-
Kandovan, irańska Kapadocja
Dlaczego tak bardzo zależało mi na tym, by dotrzeć na północ Iranu? Dlatego, by zobaczyć małą wioskę, położoną niedaleko Tabrizu, której główną atrakcją są domy wydrążone w skałach. Kandovan, bo o nim mowa, często nazywany jest irańską Kapadocją, jednak od tureckiej różni się tym, że to miejsce jest ciągle zamieszkałe. Stożkowe formacje skalne zostały przystosowane do mieszkania setki lat temu i do tej pory się to nie zmieniło. Z Hamadanu nocnym autobusem jedziemy do Tabrizu, podróż trwa osiem godzin, wyruszamy o 20:00, na miejscy jesteśmy o 4:00 rano. VIP oczywiście w takim przypadku to najlepsza opcja, bilet kosztuje 310 000…
-
Jazd, miasto labirynt, w którym trzeba się zgubić
Jazd to miasto, które na naszym irańskim szlaku zachwyciło mnie najbardziej i bardzo żałuję, że zatrzymałyśmy się tam na tak krótko. Optymalny pobyt, według mnie, to trzy dni (można i dłużej), a minimum dwa, by mieć czas na nieśpieszne zagłębienie się w labirynt uliczek, rozsiany po całym mieście. Z racji tego, że wybrałyśmy się na wycieczkę po okolicach Jazd, na zwiedzanie samego miasta został nam tylko jeden dzień. Po powrocie z wycieczki zostajemy oddelegowane do innego hotelu. Po długiej i dosyć męczącej rozmowie z menedżerem Silk Road (miałyśmy przecież rezerwację, a teraz nas odsyła), zgadzamy się na przenosiny do Kourosh Hotel (ocena na Tripadvisor), który…
-
Kharanaq, Czak czak oraz Meybod, czyli co warto zobaczyć w okolicach Jazd
Z wyspy Keszm ruszamy znowu na stały ląd. Tym razem naszym celem jest Jazd, jedno z najstarszych miast świata, a zarazem ważny ośrodek kultury zoroastriańskiej. Pokonanie owego odcinka jest naszym najdłuższym przejazdem autobusem po Iranie i to do tego w najgorszych warunkach, jakich przyszło nam do tej pory podróżować. Decydujemy się na spędzenie 12 godzin w normalnym autobusie, który, jak się okazuje, odbiega standardem od tych, którymi przemieszczałyśmy się wcześniej. I nie żebym była jakaś strasznie wygodnicka, ale tym razem, warunki dają mi w kość, fotel się nie rozkłada, a unoszące się spaliny przez cały czas powodują silny ból głowy i…
-
Rybacka wioska Laft na wyspie Keszm
Keszm znana jest przede wszystkim z licznych kanionów, w których można zobaczyć kosmiczne formacje skalne. I to właśnie one przyciągnęły mnie do tego miejsca. Czy oprócz kanionów jest tu coś jeszcze? Z pewnością. Do samego miasta Keszm nie udaje się dotrzeć, nie po drodze i oczywiście nie wystarcza czasu. W zamian wolimy odnaleźć starą rybacką wioskę Laft, położona na północnym wybrzeżu wyspy, gdzie można jeszcze zobaczyć już niestety zanikające tradycyjne życie w Zatoce Perskiej. Wycieczkę próbujemy zorganizować z pomocą Assada, który dzwoni do znajomego taksówkarza i pyta, czy ten nie zechciałby spędzić kilka godzin z przemiłymi turystkami. Niestety tym razem musi odmówić…
-
Iran – informacje praktyczne
Wybierając się do Iranu, nie wszystko mogłam zaplanować z góry, jak to przeważnie robię. Przed wyjazdem miałam w rękach tylko bilet lotniczy oraz zarysowany plan z miejscami, które chciałam odwiedzić. O noclegi oraz transport lokalny trzeba było zadbać już na miejscu, co w większości nie nastręczyło zbytnich trudności. Głównie dlatego, iż przy sobie miałam przewodnik LP, w których informacje o cenach są już dawno nie aktualne, jednak reszta jak najbardziej tak. Gdzie nocowałam, jak podróżowałam po kraju i ile mnie owa podróż wyniosła, dowiecie się za chwilę. O biletach lotniczych, wizie oraz walucie pisałam już w poprzednich wpisach, więc powtarzać…
-
„Gwiezdna Dolina” na wsypie Keszm
Jeśli marzycie o miejscu nieskażonym jeszcze masową turystyką, to taka jest “Gwiezdna Dolina” na irańskiej wyspie Keszm. Nie twierdzę, że dotarli tutaj tylko nieliczni, bo tak nie jest, niemniej dotyka się tu czegoś, co jeszcze nie stało się powszechną atrakcją wyboldowaną w każdym katalogu. Macie to miejsce na wyłączność, jesteście sami gdzieś pośród pustynnych skał i dziwicie się, że nikt jeszcze nie zaczął zbijać tu kokosów. Dolina leży w zachodniej części wyspy, niedaleko Kanionu Chahkooh oraz solnej jaskini. Przyznam, że przed wyjazdem nie miałam pojęcia o jej istnieniu. Na Keszm zwabiły mnie zdjęcia Chahkooh, które sprawiły, że przyjazd nad Zatokę Perską stał się priorytetowym…