Dzień w Starym Baganie
Do Baganu przyjeżdżamy w nocy około 4 rano. Plan jest taki, by zdążyć jeszcze na słynny wschód słońca, podziwiany na jednej z licznych świątyń w starej części miasta. Z dworca od razu jedziemy do hotelu, taksówka za osobę kosztuje 2000 kiatów, a więc niecałe 6 zł. Szybki meldunek, małe odświeżenie po podróży i już za chwilę ruszamy w stronę krainy tysiąca pagód, tym razem cena za osobę to 5000 kiatów, ale to nie wszystko. Każdy musi uiścić opłatę za wstęp na archeologiczny teren Baganu, a kwota mała nie jest. Bilet kosztuje bowiem 25 000 kiatów (dane ze stycznia 2017), co daje jakieś 72 zł, i jest ważny przez 5 dni. Mus to mus, ale nie ma co narzekać, miejsce zdecydowanie warte swej ceny.
Spis treści
Wschód słońca na jednej ze świątyń…
Jest jeszcze ciemno, latarka z pewnością się przyda. Pan taksówkarz zawozi nas pod jedną z pagód i udziela wszelakich wskazówek. Uwaga! Na świątynie w Baganie wchodzi się bez butów (także bez skarpetek), należy je zostawić na dole i jak widać wszyscy tego przestrzegają, przy fasadzie mamy do wyboru niemałą kolekcję wszelakiego obuwia. Znajduję sobie jakiś strategiczny punkt i tam zostawiam trampki. No dobrze, to nie pozostaje mi już nic innego, jak zmierzyć się z potężną kopułą i liczyć na to, że po drodze moje stopy z niczym niemiłym się nie spotkają. Nie jest tak źle, za chwilkę jestem na górze… i jakież jest moje zdziwienie, gdy okazuje się, że nie tylko ja wpadłam na taki pomysł. Najwyższa część kopuły wprost oblepiona jest żądnymi pięknych widoków, a znalezienie dobrego punktu obserwacyjnego graniczy z cudem… trzeba się trochę porozpychać, niestety.
Wszyscy czekają na słynny wchód słońca poprzetykany nie tylko licznymi wieżyczkami świątyń, ale także balonami, które o tej porze właśnie wzbijają się w powietrze. Słońce wschodzi około 6:00, powoli zaczyna świtać, robi się szarówka… a niebo ciągle puste. Niestety w tym dniu balony zostają na ziemi, pogoda nie sprzyja, wiatru brak… tak nam tłumaczą miejscowi. Są chmury, słońce próbuje jakoś cisnąć kilka promyków, niemniej nielicznym tylko udaje się przebić przez chmury. Ale to nic, bo widok i tak piękny, magiczny wprost, bo oto nagle odsłania się coś, czego prawdopodobnie nie ujrzy się nigdzie indziej na świecie. Teren dawnego Królestwa Paganu usiany mniejszymi i większymi pagodami z góry wygląda obłędnie.
Zwiedzanie Baganu…
Ten cały ogromny teren można także podziwiać z “dolnej” perspektywy, czy to na piechotę, czy też poruszając się jakimś środkiem transportu. Zwiedzanie na piechotę może być długie i mozolne, gdyż świątynie porozrzucane są na olbrzymim terenie. W sumie jest ich tu około dwa i pół tysiąca, większość pochodzi z XI, XII i XIII wieku, więc pamiętają nie jedno. Niektóre są otwarte, można zajrzeć do środka i podpatrzeć obrządek modlitewny, spotkać artystów, inne zamknięte i te można podziwiać jedynie z zewnątrz. Na zwiedzanie Baganu polecam poświęcić minimum dwa dni, wówczas bez pośpiechu można zobaczyć większość głównych miejsc, a nawet zapuścić się gdzieś dalej, gdzie większość turystów nie dociera. Oprócz własnych nóg, do tego celu można skorzystać z rikszy (10 000 – 15 000 kiatów za dzień), elektrycznego roweru (2000 – 4000 kiatów za dzień), skutera (8000 kiatów za dzień, 10 000 – dla dwóch osób, weźcie nr tel. do wypożyczalni, bo w razie awarii macie komu to zgłosić) oraz samochodu z kierowcą (35 000 kiatów za dzień, za połowę dnia cena ciut niższa).
Co zobaczyć w Starym Baganie…
My niestety dysponujemy tylko jednym dniem, więc czas trzeba należycie spożytkować. Po śniadaniu w Nyaung-U wracamy do starej części Baganu. Na chwilę oddzielam się od grupy i sama zagłębiam się w teren. Wiem, że i tak nie mam szans zobaczyć wszystkiego, zatem bez presji i niepotrzebnego spinania się, odkrywam jedną świątynię po drugiej. Oczy rozbiegane, bo z każdej strony widać kolejną, i kolejną, i kolejną… w końcu ponad 2000 obiektów sakralnych, świątyń, stup i klasztorów. Obszar Starego Baganu to tak naprawdę pola uprawne. Ludzie prowadzą tu normalne życie, rośnie tu bawełna, zboża, mieszkańcy pracują na roli. I nagle, zupełnie niespodziewanie, spacerując sobie polną dróżką wyrośnie przed nami jakaś stupa czy świątynia. Większość mieszkańców została jednak przesiedlona z tych terenów o 5 km dalej i w ten sposób powstał Nowy Bagan.
Okres świetności Królestwa Paganu przypada na wiek XI, XII i XIII. Wówczas na tym terenie istniało aż 5000 świątyń, a więc dwa razy więcej niż obecnie. Do Baganu ściągali mnisi z Indii oraz ówczesnego Cejlonu, a wszystko, co związane z religią, filozofią oraz medytacją było ich głównym zajęciem. W połowie XIII wieku niezbyt dobrze zaczęło dziać się w królestwie, majątek klasztorny rósł w niewyobrażalnym tempie, mnisi zwolnieni z podatku bogacili się na potęgę, a to jak łatwo się domyśleć, nie podobało się poddanym. Do tego częste najazdy Mongołów sprawiły, że królestwo zaczęło chylić się ku upadkowi. Co ciekawe, Pagan nigdy nie przestał istnieć. Z biegiem czasu oraz wskutek naturalnych kataklizmów część świątyń uległa zniszczeniu lub całkowicie się rozsypała, niemniej namiastkę dawnych czasów możemy oglądać i dziś.
Jedną ze świątyń, do której można wejść do środka jest wielka Thatbuinnyu Phaya. Bez problemu namierzycie ją na mapie. Znajduje się niedaleko głównej drogi, przebiegającej przez Stary Bagan, przy której wznosi się Golden Palace. Trzeba odbić w dróżkę po przeciwnej stronie pałacu. Świątynia jest jedną z najstarszych tego typu, powstała w XII wieku i jedną z najwyższych w Baganie, mierzy aż 60 metrów. Thatbuinnyu Phaya została poważnie uszkodzona w 1975 roku w skutek trzęsienia ziemi, odnowiono ją kilka lat później. Górny taras został zamknięty dla turystów, aby zapobiec kolejnym zniszczeniom. Świątynia została zbudowana na planie krzyża, który nie jest jednak symetryczny. Ma dwa główne poziomy, pierwszy jest otwarty i udostępniony na modlitwy.
I kiedy tak spacerujemy sobie po świątyni, nagle za małym okratowanym okienkiem dostrzegamy młodego mężczyznę, siedzącego przy czymś w rodzaju płótna. Nasza ciekawość bierze górę i podchodzimy bliżej. Okazuje się, że ów mężczyzna tworzy tutaj niesamowite rzeczy… obrazy powstają z piasku z rzeki, utwardzony jest świetnym materiałem, na którym powstaje wręcz koronkowa robota. Obrazki przedstawiają przeważnie sceny z życia Buddy lub inne religijne symbole. Pieniążki ze sprzedaży idą tylko i wyłącznie na utrzymanie i renowację świątyni… ciekawe, bo miejsce na handel dość nietypowe, gdzieś w ukryciu za kratami? Jesteśmy pod wielkim wrażeniem i po długiej prezentacji postanawiamy takie cudeńka przywieźć do Polski. Cena, w zależności od wielkości i wzoru, waha się od 8000 do 27000 kiatów.
A oto, jak powstają owe dzieła sztuki…
Złoty Pałac w Starym Baganie…
W Starym Baganie warto zajrzeć jeszcze do jednego miejsca, do wspomnianego już Złotego Pałacu (Golden Palace). Dla turystów został on otwarty w 2008 roku. Wcześniej trwały prace renowacyjne. Bagan Golden Palace znajduje się w czwórce starożytnych pałaców odbudowanych po 1988 roku według oryginalnego stylu i uchodzi za najbardziej spektakularny. W pałacu odbywa się także pokaz tańca, przedstawiający historię Mjanmy oraz ukazujący jej kulturę. Całe przedstawienie nosi nazwę Dandaree i jest podobno niesamowitym spektaklem zarówno tanecznym, jak i pokazem nowoczesnych technik multimedialnych. Skuszona takim opisem oraz opiniami w Internecie rezerwuję bilet z wyprzedzeniem. Niestety na pokaz nie docieram. Odbiór biletów jest od określonej godziny, co trochę komplikuje plan na resztę dnia. Za to w pałacu możemy obejrzeć próby do przedstawienia, mamy więc małą namiastkę tego, co będzie działo się wieczorem. Bilet nie należy do najtańszych, kosztuje aż 50 USD. Co ciekawe, spektakl grany jest tylko przez kilka miesięcy w roku, od 1. listopada do ostatniego dnia lutego, trwa 70 minut.
Zachód słońca w Starym Baganie…
A co wieczorem można robić w Starym Baganie? Oczywiście udać się na zachód słońca, który jest równie spektakularny, jak wschód. Tym razem już bez wdrapywania się na górę, a po prostu spacerując sobie po ścieżkach wśród świątyń, obserwujemy to, co dzieje się na niebie oraz to, co dzieje się na pagodach. A na tych, podobnie, jak podczas wschodu, dostrzec można tłumy, a liczba chętnych ciągle rośnie.
Na początku 2016 roku rząd w Mjanmie oficjalnie zabronił wspinania się na świątynie. Powód oczywisty, zachowanie budowli jak najdłużej w jak najlepszym stanie. Patrząc na obrazki ze wschodu i zachodu słońca, obawy jak najbardziej uzasadnione. Do tego doszło także skandaliczne zachowanie niektórych turystów, urządzających sobie alkoholowe imprezy na szczytach świątyń. A to już obraza uczuć religijnych, zachowanie niedopuszczalne. Taki zakaz wywołał falę protestów i stanowisko nieco zmieniono. Powstała lista z pięcioma świątyniami, na które cały czas oficjalnie można wchodzić. Jako że jeden dzień to za mało, by dobrze poznać teren Starego Baganu, zachęcam Was do skorzystania ze wskazówek innych. Zalatani przygotowali listę właśnie 5 świątyń, które nie są jeszcze aż tak popularne, co oznacza, że można ominąć tłumy. Człowiek Przygoda zaś przygotował bardzo fajny przewodnik po starej części, z którego i ja korzystałam. Poniżej zaś znajdziecie listę najważniejszych świątyń wraz z ich rozmieszczeniem na mapie. Niestety w sierpniu w 2016 roku rejon ten ponownie nawiedziło silne trzęsienie ziemi i wiele świątyń oraz stup zostało poważnie uszkodzonych.
Termin: luty 2016