Wat Kalayanamit i Wat Arun, czyli Świątynia Dobrobytu i Świątynia Świtu
Świątynie w Bangkoku naprawdę robią wrażenie. Wat Kalayanamit, Wat Arun i Wat Po to te, które mnie najbadziej zaczarowały. Każda z nich jest inna. Ta pierwsza, której mottem jest Dobrobyt (Prosperity), ma niesamowity magiczny klimat, zapach kadzidełek, dźwięk grzechotek oraz tajska relaksujący muzyka sprawiają, że chce się tu zostać i pomedytować z innymi. Wat Arun, zwana Świątynią Świtu, to jedna z najpiękniejszych i najstarszych świątyń w Bangkoku, wręcz symbol Tajlandii, z jej murów utkanych malutkimi rzeźbami i kolorowymi malowidłami roztacza się piękny widok na Thonburi, Wat Po i Wielki Pałac. Sama wspinaczka na szczyt to nielada wyzwanie, które podjąć należy obowiązkowo.
Idąc dalej promenadą nad rzeką trafiamy najpierw na katolicki kościół i tradycjnie ubraną choinkę. Do środka jednak wejść nie możemy. Kilka kroków dalej naszym oczom ukazują się kopuły jakiejś świątyni, a wokół niej wielkie tłumy. Coś tam musi być! Zbaczamy z drogi i idziemy w stronę gwarnego placu.
WAT KALAYANAMIT
Są też i wianuszki z charakterystycznych żółto-fioletowo-białych kwiatuszków, które wierni zanoszą do świątyni.
Po takich doznaniach w pełni rozumiemy, dlaczego mottem tej świątyni jest DOBROBYT:) Zanim człowiek dotrze tu na modlitwy w pełni zaspokoi swoją fizyczną potrzebę i o pusty żołądek martwić się nie musi. Świątynia jest równie magaiczna. To chyba właśnie tutaj najbardziej odczuję atmosferę modlitwy, radości i jakiejś takiej nad wyraz pozytywnej energii. Tajska relaksująca muzyczka, grzechotki i ludzie pieczołowicie przylepiający złote listki na figurki Buddy (rodzaj ofiary) oraz zapalający świece i kadzidełka…
Świątynia ta została zbudowana około roku 1820 po tym jak ziemia ta została podarowana królowi Rama III. Mówi się, że darczyńca, którego rodzina nosiła nazwisko Kalayanamit (słowo oznacza “dobry przyjaciel”), nie tylko darowała swoją ziemię pod budowę świątyni, ale również nabyła dodatkowe grunty od znaczących sąsiadów z chińskiej dzielnicy. Jego relikwie zostały upamiętnione przez dużą stupę (buddyjskie miejsce z relikwiami) na południowej stronie świątyni.
Chińczycy odegrali kluczową rolę w krajobrazie gospodarczym i kulturalnym Bangkoku w 1800 roku , a wielu etnicznych Chińczyków nadal zamieszkuje stare uliczki w pobliżu Wat Kalayanamit. Mimo że główny budynek świątyni zbudowany jest w tradycyjnym tajskim stylu, sąsiednie budynki wyraźnie posiadają chińskie wpływy architektoniczne i dekoracyjne. Chińskie akcenty to między innymi pyzate figurki podróżującego Buddy, duchy opiekuńcze, które przypominają chińskich żołnierzy, a zwłaszcza długie kadzidełka.
Chińskie akcenty
Kolejny nasz cel to Wat Arun, której wysoką kopułę widać z daleka. W pewnym momencie promenada się kończy i trzeba spróbować znaleźć dalszą drogę w głębi miasta. Zapuszczamy się w wąskie, ciche uliczki, gdzie tajskie życie wolno się toczy…
W końcu dochodzimy do kanału, który niewątpliwie uniemożliwia nam dalszą drogę. Kilka króków dalej jest coś w rodzaju mostu. Jarek jako pierwszy zgadza się sprawdzić jego wyrzymałość oraz możliwość przejścia na drugą stronę. Wygląda na to, że się przeprawimy. Idziemy dalej i po jakimś czasie dochodzimy chyba do klasztoru mnichów. Przechodzimy obok szkoły, w której właśnie odbywa się lekcja. Wszyscy zwyczajnie siedzą w ławkach i słuchają nauczyciela.
Wizerunek króla jest wszędzie i to w przeróżnych odsłonach
WAT ARUN ŚWIĄTYNIA ŚWITU
Niewątpliwą atrakcją jest wejście na platformę, z której roztacza się wspaniały widok m. in. na rzekę, Wat Po i Wielki Pałac. Wspinaczka jest przygodą samą w sobie jako że stopnie schodów, jak to w khmerskich świątyniach, są bardzo strome i wysokie. Może się zakręcić w głowie, i o ile wejście nie jest jeszcze takie straszne, to zejście może przyprawić o palpitację serca. Na sam dowód dodam, że tylko czwórka z naszej ekipy zdobywa szczyt:)
Piękne rzeźby na wyższym poziomie świątyni. Na górze znajdują się też figurki hinduskich bogów na trójgłowych słoniach.
Jak widać na zdjęciu wszyscy bardzo ostrożnie schodzą w dół trzymając się przy tym poręczy. Jednak jest ktoś, kto potrafi to zrobić na zupełnym luzie i bez trzymanki:) To buddyjscy mnisi, schodzą po schodkach jak po równym terenie.
Świątynia Świtu najpiękniej wygląda o świcie lub o zmierzchu. O tej godzinie jest tu najlepsze światło do fotografowania. Świątynia równie pięknie prezentuje się wieczorem, o czym będziemy mogli się przekonać. Ciekawostką jest to, że słynny posąg Szmaragodwego Buddy przed wybudowaniem Wat Phra Kaeo był przechowywany właśnie w Wat Arun. Świątynię można zwiedzać codziennie od 8:30 do 17:30.
Na terenie świątyni znajdują się też kramy i kramiki z pamiątkami
Do Wat Arun można się także dostać łodzią z pirsu Tha Thien na przeciwległym brzegu. Właśnie w ten sposób przeprawiamy się drugi brzeg rzeki. Łódź kosztuje tylko 13 THB. Po drugiej stronie zmierzamy do świątyni Wat Po, ale o tym już w kolejnym poście.
Przydatne informacje:
Wstęp do Wat Arun – 50 THB
Łódź do pirsu Tha Thien – 13 THB
Świeży sok z pomrańczy – 20 THB
Koniecznie sprawdźcie pozostałe relacje z Tajlandii
Termin wyjazdu: styczeń 2014