Europa,  Geiranger,  Norwegia

Fiordowa Majówka dzień 3: Tafjord, Droga Orłów, Geirangerfjord i Droga Troli

Trzeciego dnia mamy w planach pokręcenie się w okolicach Geirangerfjordu. Na początku nie jesteśmy pewni, czy wystarczy nam czasu na przeprawę promową i dotarcie przez góry do miejscowości o tej samej nazwie. Jedak jak się okazuje, plan po drodze sam się układa i w ostateczności realizujemy o wiele więcej niż się spodziewamy. Przejazd Drogą Orłów dostarcza nie lada emocji, tym bardziej, że jest to najbardziej stromy odcinek drogi nr 63 (tzw. Złotej Drogi połączonej z Drogą Trolli), prowadzącej z Eisdal do Geiranger. Jako że Droga Trolli jest w tym czasie jeszcze zamknięta, na nocleg musimy dostać przez Tresfjord, niemniej tę najsłynniejszą trasę w Norwegii również udaje się nam zobaczyć. Do pokonania mamy około 230 km, czyli nieco mniej niż poprzedniego dnia, jednak trasa w dużej mierze prowadzi przez góry, więc jest niejako bardziej wymagająca.

GALERIA

Geirganger Majówka dzień 3 nasza trasa

Jeśli jesteście akurat w porze, kiedy Droga Trolli jest już otwarta, Wasza trasa może wyglądać nastepująco:

Geiranger Droga Troli

Rano budzi nas piękne słońce na błęktitnym bezchmurnym niebie. Wymarzona pogoda na kolejną wycieczkę. Przed wyjazdem udajemy się jeszcze na krótki spacer nad fiord. Widoki są nieziemskie, a woda w fiordzie krystalicznie czysta (o kempingu w Stordal przeczytacie w poprzednim wpisie). Teraz zostaje szybkie pakowanie i posprzątanie domku i możemy ruszać dalej. Jedziemy drogą nr 650, przy której trafiamy na dwa punktyw widokowe. Jeden jest bardziej ukryty, znajduje się przy skręcie na przeprawę promową do Strandy. Widok nieco przysłaniają krzaki i drzewa.

1518.JPG 1519.JPG 1522.JPG

Drugi punkt widokowy znajduje się kilka kilometrów dalej, jeszcze przed zjadem do przeprawy promowej do Eidsal. Z pewnością stwierdzicie, że warto się tu zatrzymać, a utwierdzą Was w tym ludzie z wycelowanymi aparatmi, stojącymi przy barierce. To właśnie stąd rozpościera się piękna panorama na wejście do Geirangerfjordu, który łączy się tu ze Storfjordem i Tafjordem. Widok zapiera dech w piersiach. Matka Natura popłynęła i stworzyła coś, co budzi podziw, respekt oraz porusza wyobraźnię.

P1020795.JPG P1020786.JPG P1020788.JPG P1020783.JPG 1535.JPG

Zdjęcia nie oddają uroku tego miejsca. Może film choć trochę to pokaże.

Po kilkunastominutej przerwie na podziwianie panoramy jedziemy dalej. Wszystkie samochody przed nami skręcają w prawo na przeprawę promową do Eidsal, skąd zapewne ruszą dalej na Drogę Orłów oraz do miejscowości Geiranger (przedłużenie słynnej drogi nr 63). My jednak postanawiamy pojechać dalej prosto do miejscowości Valldal, skąd właśnie drogą nr 63 można dojechąć do Drogi Trolli. Po drodze mijamy tabliczkę z informacją, że słynna serpentyna jest jeszcze zamknięta. Szkoda, bo to jest tzw. punkt obowiązkowy tego rejonu. Na chwilę zatrzymujemy się w miejscowości Valldal, która położona jest nad fiordem przy ogromnej skale. Również i tu znajduje się port promowy, skąd odpływają statki do Geirganger, jednak w tym czasie jest on zamknięty. Przy porcie możemy na chwilę usiąść przy stolikach na ogromnym parkingu, idealne miejsce na małą przekąskę.

1551.JPG 1557.JPG 1568.JPG 1570.JPG 1573.JPG 1577.JPG 1584.JPG

Z Valldal jedziemy dalej prosto drogą Fv92, chcemy dojechać do miejscowości Tafjord. Wjeżdżamy w tunel wykuty w ogromnej skale i dalej przed siebie. Widoki piękne. Co jakiś czas musimy pokonywać kolejne tunele, które nie są już tak wybetonowane w środku, a wodą sączy się po ścianach, które defacto stanowią skały. Zastanawiamy się, czy one w ogóle są przejezde, tym bardziej że przed wjazdem stoją znaki z napisem “Møtande bilar midt i vegen”, co kompletnie nic nam nie mówi. Kiedy mijamy samochód z naprzeciwka, odczuwam ogormną ulgę. Wreszcie po kilku tunelach dojeżdżamy do uroczej zatoczki, utworzonej przez fiord, otoczonej górami. Spokój, cisza, małe chatki w oddali… i panowie łowiący ryby. Iście sielski obrazek! Woda czysta, na brzegu leżą skorupki małż, a w wodzie dostrzegamy różowe meduzy.

1597.JPG 1598.JPG 1599.JPG 1600.JPG 1608.JPG 1604.JPG 1607.JPG 1611.JPG 1613.JPG 1620.JPG 1621.JPG

Z Tafjordu wracamy tą samą drogą. Tym razem już za Valldal skręcamy na przeprawę promową z Linge do Eidsal, skąd potem dojedziemy do Geirangerfjordu. Na razie jest pustawo. Chcemy dowiedzieć się, jaka jest cena biletów, jednak nikogo z obsługi nie ma na miejscu. Natomiast można skorzystać z toalety (po prawej stronie, stojąc przodem do przystani), do której pancerne drzwi otwierają się automatycznie po wciśnięciu guzika. Ustawiamy się w kolejkę i czekamy na przypłynięcie promu. Jeśli będzie bardzo drogo, wówczas zawrócimy. Prom kursuje co 20 minut. Kiedy cumuje, część ekipy próbuje się dowiedzieć, ile zapłacimy za przejazd, jednak kolejka samochodów rusza, więc i my musimy wjechać na pokład. I tym sposobem nie mamy już wyboru. Za samochód z kierowcą i trzema pasażerami płacimy 145,37 NOK. Połączenia sprawdzicie tu.

1656.JPG 1668.JPG

Prom płynie tylko 10 minut, jednak warto wejść na górny pokład i podelektować się iście fiordowskimi widokami…

1671.JPG 1677.JPG 1679.JPG 1680.JPG

Teraz czeka nas droga przez góry. Wjeżdżamy coraz wyżej, aż w końcu jesteśmy już przy samych ośnieżonch szczytach. To tutaj łapie nas mała zawierucha śnieżna. Widoki są imponujące, po drodze mijamy urocze jeziorko otoczone szczytami. Szkoda, że nie mamy czasu, by i tutaj zatrzymać się na dłużej.

1684.JPG 1690.JPG 1691.JPG 1693.JPG 1696.JPG 1698.JPG

Wjeżdżając na Drogę Orłów, zaraz na samym początku, koniecznie trzeba się zatrzymać na punkcie widokowym. Rozciąga się stąd niesamowity widok na Geirangerjord oraz miejsowość o tej samej nazwie. Sam fiord od 2005 roku wpisany jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jego długość to 15 km, głębokość 600 metrów, zaś otaczające go góry wznoszą się na wyskość 1600 m n.p.m. Co ciekawe, Geirangerfjord został odkryty w połowie XIX wieku przez brytyjskich alpinistów.

1708.JPG 1710.JPG 1728.JPG 1720.JPG 1714.JPG 1727.JPG

Przed nami zjazd Drogą Orłów (Ørnevegen), najbardziej stromym odcinek drogi nr 63 (czyli jeszcze bardziej niż Droga Trolli), na dół prowadzi 11 serpentyn. Do tego jeden z zakrętów to w zasadzie obrót o 180 stopni, a kąt nachylenia wynosi tu 10%. Dreszczyk emocji jest i lekki stresik też. Trasa powstała dopiero w 1954 roku, a z myślą o odwiedzających ten rejon, przygotowano punkty widokowe. Sam zjazd rzeczywiście jest emocjonujący, żadne zjęcia ani nawet filmik nie są w stanie oddać tego, co się wtedy czuje.

Wjazd tą trasą na górę wygląda tak:

A już na dole otwiera się piękna panorama na całą dolinę…

1755.JPG 1767.JPG 1772.JPG

Geiranger to niewielka miejscowość turystyczna przepięknie położona. Zanim udamy się na spacer po okolicy, zasiadamy przy stoliku nad samym fiordem na małą przekąskę. Obok znajduje się się Informacja Turystyczna, gdzie możemy zaopatrzyć się w mapki i zasięgnąć informacji o okolicznych szlakach i wycieczkach, a tych tutaj nie brakuje. Z tyłu budynku można skorzystać z bezpłatnej toalety. Znajdziemy tu także kilka sklepów z pamiątkami oraz kilka małych knajpek.

Ci, którzy przylecą do Alesund i nie zamierzają wynająć samochodu, do Geiranger mogą dojechać autobusem. Jak to zrobić, dowiecie się na forum. Niektóre kursy mają dodatkowe oznaczenie Ornesvingen, a wtedy macie pewność, że będzie krótki postój przy punkcie widokowych przy Drodze Orłów.

1777.JPG 1784.JPG 1785.JPG 1788.JPG 1786.JPG 1787.JPG 1789.JPG

Po krótkim odpoczynku wybieramy się na spacer po okolicy. Jako że czasu już niewiele, a chcemy jeszcze wjechać na jeden punkt widokowy, przyspieszamy tempo. Miasteczko jest naprawdę niewielkie…. kilka wąskich uliczek z tradycyjnymi słodkimi domkami, obecnie wykorzystywanymi jako sklepy oraz niezbyt urodziwy kilkupiętrowy hotel.

1780.JPG 1781.JPG 1791.JPG 1792.JPG 1793.JPG 1794.JPG 1795.JPG 1797.JPG 1799.JPG 1796.JPG 1801.JPG 1802.JPG 1805.JPG 1808.JPG 1812.JPG

Przed odjazdem zaglądamy jeszcze do kilku sklepów z pamiątkami oraz obowiązkowo robimy sesję z trollami.

20150503_150013.jpg P1020895.JPG

Kolejny punkt programu do punkt widokowy Flydalsjuvet (około 4 km od centrum Geiranger). Trzeba dalej jechać drogą nr 63 na południe w kierunku Grotli. Droga dość stroma, więc szybko nabiera się wysokości. Im wyżej, tym robi się węższa, może się nawet wydawać, że za chwilę się skończy, a my nie będziemy mieli jak zawrócić. Niemniej trzeba jechać dalej aż do parkingu przy punkcie widokowym, który w zasadzie składa się z dwóch platform, górnej i dolnej. Zdecydowanie warto zejść niżej i dojść do samej barierki.

1822.JPG P1020918.JPG 1821.JPG 1825.JPG 1817.JPG P1020947.JPG

Co można robić w Geiranger? Z pewnością wybrać się w góry. Szczególnie polecane szlaki to te, prowadzące do górskich farm Skageflå i Knivsflå. Ta pierwsza położona jest naprzeciwko wodospadu “Siedmniu Sióstr”, natomiast ta druga znajduje się w jego pobliżu.

Ciekawą opcją może być rejs promem na trasie Gerinager – Hellesylt. Wycieczka ta jest o tyle ciekawa, że przepływa się cały Geirangerfjord, a na trasie można podziwiać wodospad “Siedmiu Sióstr”. W czasie rejsu możemy dowiedzieć się nieco więcej o okolicy, gdyż na pokładzie znajduje się przewodnik, który przez głośniki opowiada o tym rejonie w kilku językach. Rejs trwa godzinę.

Inny polecany punkt widokowy to Dalsnibba (1500 m n.p.m.). Po drodze znajduje się schornisko Djupvatnet (1016 m n.p.m.), a tuż obok szamargdowe jezioro. Ze schroniska na szczyt dostaniemy się prywatną płatną drogą zwaną Nivbbevei. Przy jeziorze trzeba skręcić w wąską i podobno całkiem stromą górską drogę. Po około 5 km dotrzemy na szczyt, skąd panorama jest o wiele szersza (droga otwarta jest od czerwca do października).

Dalsnibba.jpg

Widok z Dalsnibby (zdj. Visit Norway)

Po punkcie widokowym czas wracać, bo do pokonania jeszcze sporo kilometrów. Ponownie musimy przejechać Drogę Orłów, tym razem wspiąć się po serpentynach na samą górę. Widoki powalają i to przez całą trasę do przystani w Eidsdal. Na prom tym razem w ogóle nie musimy czekać, akurat kolejka rusza i samochody wjeżdżają na pokład. Łapiemy się prawie ostatnim rzutem.

1861.JPG 1862.JPG 1866.JPG 1883.JPG

Z promu kierujemy się do Åndalsnes, gdzie mamy zarezerwowany nocleg. Trasa jest długa, gdyż nie możemy przejechać przez góry. Musimy wrócić się do Stordal i dalej z drogi nr 650 skręcić w E136. Trasa jest niezwykle malownicza, prowadzi wzdłuż Tresfjordu, a następnie Innfjordu, a dokoła cały czas widzimy ośnieżone szczyty. Musimy także zatankować, bo z baku już sporo ubyło. Z ceną paliwa w Norwegii jest tak, że nie jest ona stała, zmienia się w zasadzie każdego dnia i tak np. w soboty jest droższa, w niedzielę zaś powinna być tańsza. Zależy to także od poszczególnej stacji, także czasem warto pojechać ciut dalej i zatankować w jakiejś małej miejsowości zamiast przy popularnej trasie. Cena potrafi się wahać od 12 do nawet 16 NOK za 1 litr. My tankujemy za 13 NOK i za dopełnienie baku płacimy 502 NOK. Później na trasie dostrzegamy stację, gdzie cena jest niższa o 1 NOK.

1926.JPG 1950.JPG 1953.JPG 1991.JPG 1993.JPG

Mimo, że Droga Trolli jest zamknięta, można podjechać pod jej początek, gdzie znajduje się parking. Można stąd zobaczyć serpentyny, a jeśli ma się więcej czasu, wspiąć się na piechotę na górę. W Åndalsnes na rondzie trzeba skręcić ponownie w drogę nr 63 i jechać nią aż do samego celu. Droga pnie się w górę i robi się coraz węższa. Ponownie nie mamy pewności, czy jechać dalej. Po prawejstronie mijamy opustoszały kemping. Wreszcie dojeżdżamy do parkingu i szlabanu z tabliczką, informującą o zamknięciu drogi. W tej części panują jeszcze zimowe warunki, jest odczuwalnie chłodniej, powiewa lodowaty wiatr. Rzeczywiście, trzeba uważać na trolle! 

2044.JPG 2045.JPG P1020958.JPG P1020959.JPG P1020971.JPG P1020975.JPG

Z Drogi Orłów jedziemy prosto na kwaterkę. Tym razem nocujemy w Gjerdset Turistsenter w okolicach Åndalsnes. Za pokój 4-osobowy w domku ze wspólną łazienką mamy zapłacić 400 NOK. Kiedy dojeżdżamy do kempingu, kartka z moim nazwiskiem czeka na recepcji, w środku mapka i wszelkie objaśnienia, dotyczące korzystania z zasobów ośrodka. Na wzgórzu znajdują się dwa rzędy domków, niżej brązowe, wyżej białe o wyższym standardzie. Kemping jest bardzo ładnie położony, nad wodą oraz z widokiem na góry. W oddzielnym budynku znajduje się sala telewizyjna z wifi.

2014.JPG 2009.JPG 2008.JPG 2006.JPG 2025.JPG 2013.JPG

Właściciel pokazuje nam nasz domek, znajdujący się w niższym rzędzie. W środku są cztery pojedyncze piętrowe łóżka, stół i mała kuchenka. Niestety nie ma bieżącej wody. Panuje tu lekki zaduch, a na tarasie wisi chmara muszek. Po krótkim zastanowieniu, postanawiamy zmienić domek na biały.

2004.JPG 1997.JPG 1999.JPG 2007.JPG

Okazuje się, że nie ma problemu, kilka białych domków jest wolnych. Cena to 600 NOK. Dodam, że właściciel jest naprawdę miły i bardzo pomocny, próbuje nam dokładnie objaśnić, co możemy zobaczyć w okolicy. W środku od razu czuć różnicę. Mamy łazienkę, duży salon z sofą i stołem, kuchnię oraz dwie sypilanie, wifi także jest. Tak naprawdę domek przystosowany jest dla rodziny z dziećmi. Jest jedno większe podwójne łóżko oraz dwa mniejsze piętrowe. Niemniej w salonie też jest kanapa, więc miejsca do spania nie brakuje. Wygłodniali po całym dniu od razu zabieramy się za kolację, na którą standardowo serwujemy makaron z sosem. Smakuje wybornie, szczególnie przy takich widokach za oknem.

2024.JPG 2015.JPG 2016.JPG

Rano udajemy się w kierunku Sølsnes, skąd mamy się przeprawić promem na drugą stronę. Rejs trwa 15 minut, a za samochód z kierowca i trzema pasażerami płacimy 170 NOK. Później drogą nr 64 pod fiordem oraz mostem z wyspy Bolsoya docieramy do Molde.

2065.JPG

Po drodze dopełniamy jeszcze bak i jedziemy prosto do wypożyczalni oddać auto. Zgodnie z umową samochód zostawiamy na parkingu i udajemy się na lotnisko, gdzie kluczyki wrzucamy do skrzynki. Z okna poczekalani rozciąga się widok na słynną górską panoramę w Molde. Podczas startu rozpogodza się i z okna samolotu na pożegnanie możemy podziwiać piękne widoki na fiordy i góry. Zdecydowanie to najpiękniszy start w moim życiu!

start Molde

20150504_124408.jpg 20150504_124429.jpg 20150504_124623.jpg 20150504_124737.jpg

Przeczytaj także:

Fiordowa Majówka dzień 1: Droga Atlantycka, Bud i Averøy

Fiordowa Majówka dzień 2: Kristiansund, Alesund i wyspa Godoya

4 komentarze

  • AJ

    Cześć, super miejsce, zdjęcia i relacja!
    Czy pamiętacie ile kosztowała Was mniej więcej taka wycieczka na osobę (noclegi, wypożyczenie samochodu, promy, atrakcje, etc)

    Dzięki!
    Ania

    • celwpodrozy

      To była fantastyczna wycieczka, a pogodę mieliśmy rewelacyjną. Temperatury były w okolicach 10 stopni (plus minus oczywiście), w dzień cieplej, świeciło słońce. Na punktach widokowych byliśmy często sami lub z niewielką ilością innych osób, oprócz Alesund, bo tam było sporo ludzi.

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *