Moje podróże w 2014
Zapiski różne

Co się działo w 2014, czyli czas podróżniczych podsumowań

BYŁO BARDZO PODRÓŻNICZO!

O tak, rok 2014 rozpoczął się w podróży i w podróży się zakończy. W międzyczasie też nie było gorzej. Kolejne marzenia się spełniły i zrobiły miejsce na nowe. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile rzeczy pierwszy raz w tym roku zrobiłam i ile nowych miejsc zobaczyłam.

Moje podróże w 2014

Na pierwszy ogień poszła jedna z najbardziej ostatnio popularnych destynacji, a mianowicie TAJLANDIA. Zaczęliśmy od Bangkoku, z którego nocnym autobusem przejechaliśmy na północ wprost do Chiang Rai. Następnie kilka dni spędziliśmy w górskim Chiang Mai, to tam pierwszy raz doświadczyłam raftingu oraz przejażdżki na słoniu. Potem było już tylko plażowanie na urokliwych plażach Morza Andamańskiego, na pięknej Phi Phi, Railay oraz okolicznych wysepkach.

Na drugi ogień poszły MALEDIWY. Powtórka z rozrwyki, powiecie… ale jakiej rozrwyki! Inna lokalna wyspa oraz wizyty w resortach sprawiły, że wyjazd w żadnym razie nie był taki sam jak w poprzednim roku. Po raz pierwszy miałam szczęście zobaczyć delfiny żyjące na wolności, morenę oraz leniwe rekiny niemrawie polujące na kąski podczas karmienia ryb. A Dhiggiri Resort, który odkryliśmy w pobliżu Fulidhoo, stał się przebojem wyjazdu, to prawdziwa namiastka raju na ziemi.

Następny był duet bałtycki. Bilety do RYGI oraz TALLINA upolownane zostały w LOTowskiej promocji first minute jeszcze w zimie. Podczas pierwszej wyprawy pierwszy raz zasiadłam na pokładzie turbośmigłowego Bombardiera. A ileż to stresu przed wylotem było! A lot okazał się być jednym z najspokojniejszych, jakie miała okazjdę odbyć. Ryga nie zachwyciła, przyznaję (może dlatego jeszcze relacji nie zamieściałam, ale obiecuję, że będzie), natomiast Tallin jak najbardziej, szczególnie Stare Miasto i jego wąskie uliczki z murami obronnymi. To miejsce, do którego kiedyś chętnie wrócę.

Kolejny wypad to także kierunek europejski. AMSTERDAM, miasto pędzących zewsząd rowerów i wszechogarniającego luzu. Ten wyjazd długo pozostanie w mojej pamięci nie tylko ze względu na piękne miejsce, ale także na opóźniony i okropnie turbulentny lot. Tak naprawdę, to był mój najgorszy lot w życiu, takich turbulencji jeszcze nie doświadczyłam. Ba, nawet nie wiedziałam, że takie się zdarzają. W drodze powrotnej po raz pierwszy leciałam z kapitanem kobietą, dziwne uczucie, gdy nagle głos kobiety przedstawia się jako ten, co dowodzi maszyną. Lot przebiegł bez żadnych zakłóceń i turbulencji:) A sam Amsterdam? Bardzo klimatyczny, mi osobiście przypominający miasteczka w Belgii, w której przez rok mieszkałam.

Wrześniowy wyjazd to był dopiero odjazd. TANZANIA i ZANZIBAR! Tak, w końcu postawiłam stopę na Czarnym Lądzie. Na początku 2014 nawet mi to przez myśl nie przeszło, na taką podróż nie czułam się jeszcze gotowa. Były dwa podejścia, za drugim razem bilet został kupiony z myślą o spędzeniu wszystkich dni na Zanzibarze. Ale jak to? Lecieć do Tanzanii i nie być na safari? No właśnie! To, co zrobiliśmy to moim zdaniem mistrzostwo świata, Tanzania i Zanzibar w 11 dni! Tak, wiem, powiecie, że nic porządnie nie zobaczyliśmy, że po łebkach, że w pośpiechu i ciągłej gonitwie, że to bez sensu. Ja jednak śmiem twierdzisz, że zobaczyliśmy naprawdę dużo. Owszem, grafik był napięty, ale na wyspie odsapnęliśmy. Afryka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, przepiękna przyroda, sympatyczni ludzie i inne poczucie czasu, hakuna matata po prostu. A sam Zanzibar powalił na kolana do tego stopnia, że w planach jest powtórka i to konkretna.

A żeby nie było tych podróży za mało, to na deser zaserwowałam sobie piękną ANDALUZJĘ, która na mojej liście była od dłuższego czasu. Pierwszy raz w Hiszpanii, wypad miał formę 5-dniowej objazdówki wynajętym autem po najsłynniejszych miastach tego regionu. Po raz pierwszy w ten sposób się przemieszczałam, wynajęcie samochodu to naprawdę świetna opcja, by w krótkim czasie zobaczyć jak najwięcej. A w Andaluzji jest co oglądać, już sam krajobraz zmieniający się w trakcie drogi robi ogromne wrażenie. Do tego porządna dawka słońca, kiedy u nas wiszą już jesienne chmury, bardzo wpływa na samopoczucie i naładowanie akumulatorów.

W Polskę Cel także ruszyła, może nie tak często jak poza jej granice, ale zawsze. Był romantyczny Kraków, Góry Stołowe po raz pierwszy w życiu oraz Tatry na bis. Mam nadzieję, że w przyszłym roku częściej Polska pojawi się w grafiku.

NOWA STRONA

Czy ktoś pamięta jeszcze pierwszy wygląd strony? Ku pamięci, zrzuty z ekranu są, więc dokumentacja istnieje. Plany były ambitne, profesjonalna strona na WordPressie to był mój cel na 2014 i… został zrealizowany! WordPress poszedł w ruch, domena celwpodrozy.pl została wykupiona i zaczęły się prace nad wyglądem i przenoszeniem treści. Wiele długich wieczorów i nierzadko nocy poświęciłam na stworzenie tego, co teraz możecie oglądać, i przyznam, że wciągnęło mnie to na maksa. Dumna jestem niezmiernie, że wszystko sama ogarnęłam (Maćku, Piotrze, Stivenie dzięki wielkie za cenne rady i podpowiedzi:)). Wiem, że design nie jest najmodniejszy, jednak znalezienie szablonu ze wszystkimi potrzebnymi opcjami i jeszcze o odpowiednim wyglądzie to jest wyczyn. Chciałam stworzyć coś charakterystycznego, wyróżniającego się i mam nadzieję, że mi się udało.

Poprzedni design na Bloggerze

stary design

stary design2

Nowy dział WYWIADY

W 2014 powstał także nowy dział pt. Wywiady, który, o dziwo, szybko się rozrasta. Początek dał wywiad z Warszawską Grupą Wyjazdową o ich wyprawie do Gambii, do której sama się przymierzałam. I tak dowiedziałam się o Marku, który postanowił tam zamieszkać na stałe. A potem to poszło już gładko, wywiad z Typelkiem o Malediwach oraz z Saną o jej projekcie i życiu. Ostatnio propozycje przeprowadzenia wywiadu same się posypały. Bardzo się cieszę, bo opowieści z pierwszej ręki to zawsze najciekawsze historie, a życie pisze najlepsze scenariusze.

W 2015 roku planuje dodać jeszcze jeden dział, a mianowicie miniPRZEWODNIKI. Celem jest zebrania wszystkich przydatnych informacji w jednym artykule i umożliwienie pobrania takiego dokumentu w formie PDF. Zdaję sobie sprawę, że często trzeba się przekopać przez nierzadko długie wpisy, by dotrzeć do konkretnej informacji. MiniPrzewodniki mają ułatwić tę kwestię.

Współpraca z Express Online, Let’s Travel Magazine oraz AIESEC, Polskimi Blogami Podróżniczymi

Rok 2014 Cel w podróży zaczął współpracę przy kilku ciekawych projektach. Pierwszym był chełmski Express Online i moja własna w nim rubryka. Artykuły mojego autorstwa ukazują się tam z dowolną częstotliwością i przyznaję, że ostatnio z bardzo rzadką, co koniecznie należy zmienić w nowym roku.

Kolejna propozycja przyszła od Solistów. Weronika i Łukasz zaproponowali mi współpracę przy tworzeniu magazynu Let’s Travel Magazine. Dla mnie to prawdziwe wyróżnienie. Prace nad pierwszym numerem trwały kilka miesięcy, magazyn ujrzał światło dzienne w listopadzie i kto tylko chciał, mógł pobrać pierwszy numer zupełnie za darmo. Uwaga, drugi numer już w styczniu! Oj, będzie gorąco:)

Na efekty współpracy z AIESEC nie będziecie musieli długo czekać. Już w styczniu pierwsza odsłona. Dodam tylko, że będzie to dotyczyć projektu Global Citizen, wolontariatu w ramach, którego można wyjechać w ciekawe miejsca.

Na sam koniec roku udało się wreszcie dołączyć do szacownego grona Polskie Blogi Podróżnicze. Taki prezent na same święta.

600 LAJKÓW przekroczone!

600_like

Ktoś powie, ale co to jest? A ja odpowiem, bardzo dużo. Skok z kilkudziesięciu na taką liczbę to dla mnie sukces. Cieszę się bardzo, że moje relacje, rady i inspiracje komuś się przydają. I w tym miejscu chciałabym bardzo podziękować za wszystkie Wasze pozytywne komentarze, wsparcie i miłe słowa.

Krótko pisząc, 2014 był bardzo udanym rokiem. Z tego miejsca życzę Wam Wszystkim

SZCZĘŚLIWEGO PODRÓŻNIECZEGO 2015!

A teraz czas na pakowanie. Norwegio przybywam!

 new-years-eve-419862_1280

4 komentarze

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *