-
Typelek na rajskich wyspach, czyli wywiad z Magdą z Malediwów
Zapewne każdy, kto wybierał się na Malediwy słyszał o Typelku. Dlaczego? Bo Typelek mieszka właśnie na tych rajskich wyspach. Ta przygoda trwa już ponad rok i wygląda na to, że potrwa jeszcze jakiś czas. Kiedy po raz pierwszy wybierałam się na Malediwy i przekopywałam Internet w poszukiwaniu informacji, trafiłam na relację Magdy. Była jedną z pierwszych osób, które wybrały się tam na własną rękę i dzieliły się swoimi doświadczeniami z podróży. Rok później, gdy ponownie wertowałam wpisy na forum, nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Typelek przeprowadził się do raju! Jak to się stało, że ta żywiołowa blondynka osiadła w jednym…
-
Picnic island w pobliżu Fulidhoo
Ostatni dzień naszego pobytu na Malediwach postanawiamy spędzić na tzw. picnic island. To mała bezludna wysepka w pobliżu Fulidhoo, należąca do jednego z resortów. Arif od początku nam powtarza, że koniecznie musimy tam popłynąć, a i opinie osób, które już tam były również za tym przemawiają. Tym razem wybieramy się tam w towarzystwie nowych sąsiadów, co ciekawe także z Rosji. Do Thundi przyjeżdża rodzinka z dwójką całkiem już sporych dzieci oraz przyjacielem z Kazachstanu. I jak tu nie wierzyć w stereotypy! Już od samego początku pani w kapeluszu narzeka na warunki noclegowe i wspomina, jak to było poprzednim razem. Marzą jej się…
-
Jak to kutrem rybackim przybyliśmy do Rihiveli Beach Resort
Drugim resortem, jaki odwiedzamy podczas naszego pobytu na Malediwach jest Rihiveli Beach Resort, dobrze znany osobom plażującym na Maafushi, gdyż właśnie położony w pobliżu tej lokalnej wyspy. Jako że Alimatha dwa razy odmawia nam wstępu, zaczynamy wypytywać o inne tego typu hotele. Właśnie Rihiveli jest taką opcją, niemniej bardziej kosztowną, bo i wstęp droższy, i dystans większy. Jako że nasza sąsiadka okazuje się być chętna na taką wyprawę, zastanawiamy się i my, w końcu skoro już tu jesteśmy, to dlaczego nie skorzystać z takiej możliwości. Jak się okazuje, nie jest to takie proste, nasz pan motorówkarz nie ma wystarczającej ilości paliwa, by móc…
-
Michał, tu jest jakby luksusowo… czyli plażowanie w Dhiggiri Resort
Czy możliwe jest spędzenie choćby jednego dnia na resortowej wysepce bez nadszarpnięcia domowego budżetu? Oczywiście! Większość resortów pobiera dość wysokie opłaty za taki pobyt, czasem jest to tylko i wyłacznie tzw. wejściówka, a czasem opłata zawiera już pewne udogodnienia, takie jak lunch czy korzystanie z wyznaczonych atrakcji. Nam udaje się znaleźć przepiękną wysepkę, gdzie za wstęp płacimy tylko 12$ już z podatkiem. To Dhiggiri Resort położy na atolu Vaavu, oddalony o 15 minut jazdy motorówką z Fulidhoo.
-
Cel z kamerą w Dhiggiri Resort
Dhiggiri Resort to nasze odkrycie i pozytywne zaskoczenie podczas tegorocznego pobytu na rajskich Malediwach. Tym razem od samego początku planowałam odwiedzić przynajmniej jeden luksusowy hotel znany z domków na wodzie i pięknych plaż. Jako że cena noclegu w takim miejscu przyprawia o zawrót główy, pozostała opcja jednodniowej wycieczki. W okolicach Fulidhoo są dwa teog typu obiekty: Alimatha oraz właśnie Dhiggiri. Arif, nasz gospodarz od razu zasugerował ten drugi i to był strzał w dziesiątkę! Dlaczego? O tym przekonacie się oglądąj filmiki, które tam nakręciłam.
-
Fulidhoo… miejsce, gdzie czas się zatrzymał
Fulidhoo to już trzecia lokalna wyspa na Malediwach, którą udaje mi się odwiedzić. To wręcz magiczne miejsce, w którym czas się zatrzymał, a rytm życia wyznaczają fale oceanu. To idealne miejsce, by uciec przed naszym zwariowanym światem pełnym ustalonych terminów, tłumów oraz stresu. Pogodne usposobienie tutejszych mieszkańców oraz otwartość w stosunku do turystów dopełnia ten już i tak idylliczny obrazek. Położona na atolu Vaavu wyspa jest naprawdę niewielka, ma 675 metrów długości oraz 200 metrów szerokości, zamieszkana jest przez ponad 400 mieszkańców. To jedna z najpiękniejszych lokalnych wysepek na Malediwach, otoczona dużą piaszczystą plażą i piękną laguną w trzech kolorach:…
-
Male, Maafushi i resorty w drodze na Fulidhoo
Przeglądając oferty noclegowe, miałam nie lada dylemat. Na lokalnych malediwskich wysepkach nowe pensjonaty wyrastają jak grzyby po deszczu. Udało mi się znaleźć bardzo dobrą ofertę na Maafushi, Rasdhoo oraz Fulidhoo i te właśnie wyspy brałam pod uwagę, jako że dni kursowania lokalnego promu pasowały do naszych lotów. Kwaterka na Maafushi była najtańsza, jednak perspektywa tłumów niezbyt mnie kusiła. Ostatecznie wybór padł na malutką wysepkę położoną na atolu Vaavu, a mianowicie Fulidhoo. Zdjęcia oraz prywatna plaża to było to, co mnie utwierdziło w wyborze. Na Google Maps wyspa wyglądała na zieloną i porośniętą sporą ilością drzew oraz egotyczną roślinnością. Tuż przed…
-
Malediwy na bis, czyli drugie pierwsze wrażenia po powrocie z malediwskiego raju
“Znowu na Malediwy?” “Przecież już tam byłaś!” Takie komentarze padały najczęściej, gdy mówiłam, że to cel mojej kolejnej wyprawy. Dlaczego nie? Po powrocie w ubiegłym roku czułam niedosyt, bo czy w ciągu sześciu dni można zaspokoić swój apetyt na takie piękno? Poza tym jednej rzeczy wówczas nie udało mi się zrealizować, a mianowicie odwiedzić jakiegoś pięknego resortu z domkami na wodzie, a przyznam, że chętnie bym to zrobiła. I pojawiła się kolejna okazja, choć nad zakupem biletów zastanawiałam się bardzo długo. Czy było warto? Bez dwóch zdań! Tym razem była to romantyczna podróż we dwoje na najpiękniejsze plaże świata, plaże…
-
Czarny uśmiech i długie szyje
Słynny trekking w Chiang Mai? Oczywiście jest na naszej liście. Przed wyjazdem próbuję znaleźć informację, ile coś takiego może kosztować, jednak bezskutecznie. Na pewno wiem, że lokalne agencje coś takiego mają w ofercie, a ich konkurencja w postaci naganiaczy również nie śpi, a wręcz bardzo aktywnie działa w swojej branży. Wiem też, że właśnie poaczas tego trekkingu można odwiedzić wioskę kilku słynnych plemion górskich, zamieszkujących obecnie północne rejony Tajlandii. Temat dość kontrowersyjny. Niektórzy dość ostro krytykują tę atrakcję turystyczną, która ma pokazywać tradycje i kulturę owych plemion, gdy tymczasem przypomina coś w rodzaju ludzkiego zoo. Ile w tym prawdy? Czy…
-
Cel z kamerą w północnej Tajlandii
Wat Rong Khun, czyli Biała Światynia w Chiang Rai marzyła mi się już od jakiegoś czasu. Piękny obiekt niczym prosto z krainy lodu od razu znalazł się w planie podóży. Trzeba przyznać, że drogą lądową nie tak szybko da się tu przemieścić z Bangkoku. Na szczęście bezpośredni nocny przejazd autobusem okazał się idealnym rozwiązaniem przy naszym napiętym grafiku. Pierwsze wrażenie… hm, lekkie rozczarowanie, myślałam, że jest większa. Drugie, po bliższym przyjrzeniu się szczegółom i szczególikom, niesamowite! Wizja artysty niewątpliwie zastanawia, zmusza do refleksji, wręcz prowokuje. Parosolki, parasole, w kwiaty, smoki, do wyboru do koloru! W Borsang możemy zobaczyć na własne oczy,…