Dzień na rajskiej Phi Phi Leh
Mieszkając w Viking Natures Resort Phi Phi Leh mamy w zasadzie na wycięgnięcie ręki. Każdego dnia z naszej plaży możemy wpatrywać się w nią do woli. Już przed przyjazdem było jasne, że Phi Phi Leh oraz słynna niebiańska plaża to obowiązkowy punkt programu. Nie ma zatem opcji, aby na tę słynną wyspę się nie wybrać. Wycieczki z miasteczka są podobno sporo tańsze i można się targować, jednak często łódki są przepełnione, więc warunki takie sobie.
My ostatecznie decydujemy wykupić wycieczkę w naszym hotelu. Jeśli będzie więcej chętnych cena rozkłada się na wszystkich uczestników. Jako że akurat tego dnia, kiedy my chcemy się wybrać, nie ma innych chętnych, płyniemy tylko we dwójkę. Cena jest naprawdę wysoka, bo liczą sobie 1050 THB od osoby. Trudno, jesteśmy na wakacjach, trochę luksusu możemy sobie zafundować. Wycieczka na Phi Phi Leh obejmuje snurkowanie z rekinami, snurkowanie na Phi Phi, odpoczynek na rajskiej plaży Maya Bay oraz Monkey Beach. W cenie jest także lunch oraz woda.
Można rzec, że zespół dwóch wysp Ko Phi Phi to supergwiazda Tajlandii. Obie bez wątpienia to jedne z najpiękniejszych tworów Matki Natury. Odkryte dla turystyki około 30 lat temu, od razu stały się kwintesencją raju na ziemi, maleńkie bez żadnej infrastruktury z nieskazitelną przyrodą, urwistymi klifami, bujnymi lasami, bajecznymi zatoczkami, plażami oraz piękną rafą koralową. Jednak ich piękno szybko przyciągnęło prawdziwe tłumy.
Do tego tsunami w grudniu 2014 roku dokonało tu tragicznego spustoszenia. Po zniszczeniach nie ma dziś już śladu, za to tłumy turystów wciąż przybywają w to niesamowite miejsce. Na Phi Phi Don między palmami stanęły hotele, a na niewielkiej przestrzeni zaczęły tłoczyć się sklepiki. Obecnie to jedna wielka imprezownia, wieczorna muzyka niesie się niemal po całej wyspie. Phi Phi Leh jest mniejsza i niezamieszkana, stanowi w zasadzie jedną wielką skałę wystającą stromo nad powierzchnię turkusowego morza. To tutaj znajduje się słynna niebiańska plaża Maya Bay z hollywoodzkiej produkcji z 2000 roku “The Beach”.
Więcej o moich podróżach po Tajldandii przeczytacie w wpisać;
Z Vikinga wyruszamy po 12:00 w południe. Płyniemy tradycyjną tajską łódką, tzw. long tail. Nasz kapitan i przewodnik zarazem jest niezwykle sympatyczny, za każdym razem, kiedy zatrzymujemy się na snurkowanie, próbuje namówić mnie na wskoczenie do wody.
Spis treści
SNURKOWANIE NA SHARK POINT
Najpierw płyniemy do punktu z rekinami. Podobno tutaj jest ich całkiem sporo i można zafudować sobie niemałą adrenalinę snurkująć wraz z nimi. Ja tego sprawdzać nie mam zamiaru, natomiast Michał wręcz przeciwnie. Jednak po półgodzinnym snurkowaniu po rekinach ani śladu. Rozczarowani płyniemy dalej.
GROTA WIKINGA I GNIAZDA JERZYKÓW
Zwiedzanie Phi Phi Leh rozpoczynamy od Viking Cave. Z bliska wyspa robi niesamowite wrażenie. Rzeczywiście wygląda jak wielka skała, która utknęła w morzu. Klify wydają się sięgać chmur, przeważnie zielone, czasem jednak przebija szaro-pomarańczowy kolor gołych skał. Jaskinia znajduje się na północ od zatoczki Pi Leh, nie jest duża. Na ścianach można dostrzec kilka malunków, przedstawiających łodzie przypominające statki Wikingów. Wyglądać mogą na starożytne, jednak w rzeczywistości mają tylko kilkaset lat. To tutaj jerzyki wiją swoje gniazda, spajając je własną śliną, są one cenionym przysmakiem Chińczyków. Za gniazda są w stanie zapłacić niemałe pieniądze, kilogram może kosztować nawet kilka tysięcy dolarów. Gdy jerzyki skończą już wić gniazda, Tajowie wykorzystują rusztowania z bambusa, by w ten sposób zebrać plony. Podobno nie zbiera się gniazd, w których żyją ptaki.
ZATOKA PI LEH BAY
Kolejnym punktem, gdzie zatrzymujemy się na dłużej, jest Pi Leh Bay. Leży ona dokładnie po przeciwnej stronie Maya Bay. Podobnie jak na Maya znadują się tu pionowe klify o wysokości 100 m, które wystają prosto z wody. Większość zatoczki usytuowana jest w cieniu, z wyjątkiem południa, kiedy docierają tu promienie słoneczne. To, co przykuwa uwagę to intensywnie turkusowa woda, która do tego jest przejrzyście czysta. Zatoczka jest płytka i jedynie longtaile oraz motorówki są w stanie tu wpłynąć. Kiedy jest odpływ, woda w zatoce pozostaje na tym samym poziomie, znajduje się tu także mała ledwo dostrzegalna plaża. Tutaj daję się namówić na wyjście z łódki, jest płytko, więc to coś dla mnie. Woda jest niesamowita, miejsce bajeczne…
ZATOKA LOH SAMA
Kolejną zatoczką, obok której przepływamy jest Loh Sama położona w południowej części wyspy. To także znakomite miejsce do snurkowania, jednak my płyniemy dalej. Co ciekawe, gdy jest jest odpływ można się stąd dostać na Maya Bay poprzez małe jednometrowe przejście w klifie, a czasami gdy może jest wzburzone, czyli do maja do października, jest to jedyna droga na tę rajską plażę. Najpierw jednak trzeba wskoczyć do wody i z niej wdrapać się na zarzuconą przy skale drabinkę. Jeśli fale są duże, taki manerw to nie lada wyczyn.
To po tej drabince trzeba się wspiąć do przejścia na Maya Bay
NIEBIAŃSKA MAYA BAY
Kolejny cel to już słynna Maya Bay. Przed zacumowaniem przy “niebiańskiej plaży” zatrzymujemy się jeszcze w zatoczce na krótkie snurkowanie. Kolorowych rybek jest tu mnóstwo, wystarczy rzucić im trochę chleba, a od razu pokaża się przy powierzchni.
Po snurkowaniu udajemy się wprost na słynną “The Beach”. To, co ukazuje się moi oczom i to, co dobiega do moich uszu, nie do końca wygląda rajsko. Oto po prawej stronie zacumowany jest spory rządek łódek i statków, których silniki skutecznie zakłócają spokój tego pięknego miejsca. Sama plaża jest niesamowicie zatłoczona, ciężko się minąć, a co do dopiero w spokoju się zrelaksować. Na odpoczynek mamy tutaj 45 minut. Dostajemy paczuszki z zjedzeniem i schodzimy na ląd. Tłumy działają na nas niezbyt kojącą, w nerwowej atmosferze szukamy toalety, która znajduje się w głębi lądu. Na tablicy przy plaży dostrzec można instrukcję ewakuacji w czasie tsunami oraz strzałkę, w którą stronę w razie czego trzeba uciekać.
Pomijając tłumy i warkot silników, wyspa naprawdę wygląda rajsko. Biały piasek, czysta (mimo wszystko) turkusowa woda, pionowe klify oraz bujna rośliność w głębi wyspy. Zdecydowanie o wiele lepiej przypłynąć tu albo wcześnie rano, albo dobrze po południu, gdy wszyscy wycieczkowicze zbierają się już do powrotu. A wiecie, że na Maya Bay można spędzić noc? Taką ofertę znajdziecie na stronie Maya Bay Tours. Wypływa się po południu, kiedy to większość wraca już do hoteli. Na plaży serwowana jest kolacja o zachodzie słońca, a noc spędzana jest na łodzi pod gołym niebiem. Brzmi bardzo kuszącą, cena niestety jest wyższa od standardowej wycieczki, niemniej czasem warto dopłacić za coś ekstra.
Kiedy wpływamy do zatoki, plaża wygląda tak:
Każdy chce skorzystać z uroków plaży, więc nie ma co pomarzyć o ciszy i spokoju.
Głąb wyspy jest niemniej piękny. Egzotyczna rośliność tworzy piękną zieloną dżunglę.
Po odpoczynku na rajskiej plaży płyniemy dalej. Przed Monkey Beach jeszcze raz zatrzymujemy się na snurkowanie. Po drodze mijamy kilka imprezowych statków, na których wszyscy bawią się w najlepsze.
PLAŻA MONKEY BEACH
Na “Małpią Plażę” docieramy już bardzo późnym popołudniem, kiedy słońce już tu nie dociera i zaczyna się powoli robić szarówka. Po małpach ani śladu. Za to śmieci pozostawione przez turystów od razu rzucają się w oczy. Nie do wiary, że ludzie bez żadnych wyrzutow sumienia zostawiają po sobie taki śmietnik! Małpki pewnie do tego już przywykły, a wręcz czekają na nową dostawę ludzkiego jedzenia. Małpka pijąca coca-colę? Na Monkey Beach można to podobno zobaczyć. Sama plaża wielkiego wrażenia nie robi, zapewne w dzień oświetlona słońcem prezentuje się o wiele lepiej.
Po krótkim przystanku na Monkey Beach wracamy do naszego Vikinga. Woda zaczyna być niespokojna, więc buja na wszystkie strony. Nasz sternik umiejętnie ślizga się po falach, choć dla mnie to i tak mała pociecha. Po 30 minutach dopływamy na miejsce.
PRZYDATNE INFORMACJE O WYCIECZCE DO MAYA BAY
Jak dotrzeć na Phi Phi Leh:
1) z hotelu Viking Natures Resort na Phi Phi Don:
- wycieczka 4-godzinna obejmująca pływanie z rekinami, snurkowanie wokół Phi Phi Leh, przystanek na Maya Bay, Monkey Beach oraz Viking Cave – 1050 THB przy 1/2 osobach, 800 THB przy 3 osobach, 750 THB przy 4-5 osobach, cena na osobę maleje wraz ze zwiększającą się liczbą uczestników,
- wycieczka 6-godzinna obejmująca 4 wyspy: pływanie i snurkowanie na wyspach Bamboo i Mosquito, zwiedzanie Phi Phi Leh i Phi Phi Don – 1600 THB przy 1/2 osobach, 1150 THB przy 3 osobach, 1050 THB przy 4-5 osobach, cena na osobę maleje wraz ze zwiększającą się liczbą uczestników,
2) z miasteczka na Phi Phi Don:
- wypożyczenie 4-osobowej łodzi i opłynięcie wyspy – 1500 THB,
- większy statek zabierający około 50 osób – ceny od 200-300 THB.
Z pewnością warto się targować. Ceny wycieczek poza sezonem są niższe. Na Phi Phi można dopłynąć także z:
- Phuket – 1800 THB speed boat,
- Ao Nang – 1800 THB speed boat,
- Krabi – 1750 THB speed boat (Phi Phi Don, Viking Cave, Bamboo, Hin Klarng, Ao-pelae, Loh Sama, Maya bay, Monkey beach),
- Ko Samui/Ko Phangan, ale to już dłuższa droga.
3 komentarze
Rajska Phi Phi
Sposób na tłumy na Maya Bay to rejs na Ko Phi Phi Leh o świcie. Sprawdzone 😉
celwpodrozy
Dzięki za cynk. Ma to sens, wiadomo, nie każdemu chce się rano zrywać:)
Cindy
Świetny artykuł. Odwiedzę Tajlandię w przyszłym roku i planuję zrobić hopping na wyspie. Moją najbardziej oczekiwaną wyspą jest Koh Phi Phi. Jedno szybkie pytanie, które z nich jest bezpieczniejsze i bardziej wydajne, aby podróżować tam, grupowo, solo lub wybrać się na wycieczkę? Jestem samotną turystką i już przygotowałam prawie wszystko, od lotu, zakwaterowania, a nawet biletów promowych z duckferries.com. Ale teraz rozważam inne opcje, które mogą najlepiej. Dzięki.