Budapeszt na weekend: co warto zobaczyć
W Budapeszcie byłam kilka lat temu późną jesienią. Miasto zrobiło na mnie ogromne wrażenie, postanowiłam, że kiedyś tu wrócę, ale koniecznie latem, gdy aura sprzyja zwiedzaniu. Padło na lipiec, na wielkie upały. Oczywiście jeden weekend to za mało, by zobaczyć całe miasto, ba… to za mało, by zobaczyć wszystkie główne zabytki i atrakcje. Niemniej, warto nawet na tak krótko zajrzeć do Budapesztu. Co zobaczyć w Budapeszcie przez weekend? Poniżej moje propozycje.
Spis treści
REJS PO DUNAJU
W piątek po kolacji ruszamy nad Dunaj, by tam rozejrzeć się za rejsem po rzece. Zaraz przy Białym Moście na nadbrzeżu wije się długa kolejka w oczekiwaniu na kolejny statek. Widząc nasze zainteresowanie od razu zjawia się pani naganiaczka i proponuje rejs za 2100 HUF, bilet ważny przez dwa dni, podobno u niej jest najtaniej. Opcji jest kilka. Rejs może trwać 2,5 godziny, w cenę może być wliczony bufet oraz muzyka na żywo. Więcej informacji znajdziecie tu. Warto przejść się nadbrzeżem i sprawdzić oferty. Jako że reszta towrzystwa jest już zmęczona po całym dniu zwiedzania (tylko ja przyleciałam w piątek), rejs zostaje przełożony na kolejny dzień, a ja kieruje się na Górę Gellerta.
GÓRA GELLERTA
Wejście na początku jest oświetlone, więc bez problemu można dojść aż do pominika. Święty Gellert był biskupem, żyjącym w XI wieku, który przybył na Węgry z misją ewangelizacji. Pomnik ma 7 metrów wysokości i góruje nad Dunajem. Biskup trzyma w podniesionej ręcę krzyż, a przed nim klęczą poganie, pragnący nawrócenia. Moim celem jest oczywiście wejście na sam szczyt, co ma zająć jakieś 10 minut. Im wyżej wchodzę, tym robi się ciemniej i nie wygląda na to, żeby wyżej droga była oświetlona.
Spokojnie idę sobie za jakąś parą, jednak i oni w pewnym momencie mają wątpliwości i ostatecznie zawracają, bo ścieżka nie wygląda zachęcająco. Jako że jest już późno i jestem sama, wracam i ja. Po drodze mijam jeszcze większe grupki, w tym Polaków, pod których mogłabym się podłączyć, niemniej postanawiam na dziś zakończyć zawiedzanie. Wniosek z tego taki, że na Górę Gellerta wieczorem najlpiej wybrać się grupą ze sprzętem w postaci latarki.
Sobota to ma być naprawdę aktywny dzień. W planach Free Walking Tour oraz jaskinia Pál-völgyi, oddalona o jakieś 3,5 km od centrum, więc nie tak daleko. Wycieczka Free Walking Tour zaczyna się o 10:30 na placu Vörösmarty przy fontannie z lwem. Jak już pisałam w poprzednim wpisie, tym razem tego typu zwiedzania nie polecam, gdyż jak dla mnie to zbyt duża strata czasu na rzeczy, które nie są zbytnio interesujące. Zdecydowanie warto zaplanować trasę na własną rękę i wyruszając z hostelu nawet o 10:00, zobaczymy o wiele więcej niż na Free Walking Tour.
BAZYLIKA ŚW. STEFANA
Do bazyliki warto wejść do środka, szczególnie podczas wykańczającego letniego upału. Wnętrze bazyliki jest niezwykle bogato zdobione. Wejście do środka jest płatne, a kosztuje symboliczne 200 HUF. Na dachu bazyliki znajduje się punkt widokowy, na który również warto wejść. Punkt czynny jest od 10:00 do 18:30, wstęp kosztuje 500 HUF, a do góry prowadzą 302 schodki. Można także wjechać windą.
POMNIK MAŁEGO KSIĘCIA
Idąc od strony Pesztu natrafimy na Pomnik Małego Księcia. Już na pierwszy rzut oka widać, że jego kolana są niezwykle dobrze wypolerowane. Zapewne dobrze się domyślacie, trzeba pomyśleć życzenie, a potem potrzeć chłopca w odpowiednim miejscu, tym razem jest to kolano. Co ciekawe inspiracją inspiracją dla pomnika była dziewczynka.
WZGÓRZE ZAMKOWE
Później kieruję swoje kroki od razu na Wzgórze Zamkowe. Z Pesztu trzeba przejść przez Most Łańcuchowy i już jesteśmy pod wzgórzem. Mamy dwie opcje do wyboru, albo wjeżdżamy kolejką (pojedynczy bilet 1200 HUF, powrotny 1800 HUF), albo wchodzimy na piechotę. Jest wprawdzie pod górę i upał może dawać się we znaki, jednak spacer zajmie nam ok. 10-15 minut, a widoki przepiękne. Przy wejściu do kolejki znajduje się punkt, gdzie można uzupełnić pustą butelkę po wodzie, bowiem w Budapeszcie woda z fontann nadaje się do picia, co jest niezwykle przydatne podczas ogromnych upałów.
Most Łańcuchowy
Kolejka na Wzgórze Zamkowe
Wzgórze Zamkowe
KOŚCIÓŁ MACIEJA
Spod Pałacu Królewskiego można iść dalej w kierunku Kościoła Macieja (tak jest to tłumaczone na polski, choć jego nazwa w oryginale to Mátyás-templom, czyli świątynia Mateusza). Sam kościół robi ogromne wrażenie, szczególnie jego kolorowy dach, warto również zajrzeć do środka. Trzeba jednak pamiętać, że w soboty po południu jest zamknięty ze względu na śluby. W tygodniu kościół otwarty jest od 9:00 do 17:00, w soboty od 9:00 do 12:00, w niedziele zaś od 13:00 do 17:00.
MURY OBRONNE
Przy kościele znajdują się pozostałości murów obronnych, skąd również można podziwiać piękną panoramę na Dunaj oraz Peszt. Na jednej z baszt znajduje się bar, można do niego zajrzeć bez zamawiania czegokolwiek i stamtąd spojrzeć na drugą stronę miasta. Podobno po godzinie 17:00 w weekend wejście na górną część muru jest już bezpłatne (tego dowiedziałam się na Free Walking Tour), jednak jestem tu właśnie o tej porze i bramki ciągle są zamknięte.
Widok z murów obronnych na Parlament
WIEŻA MARII MAGDALENY
Idąc dalej od murów obronnych w prawą stronę dojdziemy do przepięknego budynku, w których znajdują się węgierskie archiwa. Skręcając przy budynku w lewo dotrzemy do Wieży Marii Magdaleny, a w zasadzie do ruin dawnego romańskiego kościoła z XIII wieku. Została po nim jedynie wieża, górująca nad miastem.
Następnie warto pokręcić się po uliczkach starówki, które są niezwykle urocze. Mnie na Wzórzu Zamkowym dwa razy zastaje burza, grzmi, pioruny strzelają, a w pewnym momencie woda leje się z nieba dosłownie strumienami. Jak się potem okazuje i tak mam sporo szczęście, bo po stronie Pesztu sypie grad, wielkie gradowe kule wpadają do naszej sypialni, a na podłodze robi się mały potop.
W czasie burzy udaje mi się schronić w jednej z bram, gdzie akurat jest wejście do jednej z węgierskich restauracji. Mam okazję rzucić okiem na menu i sprawdzić ceny. I rzeczywiście, tutaj są o wiele wyższe niż po stronie Pesztu. Jedyne, co może zachęcić do wejścia do środka to tzw. menu lunch’owe za 11 EUR, w cenie mamy zupę, drugie danie i deser z napojami.
JASKINIA Pál-völgyi
Budapeszt oprócz gorących term oraz zabytkowych budowli słynie także z ciekawych jaskiń. Jedna z nich od początku była na mojej liście. To Pál-völgyi, najdłuższa jaskinia na Węgrzech. W jaskini panuje stała temperatura o każdej porze roku i jest to 11 st. C. Dlatego warto założyć dłuższe spodnie oraz mieć przy sobie polar lub cieplejszą bluzę. Dojazd nie jest zbyt skomplikowany ani długi. O tym, jak dojechać i o samej jaskini przeczytacie tu.
Do jaskini wybrać możemy się codziennie oprócz poniedziałku. Jaskinia czynna jest w godzinach od 10:00 do 17:00, natomiast ostatnie wejście odbywa się godzinę przed zamknięciem, czyli około 16:00. Taki rozkład tyczy się weekendów w porze letniej, czyli od 01.06. do 31.08. W ciągu tygodnia jaskinia czynna jest do godziny 16:00. Bilet normalny kosztuje 1400 HUF, zaś studencki 1100 HUF. Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem i trwa 50 minut.
Budapeszt na liczbę jaskiń narzekać nie może. Oprócz Pál-völgyi, sa jeszcze inne również warte odwiedzenia:
- Labirynt na Starówce – (Budavári Labirintus)
- Szemlő-hegy
RUIN PUBY (ROMKOCSMAK)
Co można robić wieczorem w Budapeszcie oprócz rejsu statkiem i podziwiania widoków z Góry Gellerta? Są pewne miejsca na nocnej mapie stolicy Węgier, które także warto odwiedzić. To tzw. “ruin pubs” (po węgiersku romkocsmak, słowo powstałe na potrzeby tychże miejsc), czyli bary ulokowane w starych kamienicach w Dzielnicy Żydowskiej. Miejsca ta wyróżniają się niecodziennym wystrojem oraz artystycznym klimatem. To coś na kształt warszawskiej Pragi, ale chyba jeszcze z większym przytupem. Najbardziej znane to Szimpla kert (strona pubu) oraz Fogas ház (strona pubu). Koło Szimpli znajduje się także miejsce z ulicznym jedzeniem Karavan, więc gdzie przed lub po wizycie w barach można coś przekąsić. Okna pubów są często otwarte, można wtedy usłyszeć muzykę na żywo, wydobywającą się ze środka. Każde miejsce zdaje się mieć duszę.
SZIMPLA KERT
DZIELNICA ŻYDOWSKA
Dzielnica Żydowska to nie tylko puby w ruinach. To stare kamienice, zabytkowa architektura, Muzeum Żydowskie, liczne pomniki poświęcone ofiarom nazizmu oraz Wielka Synagoga (Nagy zsinagóga), największa tego typu budowla w Europie, mieszcząca 3000 osób. Informacje o godzinach otwarcia oraz opłatach za wstęp znajdziecie tu. Obok synagogi znajduje się artystyczna kompozycja, zwana Drzewem Życia, mająca symbolizować 70 000 Żydów zgładzonych w getcie, które kiedyś znajdowało się na tym terenie. Każdy srebrny listek zawieszony na drzewie odpowiada jednej osobie z getta, zamordowanej przez nazistowski reżim.
POMNIK BUTY NAD DUNAJEM
Drzewo Życia to nie jedyny pomnik, upamiętniający holocaust. Idąc promenadą wzdłuż Dunaju nieopodal Parlamentu coś majaczy przy samym brzegu, jakieś dziwne kształty. To nie ptaki, które na chwilę sobie tu przycupnęły i czekąją na smaczne kąski od turystów. Im bardziej się zbliżam do tego miejsca, tym większe zdumienie, a nawet szoka. Dziesiątki starych butów leży sobie przy brzegu, buty męskie, kobiece i dziecięce… wygląda, jakby ci wszyscy ludzie przed chwilą wskoczyli do rzeki. I tak właśnie było, z tymże zostali do tego zmuszeni przez strzałokrzyżowców, faszystowskie ugrupowanie, które dokonywało egzekucji nad brzegiem rzeki. Ów przerażający pomnik powstał w 2005 roku.
PARLAMENT
Tego obiektu nikomu reklamować nie trzeba. To tutaj zazwyczaj każdy, kto odwiedza Budapeszt, kieruje swoje pierwsze kroki. Z pewnością warto zwiedzić bogato urządzone wnętrza, co jeszcze niestety mi się nie udało.
WYSPA ŚWIĘTEJ MAŁGORZATY
To chyba najbardziej popularne miejsce w Budapeszcie, jeśłi chodzi o wypoczynek i rekreację. To miejsce doceniali także Rzymianie jakieś 2000 lat temu, urządzając sobie długie spacery wzdłuż Dunaju. Wyspa ma 2,5 km długości oraz 500 metrów szerokości. Pełno tu zieleni, kwiatów, jest bieżnia i piękne alejki. Na wyspie znajdują się także ruiny kościoła Dominikanek, położone na wschodniej części.
MUZEUM TERRORU
Jeśli wystarczy jeszcze czasu, warto zastanowić się nad miejscem, którego odwiedzenie nie jest łatwym i lekkim przeżyciem. To Muzeum Terroru, choć jak dla mnie, słowo muzeum nie jest chyba dobrym określeniem. To pomnik ofiar totalitaryzmu na Węgrzech, a inicjatorem tego obiektu był premier Viktor Orban. Na zwiedzanie muzeum potrzeba minimum dwie godziny, zdjęć robić nie wolno. Więcej na temat muzeum przeczytacie u Podróżnickich.
5 komentarzy
Bucu
W Budapeszcie NIE MA kościoła św. Macieja. To jest “kościół Macieja”, od imienia króla a nie wezwanie. Polecam spojrzeć choćby do Wikipedii zanim się coś napisze.
celwpodrozy
Dzięki za zwrócenie uwagi, masz rację. Poprawione… tak jakoś cżłowiek ma w głowie zakodowane, że wszystkie kościoły muszą być pod świętych wezwaniem:)
Bucu
Jego nazwa, tłumaczona na język polski, pochodzi od króla Macieja Korwina, który to w naszej historiografii przedstawiany jest jako Maciej właśnie a nie Mateusz.
Oficjalne wezwanie zaś, to Najświętszej Marii Panny
Jakub
Niby nie dawno byłem w Budapeszcie, ale 3 dni to zdecydowanie za krótki okres czasu na zwiedzanie takiego miasta 🙂 Jest w nim o wiele więcej miejsc wartych odwiedzenie niż mnie udało się zobaczyć. Jaskinia ląduje teraz na pierwszym miejscu atrakcji następnej wycieczki 🙂
celwpodrozy
Jaskinia warta zobaczenia, zdecydowanie:) Więcej informacji o tym miejscu w oddzielnym wpisie: https://www.celwpodrozy.pl/2015/08/jaskinia-pal-volgyi-niedaleko-centrum-budapesztu.html