na przecięciu ulic Cathedral Street, Soko Muhogo Street i Baghani Street. Nazwa placu pochodzi od sporego muralu, przedstawiającego rekina z filmu “Szczęki”. W tym miejscu, na ławkach zwanych baraza, każdego ranka spotykają się mężczyźni, by nad filiżanką mocnej kawy podyskutować nie tylko o polityce, ale też o życiu czy sporcie. To miejsce egalitarne, w którym przesiadują zarówno potomkowie niewolników, jak i arabskich handlarzy, starzy i młodzi, miejscowi i coraz częściej turyści.

W dzień się tu po prostu handluje, a wieczorem wspólnie ogląda ważne wydarzenia także przy litrach kawy. W rogu niejako w szafie ukryty jest tu mały telewizor. To tu w 2018 miałam okazję obejrzeć słynny mecz Polska – Senegal, który zakończył się dla nas bardzo niefortunnie. Wszyscy niezmiernie mi współczuli i na pocieszenie oferowali kolejne filiżanki kawy… na które jednak się nie skusiłam. Woda do płukania kubeczków pochodziła z wątpliwego źródła.

Kawa serwowana jest tu w stylu arabskim, bez mleka, bez cukru, z domieszką zanzibarskiego imbiru. Smak kawy poprawiają słodkie orzeszki ziemne. Kawa parzona jest w metalowym czajniku, podgrzewanym nad piecem na węgiel drzewny na chodniku. Filiżanka małej czarnej kosztuje tu 100 szylingów (0,07 dolara).

Na środku placu, już od lat (stał tu już w 2014 roku), stoi drewniany słup, do którego przymocowano aparat telefoniczny z napisem “Please make free international calls” (Proszę wykonywać bezpłatne połączenia międzynarodowe).

NGOME KONGWE, CZYLI STARY FORT

Można powiedzieć, że to są właśnie pozostałości prawdziwego Kamiennego Miasta. Fort został zbudowany po zwycięstwie nad Portugalczykami w XVII wieku. Wówczas władza nad miastem przeszła w ręce sułtana z Omanu. Fort miał chronić wyspę przed atakami kolejnych najeźdźców, zarówno z Europy, jak i konkurencyjnych sułtanów, którzy właśnie podbili Mombasę w Kenii. Pozostałości możemy oglądać nad samym wybrzeżem, niedaleko małego portu, gdzie cumują łódki.

Ów zamek warowny z pozostałościami murów zwany jest Fortem Arabskim, Starym Fortem lub także Ngome Kongwe w języku Suahili. Podobno historia tej budowli jest o wiele dłuższa. Przed warownią miał tu stać, wybudowany w latach 1598 – 1612, kościół portugalski. Jeśli się dobrze przyjrzymy, na dziedzińcu możemy dostrzec to, co z niego pozostało. W mury fortu zostały podobno wbudowane pozostałości starej świątyni. Kilka stuleci później, bo w XIX wieku, miejsce to było wykorzystywane jako więzienie, w którym także wykonywano karę śmierci.

Jakiś czas temu fort został odnowiony, choć obecnie wejście na jedną z wież jest zamknięte. W obiekcie mieści się w punkt informacji turystycznej, restauracja oraz czysta toaleta. Zobaczyć można górną część murów obronnych oraz wieżę po zachodniej stronie. W niej ulokowała się mała galeria sztuki. Wejście na teren fortu jest bezpłatne wystarczy wpisać się do księgi gości. Zwiedzanie z przewodnikiem odbywa się już za opłatą.

W latach 90-tych główny dziedziniec został przekształcony w amfiteatr. Czasami można tu trafić na próbę tancerzy. Na dziedzińcu umiejscowiły się także sklepiki z lokalnymi wyrobami oraz pamiątkami dla turystów.

DOM CUDÓW

Tej atrakcji nie zobaczycie już w Stone Town. Na pewno nie w takim stanie, w jakim była do grudnia 2020. W dniu 25. grudnia 2020 runął Dom Cudów, historyczny budynek, symbol Kamiennego Miasta, symbol Zanzibaru. Podczas mojej ostatniej podróży właśnie w tymże czasie świątecznym miałam okazję ponownie go podziwiać, choć niewiele było widać. Cały bowiem zasłonięty był przez rusztowania. Naprawdę się ucieszyłam, że w końcu przyszła decyzja o renowacji. Przyszła jednak za późno. Czy pozostałości zostaną całkowicie zburzone i usunięte? Czy będzie próba rekonstrukcji? Nie wiadomo.

co zobaczyć w Stone Town

Dom Cudów znajdował się tuż za fortem, idąc wzdłuż wybrzeża. Był to dawny pałac sultana Barghasha ibn-Saida, syna pierwszego sułtana panującego na Zanzibarze Saida ibn-Sultana. Mieszkańcy Zanzibaru nazwali ten pałac Beit El Ajaib, co oznacza Dom Cudów (House of Wonders) i tak już pozostało do dziś. Był to jeden z największych budynków na wyspie. Ciekawostką jest to, że tutaj po raz pierwszy zainstalowano oświetlenie elektryczne oraz doprowadzono bieżącą wodę, a jak by tego było mało, zamontowano pierwszą windę w całej Afryce wschodniej, co na tamte czasy naprawdę było jednoznaczne z cudem.

PALACE MUSEUM, CZYLI DAWNY PAŁAC SUŁTANÓW

Muzeum Pałacowe to kolejny z dawnych pałaców sułtanów Omanu, panujących niegdyś na Zanzibarze. W 1698 roku Wyspa Przypraw stała się częścią zamorskich ziem Omanu, a co za tym idzie znalazła się pod panowaniem tego państwa. W pierwszej połowie XIX wieku sułtan Said ibn-Sultan przeniósł stolicę z Maskatu do Zanzibaru i wprowadził tu arabskie rządy. Po rewolucji budynek zmienił się w „pałac ludu”. Obiekt znajduje się na nabrzeżu zaraz za Domem Cudów.

Obecnie mieści się tu muzeum sułtanów Zanzibaru, gdzie obejrzeć można kolekcję portretów różnych władców oraz pokoje sułtańskie. Zobaczycie tu także salę posiedzeń komunistycznego rządu, w której do dzisiaj odbywają się ważne uroczystości państwowe. Dolny poziom przeznaczony jest na wystawę, obejmującą wczesne lata sułtanatu, podczas gdy na górnym poziomie zaprezentowano eksponaty związane z

późniejszymi czasami. Na przylegającym do pałacu cmentarzu Makusurani można zobaczyć grobowce sułtanów, którzy zostali tu pochowani.

Wstęp kosztuje 6000 szylingów lub 3 USD. Po pałacu oprowadza przewodnik.

DAWNY TARG NIEWOLNIKÓW ORAZ KATEDRA ANGLIKAŃSKA

To tutaj znajdziemy słynne kamienne rzeźby niewolników, połączone ze sobą oryginalnymi łańcuchami z czasów niewolnictwa. To pomnik, upamiętniający smutne czasy zanzibarskiej ludności. W XIX wieku do portu na Zanzibarze przywożono 50 000 niewolników w ciągu roku. Dwa razy tyle ginęło podczas transportu. W Stone Town odbywał się wówczas wielki targ niewolników, tutaj także byli przetrzymywani. Był to ogromny punkt przeładunkowy porwanej ludności z kontynentu. Do dziś zachowały się podziemne cele, oddzielne dla kobiet, oddzielne dla mężczyzn. Do owych ciasnych pomieszczeń można wejść i na własne oczy przekonać się, w jakich warunkach byli więzieni ludzie.

co zobaczyć w Stone Town

Wstęp kosztuje 7 USD. Do środka wchodzi się z przewodnikiem, który opowiada historię tamtych czasów. Widok jest przerażający, bo cele są małe, z niskim sufitem i trzema wąskimi okienkami, których w zasadzie oknami wcale nazwać nie można. Przejście służyło za toaletę. W jednej celi przebywało 75 osób, były to kobiety z dziećmi. W drugiej celi umieszczano mężczyzn, 50 osobników. Targ funkcjonował od 1811 do 1873 roku. Mimo, iż po 62 latach niewolnictwo zostało tutaj zakazane, handel nadal trwał potajemnie, a ludzi przetrzymywano w jaskiniach na wybrzeżu.

W miejscu dawnego targu niewolników stoi obecnie katedra anglikańska. Jej budowa ściśle związana jest z pewnym biskupem, który zawzięcie walczył o zniesienie niewolnictwa. Katedrę wybudowali właśnie uwolnieni Zanzibarczycy. Biskup nazywał się Edward Steere, był Brytyjczykiem i wielkim przyjacielem zniewolonej ludności. Zmarł na Zanzibarze i został pochowany w swojej katedrze za ołtarzem.

PERSKIE ŁAŹNIE HAMAMNI

Ukryte są wśród wąskich uliczek Stone Town. W tymże budynku mieściły się pierwsze publiczne łaźnie w Kamiennym Mieście. Wybudowano je w drugiej połowie XIX wieku na zlecenie sułtana Barghasza pod nadzorem irańskiego architekta Haji Gulama Husseina. Wewnątrz zobaczyć można nieźle zachowane pomieszczenia, w których dawniej znajdowały się przebieralnie, fontanny, baseny z zimną, ciepłą i gorącą wodą, sauna oraz toalety.

co zobaczyć w Stone Town

Tylne drzwi prowadzą do schodów, którymi da się wejść na dach budynku. Trzeba wyjść z głównych pomieszczeń i udać się na druga stronę budynku. Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem, więc, on Was poprowadzi. Na dachu nie tylko można obejrzeć kopuły łaźni z zewnątrz, ale także spojrzeć z góry na najbliższą okolicę. To największe do dzisiaj zachowane perskie łaźnie na Zanzibarze.

Naprzeciwko łaźnie stoi jeden z ważniejszych meczetów Stone Town, szyicki meczet Ithna Asheri, zamknięty dla zwiedzających. Charakterystyczne są tu stare zanzibarskie drzwi w kolorze niebieskim, między którymi na ścianach widnieją napisy po arabsku oraz ich tłumaczenie po angielsku. W architekturze świątyni wybudowanej w 1894 roku widać wpływy hinduskie. Jest to jeden z niewielu meczetów w mieście, który posiada minaret.

Wstęp do perskich łaźni Hamamni kosztuje 4000 szylingów lub 2 USD.

DOM FREDDIEGO MERCUREGO

Tak, tak, to tu urodził się słynny lider zespołu Queen. Jego rodzice byli parsami i przybyli na Zanzibar z Indii. Freddie urodzi się jako Farrokh Bulsara w 1946 roku w Stone Town i tu spędził swoje pierwsze osiem lat życia. Jego dom wygląda zwyczajnie, wyróżnia go jedynie złota tabliczka powieszona tuż przed wejściem, którą wbrew pozorom bardzo łatwo przeoczyć.

Tak naprawdę Freddie urodził się w szpitalu na Zanzibarze. Okazuje się, że nawet nie jest pewne, czy w tym domu kiedykolwiek pomieszkiwał. Lokalni przewodnicy potrafią wskazać kilka innych lokalizacji, gdzie wokalista Queen mieszkał. Rodzina muzyka wielokrotnie się przeprowadzała, nie zachowały się żadne dokumenty, wskazujące na ten, czy inny dom jako miejsce ich zamieszkania. Obecnie mieści się tu sklep z pamiątkami oraz hotel.

Adres: Kenyatta Road

Zanzibar na własną rękę

MUZEUM KSIĘŻNICZKI SALME

Muzeum znajduje się niedaleko łaźni, a konkretnie w budynku hotelu Emerson on Hurumzi, wejście od ulicy. Poświęcone jest owej ciekawej pisarce. Wystawa prezentuje historię jej życia oraz historię Zanzibaru przez pryzmat jej dzieł. Miejsce to stworzył miejscowy historyk i przewodnik Said el-Gheity, który obecnie jest kuratorem muzeum. Ekspozycja obejmuje głównie fotografie, reprodukcje, ryciny, a także kilka przedmiotów należących dawniej do księżniczki. Uwaga, losy księżniczki związane są z Polską.

Księżniczka Salme (potem Emily Ruete) urodziła się na dworze sułtana Zanzibaru 30. sierpnia 1844 roku. Swego czasu udała się na emigrację, by ukryć swą relację z pewnym Niemcem (zaszła z nim w ciążę). To z pewnością wywołałoby ogromny skandal  i pogorszyło stosunki dyplomatyczne sułtana. Przez pewien czas mieszkała także w Bydgoszczy w Polsce. Po śmierci męża, by mieć środki do życia, napisała książkę ,,Pamiętniki arabskiej księżniczki z Zanzibaru”, która została wydana w Niemczech, USA, Wielkiej Brytanii oraz Irlandii. Do dziś jest ona wydawana oraz czytana.

Godziny otwarcia: codziennie 10:00-17:00, gdy kuratora nie ma na miejscu, należy dzwonić pod numer +255 (0) 779 093 066

Cena biletu: 10 000 szylingów / wstęp i oprowadzanie przez kuratora – 20 000 szylingów

ULICA GIZENGA

To uliczka z wieloma sklepami z pamiątkami, które warto tu zakupić. Odchodzi ona w bok ulicy Kenyatty i ciągnie się aż na tyły Starego Fortu. Tutaj w niewielkich sklepikach oraz bezpośrednio na ulicznych ławkach baraza lokalni sprzedawcy oferują najprzeróżniejsze wyroby typu rękodzieło, drewniane rzeźby, maski, breloczki do kluczy, obrazy tingatinga, tradycyjne chusty kanga, materiały, ubrania, buty, biżuterię i wiele innych ciekawych przedmiotów, które można zabrać do domu jako pamiątki. Pamiętajcie, należy się targować!

A co zobaczycie w Stone Town na niemalże każdym rogu? Wspomniane już obrazy w stylu tingatinga, który ja osobiście uwielbiam. Motywy dzikich zwierząt, kontrastujące bajkowe kolory. Styl tingatinga pochodzi z lat 60. XX wieku. Jego nazwa to po prostu nazwisko jego twórcy, którym był Edward Tingatinga. Co ciekawe, ów artysta malował na płytach pilśniowych. Podobrazie przygotowywał z mieszanki wody, mąki i kleju drzewnego. Do malowania używał połyskowych emalii służących do kolorowania rowerów.

DHOW COUNTRIES MUSIC ACADEMY

Ów budynek usytuowany jest na samym nadbrzeżu. Dość toporny, o gładkiej fasadzie, za to z pięknie zdobionymi drzwiami. Odnowiony w 1995 roku dzięki funduszom Unesco, Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Kultury, stał się 7 lat później siedzibą szkoły muzycznej Dhow Countries Music Academy, uczącej głównie tradycyjnych stylów muzycznych, takich jak taraab. To pierwsza i jedyna uczelnia muzyczna na Zanzibarze. Wysokie drewniane drzwi to prawdziwa wizytówka tego budynku. Zostały one ozdobione w stylu arabskim motywami ryb, lotosu oraz łańcuszkami kotwic. Tutaj Hamoud, wnuk władcy Saida, został ogłoszony sułtanem w 1896 roku.

W 2018 roku dyrektorem był tu Polak pan Adrian Podgórny, który prężnie tu działał i którego miałam okazję poznać osobiście. Za jego sprawą wielu muzyków z Wrocławia przybywało na Zanzibar, by dzielić się swoją muzyczną wiedzą z miejscowymi. Ci zaś zarażali ich tradycyjnym zanzibarskim stylem, jakim jest taraab. Ten rodzaj muzyki stawał się i staje się coraz bardziej popularny. Jego prekursorkami były Siti Binti Saad oraz jej uczennica, znana już na świecie legendarna Bi Kidude.

Do wnętrza szkoły można spokojnie zajrzeć. Być może traficie na jakąś lekcję. Można się tu również umówić na prywatną lekcję tańca oraz gry na tradycyjnych instrumentach zanzibarskich. Nauczycie się prostych rytmów oraz melodii z muzyki Suahili oraz jak tańczyć i się poruszać do dźwięków afrykańskich bębnów. Instrumenty, jakie poznacie to kanun, ud, ney, tabla i jeszcze kilka innych.

co zobaczyć w Stone Town

W każdy czwartek oraz niedzielę o godzinie 20:00 odbywają się tu koncerty z tradycyjną muzyką suahili. Wstęp kosztuje 15 000 szylingów, czyli 6,5 USD. Szkoła czynna jest w godzinach 09:00-18:00.

Tuż obok stoi również ciekawy budynek, w którym obecnie znajduje się hotel Mizingani Seafront, a zaraz obok niego zaniedbany zabytkowy obiekt, w którym mieści się administracja publiczna.

TARG DARAJANI

Darajani Market to największy targ w Stone Town. Swą nazwę zawdzięcza mostowi (w języku suahili: daraja), który niegdyś przerzucony był w tym miejscu nad potokiem. Niewielką, dawniej białą, dziś szarą od kurzu, halę targową wybudowano w 1904 roku, by przenieść tutaj targ miejski, który wcześniej miał miejsce w Starym Forcie.

W jednej części odbywa się handel mięsem, w drugiej zaś – rybami. Tak naprawdę można tu kupić dosłownie wszystko. Warzywa, owoce, suszone zioła, mydło powidło i ubrania. Ot, po prostu klasyczny targ.

co zobaczyć w Stone Town

Miesza się tu milion zapachów, a z każdym krokiem czuje się coś zupełnie innego. Oczywiście nasze nosy poddane są największemu testowi na dziale mięsnym oraz rybnym. Na kamiennych stoiskach wystawiane są tu ryby z ostatniego połowu i mięso z porannego uboju. Żadna część nie jest chłodzona, dlatego wejście do środka może być prawdziwym wyzwaniem, szczególnie dla osób o wrażliwych nosach.

Godziny otwarcia: codziennie od świtu do późnego popołudnia / wstęp bezpłatny

Adres: Benjamin Mkapa Road, niedaleko hotelu The Island Town

MREMBO SPA

Pierwszy raz odwiedziłam to miejsce w 2018 roku. Mrembo Spa to miejsce szczególne, stworzone przez Stephanie, która na Zanzibar sprowadziła się w 2000 roku. Jest pół-Niemką, pół-Holenderką. Stworzyła to miejsce od podstaw, co też od początku był jej pasją. Tutaj możecie poddać się różnym zanzibarskim zabiegom upiększająco-relaksującym oraz zakupić mnóstwo naturalnych produktów, takich jak mydło z algami, olejki różnego rodzaju, perfumy czy serum.

W Mrembo Spa możecie także wziąć udział w warsztatach z robienia kadzideł, zwanych Udi. Są to de facto zanzibarskie perfumy, których używają kobiety na całej wyspie. Podczas zajęć dowiecie się, jak są wytwarzane od zera. Będziecie gotować kawałki drewna makapi  na otwartym ogniu razem ze wszystkimi składnikami, aby stworzyć własne kadzidełko. Podobnie jak przy wytwarzaniu perfum, wymagana jest podstawowa, środkowa oraz górna nuta. Dowiecie się także o historii oraz zastosowaniach udi w domach na Zanzibarze.

Tutaj również możecie ozdobić Wasze dłonie prawdziwą zanzibarską henną. Panie, które tu pracują to prawdziwe artystki. Wzory, którymi ozdabiają ciało, rodzą się w ich głowach. Nie używają do tego żadnych szablonów. To prawdziwe arcydzieła.

Mrembo Spa odwiedziłam także w grudniu 2020 roku. Okazało się, że właścicielką nie jest już Stephanie, a mężczyzna o imieniu Hassan. I ze smutkiem muszę przyznać, że zauważyłam zmiany. Na półkach stoi zdecydowanie mniej produktów, wybór jest mniejszy. Być może ma to związek z pandemią i mniejszą ilością turystów. Jednak zmiana zaszła nie tylko w tej kwestii. Wcześniej do malowania dłoni używano tu tylko naturalnej henny. Obecnie robi się je także czarną chemiczną substancją, która może uczulać i być niebezpieczna dla zdrowia. Dlatego też, trzeba wyraźnie poprosić o tę naturalną. Ma ona kolor pomarańczowy lub brązowy. Bardzo długo utlenia się na skórze, może to trwać nawet i dobę.  Cennik za wszystkie usługi znajdziecie na stronie Mrembo Spa.

co zobaczyć w Stone Town

Naturalna henna po nałożeniu musi schnąć minimum pół godziny. Robi się ją z liści rośliny, pochodzącej z tropikalnych rejonów Afryki i Azji. Jej nazwa to lawsonia bezbronna, na Zanzibarze zaś mówi się na nią mhinna. Liście suszy się na słońcu, a potem kruszy na proszek. Do tego dodaje się trochę wody, soku z cytryny lub limonki, by kolor był trwalszy. Niektórzy zamiast wody dodają mocną herbatę lub kawę. Taką papkę wystawia się na chwilę na słońce i gotowe. Barwnik jest.

Ozdobienie jednej dłoni w Mrembo Spa kosztuje tu 15 USD, co nie jest małą kwotą. Niemniej wzory utrzymują się na skórze naprawdę długo, a ich piękno jest powalające. Henna zrobiona na plaży będzie z pewnością tańsza, jednak jakościowo nie dorówna tej w Mrembo Spa. Chyba, że znajdziecie i na wybrzeżu prawdziwą artystkę tejże sztuki.

NOCLEG W STONE TOWN

Opcja niskobudżetowa – Jambo Guest House

W tym hoteliku nocowałam w 2014 roku podczas mojej pierwszej podróży do Tanzanii. W międzyczasie Jambo Guest House przeszedł remont i ma się całkiem dobrze. Pamiętajcie, że jest opcja dla podróżników, którzy szukają niższych cen, a co za tym idzie także i standard nie jest wysoki. Niemniej jest adekwatny do swojej ceny. Pokoje są czyste, łóżka wygodne z moskitierami. Łazienka jest wspólna, co wcale nie przeszkadza. W zasadzie łazienki są dwie na piętrze plus dwie dodatkowe umywalki na korytarzu. Co ciekawe, z kranu leci gorąca woda. Koszt pobytu sprawdzicie na stronie pensjonatu, czasami zdarzają się promocje. Cena za pokój 2-osoby ze śniadaniem zaczyna się od 35 USD, zaś za 3-osoby już od 50 USD za noc.

Atutem Jambo Guest House’u jest niewątpliwie jego lokalizacja. Pensjonat leży dosłownie rzut beretem od lokalnej restauracji Lukmann. A ta znajduje się już bliziutko najsłynniejszego placu na starówce Jaws Corner. Zatem, zatrzymując się w Jambo Guest House, będziecie mieszkać praktycznie w zabytkowej części miasta. Plusem jest także całodobowa recepcja, bowiem w przypadku późnego przylotu nie będzie problemu z zameldowaniem. Do tego w pokojach znajduje się klimatyzacja, która może okazać się zbawienna podczas zwiedzania w porze letniej, jaka przypada na Zanzibarze na nasze miesiące zimowe. Minusem może być tylko 1 gniazdko elektryczne w pokoju, więc na pewno przyda się rozgałęźnik.

Śniadania podawane są tu zawsze w sali na dole, która znajduje się między recepcją a wejściem do pokoi. Po remoncie widać, że na miejscu działa restauracja. Podczas posiłku obsługiwani byliśmy przez miłego, choć dość poważnego, kelnera, który na bieżąco przynosił talerze z gotowym posiłkiem, dolewał kawy, herbaty lub soku. Każdego dnia śniadania były w zasadzie takie same: danie z jajek (omlet, jajka na twardo lub jajecznica), chleb, dżemy i owoce.

tani nocleg w Stone Town na Zanzibarze

Z hostelu można również wybrać się na szereg wycieczek, które wykupicie tu w bardzo przystępnych cenach. Już przy zakupie dwóch można negocjować. I tak np. za Spice Tour oraz Prison Island płaciliśmy 28 USD za osobę. Jeśli jesteście grupą, możecie także wybrać się w dane miejsce o pasującej Wam porze dnia. Oto cennik z 2014 roku:

Opcja budżetowa o dobrym standardzie – The Island Town Hotel

Jeśli szukacie niedrogiego hotelu w Stone Town, który jednak zaoferuje dobry standard, możecie rozważyć The Island Town. Zatrzymałam się tu podczas mojej drugiej podróży na Zanzibar. Pokoje są tu dość przestronne z prywatną łazienką z prysznicem. Mogą wydawać się lekko ponure, bowiem okna przysłonięte są ciężkimi żaluzjami. Jako, że budynek, w którym mieście się hotel, jest budynkiem zabytkowym, to i pokoje mają już swoje lata. W łazience czeka na Was bezpłatny zestaw kosmetyków. Może się zdarzyć, że nagle zabraknie wody w kranie, jednak to nie problem hotelu, a całego Kamiennego Miasta. Bywa, że brakuje prądu oraz wody.

W skład wyposażenia pokoi wchodzi sofa, mała lodówka, płaski telewizor telewizor z dostępem do kanałów satelitarnych, klimatyzacja, łóżko z moskitierą, żelazko oraz wieszak na ubrania. Oczywiście działa tu bezpłatne WiFi we wszystkich pomieszczeniach, które czasem może zwalniać, jak to bywa na Zanzibarze. W małym hotelu The Island Town znajduje się także całodobowa recepcja oraz kantor. Dla gości, przybywających samochodem dostępny jest parking przy ulicy.

W cenę wliczone jest także śniadanie, serwowane na tarasie na dachu budynku. Znajdziecie tu także leżanki oraz fajki wodne, a więc można się tu zrelaksować nie tylko podczas śniadania. Personel jest niezwykle sympatyczny oraz uczynny. Moje pytanie o sklep z butelkowaną wodą skończyło się tak, że za 20 minut cała zgrzewka wody znalazła się w moim pokoju. Za usługę nie zapłaciłam nic, oddałam jedynie pieniążki za produkt.

Hotel położony jest 6 minut spacerem od plaży, o 5 minut spacerem od targowiska Darajani oraz o 10 minut spacerem od Domu Cudów (House of Wonders), który niestety w grudniu 2020 roku się zawalił. Czy budynek będzie zrekonstruowany, tego jeszcze nie wiadomo. The Island Town Hotel nie posiada co prawda własnej restauracji, jednak w pobliżu znajdziecie kilka jadłodajni, jak np. Zenji Hotel, a i do słynnego Lukmanna nie jest daleko.

co zobaczyć w Stone Town

Opcja komfortowa – Forodhani Park Hotel

Świetny 4-gwiazdkowy hotel w fantastycznej lokalizacji! Położony w starej części Stone Town, a jednocześnie przy samym nadbrzeżu. Dosłownie rzut beretem od słynnego targu nocnego z jedzeniem Forodhani Gardens (zapewne stąd nazwa hotelu). Hotel znajduje się przy samym Starym Forcie. W kilka minut dojdziecie też do placu Jaws Corner oraz do Mrembo Spa, w klinaście minut do restauracji lokalnej  Lukmann.

Hotel mieści się w zabytkowym budynku, w środku którego na środku znajduje się tradycyjne patio. Tu na dole serwowane są śniadania w formie bufetu. Zawsze jest coś na ciepło, jajecznica, kiełbaski czy nawet bataty, do tego pieczywko i inne dodatki oraz tropikalne owoce. Czasami również można zjeść owsiankę, a nawet jeśli jej nie ma, to obsługa i tak ją dla Was przyrządzi.

Wyżej na dwóch piętrach znajdują się pokoje, a na dachu basen z widokiem na miasto oraz taras. W pokoju znajdziecie wszystkie udogodnienia, jakie są potrzebne. Przede wszystkim jest on niezwykle przestronny z dużym pięknie zdobionym łóżkiem lub łóżkami z moskitierą. Przy oknie stoi sekretarzyk z sejfem, a w rogu umieszczono starą drewnianą szafę. Łazienka w stylu arabskim również jest przestronna. Co ważne, w pokoju zamontowano klimatyzację, co w miesiącach zimowych ma znaczenie. Do tego duży płaski telewizor na ścianie oraz mała lodówka na wyposażeniu. Codziennie w pokoju pojawiają się dwie małe butelki wody.

Obsługa na recepcji, jak i w całym hotelu jest przesympatyczna i pomocna. Można się tu poczuć naprawdę komfortowo. Hotel nosi już pewne ślady użytkowania, niemniej nie ma to w zasadzie znaczenie. Jest bardzo czysto. W nocy byłam w stanie spać bez zatyczek do uszu.

Cena za pokój 2-osobowy waha się od 165 zł do 250 zł za noc. Jak na takie warunki, to cena jest naprawdę dobra.

GDZIE ZJEŚĆ W STONE TOWN

LOKALNA RESTAURACJA LUKMAAN

Lukmaan to słynna lokalna restauracja, mieszcząca się w starej części Stone Town. Jadają tu i miejscowi, i turyści. Działała już w 2014 roku, kiedy na Zanzibar zawitałam po raz pierwszy, otwarta jest i obecnie. Dla mnie to miejsce numer jeden, jeśli chodzi o jedzenie w Stone Town. Bywa, że jest pełno i na wolne miejsce trzeba chwilę poczekać, szczególnie wieczorem. Można zamawiać zarówno przy barze, wskazując na to, co ma się znaleźć na talerzu, a można usiąść i przy stoliku, a kelner nas obsłuży.

Karta od ostatniej mojej wizyty graficznie nieco się zmieniła, natomiast dania ciągle są te same. Tutaj spróbujecie prawdziwie lokalnej kuchni. W menu znajdziecie owoce morza, ryby, kurczaka, ugali, ziemniaki, duszony szpinak, pastę z fasoli czy grillowane banany. Jeśli chodzi o ceny, jest naprawdę tanio w porównaniu do innych restauracji. I tak np. grillowana ryba king fish kosztuje tu 10 000 szylingów (niecałe 5 USD). Polecam tu także świeżo wyciskane soki oraz smoothies, czy to z mango, czy z papai, czy awokado. Podrzucam zdjęcia menu, więc sami możecie rzucić okiem na to, co tu serwują i ile to kosztuje.

GREEN GARDEN

Obok Jambo Guest House znajduje się bar i restauracja w jednym o nazwie Green Garden. Tu można skorzystać z wifi, choć nie zawsze działa jak należy. Często sygnał można złapać już na schodach hostelu, ale bywa i tak, że w samym “Zielonym Ogrodzie” Internet wcale nie działa. To tutaj przeważnie stołowałam się podczas mojego pierwszego pobytu.

Miejsce jest bardzo klimatyczne. Na górze znajdują się duże stoły, a całość urządzona jest w afrykańskim stylu. Z góry rozciąga się też bardzo ładny widok na okoliczne uliczki starego miasta. Ceny jedzenia są bardzo przystępne (szczególnie zestawu), a porcje naprawdę duże. Dodatkową atrakcją była gadająca papuga, która zawsze witała gości przy wejściu.

NOCNY TARG FORODHANI GARDENS

Polecany w każdym przewodniku jako miejsce, gdzie można spróbować pysznych owoców morza. I rzeczywiście to one tu królują… grillowane krewetki, ośmiornice, kalmary, langusty i homary. Spróbujecie tu także tradycyjnej zanzibarskiej zupy urojo. Do tego tradycyjne pieczywko i kolacja gotowa.

Targ ulokowany jest przy głównej drodze przy nadbrzeżu w pobliżu Domu Cudów oraz Starego Fortu. Stragany zaczynają się tu zapełniać około godziny 17:00, jedzenie można zakupić po godzinie 18:00. Wszyscy sprzedawcy zachwalają swój towar, namawiają, zagadują. W większości na każdym stoisku znajdziecie te same produkty, czyli ryby oraz owoce morza.

A jakie są tu ceny? Duża grillowana ośmiornica kosztuje 10 000 szylingów (niecałe 5 USD), mniejsza zaś 8000 szylingów. Tyle samo zapłacicie za kalmary. Grillowane ryby szaszłyki kosztuje 5000 szylingów. Spróbujecie tu m.in. rekina. Za szaszłyk z grillowanego kraba trzeba zapłacić 20 000 szylingów.

Sam spacer uliczkami Stone Town robi niesamowite wrażenie. Każda uliczka, każdy zakamarek może zaskoczyć, a wędrując tak po prostu przed siebie i obserwując codziennie życie mieszkańców, najlepiej można chłonąć atmosferę tego miasta. A co warto zobaczyć i zrobić w okolicy Stone Town? Koniecznie zajrzyjcie do pozostałych wpisów.

11 komentarzy

  • Ula

    Fajny blog, przydatne informację, korzystałam z niego jak wybierałam się do Tanzanii i na Zanzibar na własna rękę. Nie umiem i nie mam czasu pisać bloga, dlatego nie opiszę mojej wyprawy. BYŁAM W LUTYM 2015 ROKU W TANZANII I NA ZANZIBARZE NA WŁASNĄ RĘKĘ Z GRUPĄ ZNAJOMYCH. Notowałam różne ceny i info w zeszycie, więc jeśli ktoś poturbuje porady prosze pisać na maila urszulakwapisz@op.pl w miarę możliwości odpiszę. W lutym 2014 roku byłam również na własną rękę w Tajlandji, więc jeśli trzeba tam tez pomogę. Pozdrawiam

    • celwpodrozy

      Mam nadzieję, że Zanzibar zachwyciła Cię tak, jak mnie. Już w sierpniu tam wracam, by lepiej poznać wyspę. Właśnie wróciłam z drugiego pobytu w Tajlandii i tym razem ten kraj aż tak mnie nie zachwycił:(

  • Ewa | Daleko niedaleko

    Zazdroszczę Ci Forodhani, odkąd tu przyjechałam nocny targ z jedzeniem jest zamknęty z powodu cholery… 🙁
    A katedra przy targu niewolników to kościół anglikański. Kościół katolicki stoi kawałek dalej 🙂

    • celwpodrozy

      O kurczę, cholera w Zanzibarze? To jakaś poważna sprawa? Dzięki, byłam przekonana, że nasz przewodnik mówił o tym kościele jako o katolickim. Już zmieniam.

  • Roman

    Informacje przydatne , niedługo się tam wybieram. Jednak biskup Steere to anglikanin nie katolik i kościół też anglikański . Zresztą za wyj. Portugalczyków ,którzy byli katolikami i Holendrzy i Anglicy to protestanci

  • ela

    Katedra katolicka? Nie ma takowej na Zanzibarze! Edward Steere biskupem katolickim? Chyba przewraca się w grobie. Nawet tabliczkę sfotografowaliście, a na niej informacje są.

  • Sylwia

    Właśnie wróciłam z Zanzibaru i jeśli ktoś wybiera się na własną rękę, mam numer do świetnego kierowcy taksówki, który ma dużo niższe ceny jeśli dogadacie się wcześniej i w dodatku ma licencję przewodnika więc obwozi i opowiada. My skorzystaliśmy i to był świetny pomysł! Polecem wszystkim! Feisal: +255 777 412 257 Możecie kontaktować się przez WhatsApp. 🙂 A Zanzibar jest prawdziwym rajem!

    • celwpodrozy

      Dzięki, również mam namiar na świetnego i uczciwego kierowcę na Zanzi. Byłam tam ponownie w 2018. Jego imię to Dulla, a nr whatsapp to +255 778 179 198. Można powołać się na mnie, czyli na Celinę:) A Zanzibar… wiadomo, raj:)

    • mirap

      witaj,
      czy mozna się skontaktowac z Tobą (mail, messsenger itp) by dopytac -poradzic się w związku z planowanym wyjazdem? chętnie bym skorzystała z wiedzy praktycznej nabytej w czasie samodzielnego wyjazdu
      pozdrawiam mp

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *