Kordoba, miasto trzech religii
Kordoba czy też inaczej Kordowa jest w naszym grafiku od samego początku, gdy tylko zabieramy się za ustalanie trasy. Po prostu nie można pominąć tego miasta, będąc w Andaluzji. Jest to miasto, w którym do dziś czuć średniowieczny klimat, to także miasto, w którym spotykają się trzy wielkie religie: chrześcijaństwo, islam i judaizm. Doświadczyć tego możemy w słynnym meczecie, Zamku Królów Chrześcijańskich oraz dzielnicy żydowskiej, pełnej ukwieconych patios. Miasto założone zostało przez Rzymian, czego ślady do dziś możemy jeszcze odnaleźć, jak np. słynny most El Puente Romano. Z czasem dostało się pod panowanie arabskie, kiedy to zostało stolicą arabskiego państwa al-Andalus. Kordoba pamięta także czasy, kiedy była największym miastem w Europie i została okrzyknięta Mekką Zachodu.
Do Kordoby jedziemy z malowniczego Zuheros, do którego wstąpiłyśmy po drodze z Granady. Z Zuheros to już tylko półtorej godziny jazdy, natomiast bezpośrednio z Granady czas przejazdu powinien wynieść niewiele ponad dwie godziny. Planujemy zaparkować jak najbliżej centrum i największych atrakcji, co w zasadzie bardzo dobrze nam się udaje. Nie wjeżdżamy jednak do samego centrum, a parkujemy w pobliżu na jakimś osiedlu, a dokładnie przy ulicy Avenida Conde de Vallellano. Parking kosztuje jedynie 1 EUR bez limitu czasowego. To, co od razu mnie tu urzeka to piękne palmy wyrastające między budynkami. To one sprawiają, że zwykły miejski krajobraz, do jakiego przywykłam, zmienia się w coś bardzo egzotycznego.
Spis treści
ZAMEK KRÓLÓW CHRZEŚCIJAŃSKICH
Nasze pierwsze kroki kierujemy do Alcazar de los Reyes Cristianos, czyli Zamku Królów Chrześcijańskich. To tak naprawdę zespół fortyfikacji, który został wzniesiony przez władców arabskich i potem przebudowany przez Alfonsa XI na początku XIV wieku. Twierdza była siedzibą m.in. Królów Katolickich, Izabeli i Ferdynanda II, a także sądu inkwizycyjnego. Do zamku przylegają piękne ogrody, uważane za jedne z najpiękniejszych w Andaluzji. Wstęp do twierdzy kosztuje 4,50 EUR, studenci mają zniżkę, zapłacą 2,25 EUR. Już same mury w otoczeniu licznych palm robią wrażenie.
W tym miejscu podejmowane były naprawdę ważne decyzje, nierzadko decydujące o losach Starego Kontynentu. Tutaj właśnie rozstrzygnięto kwestię wielkiej wyprawy Kolumba, mającej na celu wytyczenie drogi morskiej do Indii. To także miejsce egzekucji chrześcijańskich męczenników, prześladowanych przez Wielką Inkwizycję. Potem zamek służył także jako więzienie. Już przy wejściu wita nas sam król Alfons XI, prawie we własnej osobie. Wnętrza komnat lub raczej tego, co z nich pozostało są surowe, a grube mury dają przyjemny chłód. Znajdziemy tu liczne zbiory rzymskich mozaik oraz pałac ślubów. Zdecydowanie warto wejść na wysoką wieżę, z której roztacza się przepiękna panorama na całą Kordobę, zobaczymy stąd słynny meczet, most El Puente Romano oraz przylegające do zamku ogrody.
Po zwiedzaniu wnętrz, murów oraz wieży obowiązkowo trzeba udać się na spacer do pałacowych ogrodów, utrzymanych w stylu mauretańskim, pełnych drzew cytrusowych, palm, cyprysów, eukaliptusów oraz kwiatów. Spotkać tu można bardzo miłych futrzastych mieszkańców. Koty, bo o nich mowa, wylegują się w cieniu drzew lub wygrzewają się na słońcu. W ogrodzie znajdziemy małe rzymskie fontanny oraz pomnik Krzysztofa Kolumba.
MEZQUITA
Jest sercem starego miasta, uważana za jedno z najwspanialszych dzieł architektury islamu. To właśnie tam udajemy się w drugiej kolejności. Wstęp kosztuje 8 EUR, bilet można nabyć albo w kasie, albo w biletomacie. Budowla robi niesamowite wrażenie już na zewnątrz. Meczet powstał w VIII wieku z rozkazu And al-Rahmana i został wzniesiony na ruinach świątyń rzymskiej i wizygockiej, których kolumny stały się bazą dla nowej konstrukcji. Na teren meczetu wchodzi się przez Puerta del Perdon, czyli Bramę Przebaczenia, prowadzącą do dziedzińca, na którym rosną drzewka pomarańczowe i stoją fontanny, używane w przeszłości przez muzułumanów do rytualnych ablucji przed modlitwą. Niesmowitość tego miejsca polega między innymi na tym, że właśnie w meczecie znajdziemy elementy chrześcijańskie, więc de facto wielka świątynia łączy w sobie dwie wielkie religie świata. Obecnie służy jako katedra dieceji rzymskokatolickiej.
W rogu znajduje się wieża dzwonnicza, która w XVI wieku zastąpiła dawny minaret. Kiedyś z dziedzińca do wnętrza meczetu prowadziło aż 19 otwartych drzwi wpuszczających światło. Dziś dostępne są tylko jedne oryginalne drzwi Puerta de las Palmas, czyli Drzwi Palmowe, przez które wchodzimy do mrocznego wnętrza.
We wnętrzu meczetu panuje niesamowity klimat. Przytłumione światło dodatkowo potęguje mistyczny charakter tego miejsca. W ciągu wieków wystrój zmieniał się kilkukrotnie, ponieważ każdy z rządzących tu władców pragnął dodać coś od siebie, dobudowując coraz to nowe elementy, jak np. dodatkowe rzędy kolumn. Sufit jest podwyższony dzięki dostawieniu miejszych słupów na szczycie oryginalnych kolumn i konstrukcji podwójnych łuków z czerwonego i białego kamienia. Wnętrze jest bardzo przestrzenne i ma się wrażenie, że w labiryncie kolumn można błądzić bez końca. A jeśli przyjdzie Wam na myśl zliczyć te wszysktie kolumny, to liczba, którą powinnście uzyskać to 865.
Po zdobyciu Kordoby, chrześcijanie zbudowali na terenie meczetu kilka kaplic, a w XVI wieku w miejscu sali modlitw powstała katedra. Muszę przyznać, że to pierwszy taki obiekt, jaki odwiedzam. Katolickie kaplice i ołtarze oraz krzyże przyklejone do islamskich lampionów tworzą bardzo niecodzienną mieszankę, jednych mogą zniesmaczyć, innych po prostu zadziwić i zmusić do refleksji na temat ludzkich poczynań.
PUENTE ROMANO
Na południowy wschód od Mezquity znajduje się odnowiony most z czasów rzymskich El Puente Romano zbudowany na rzece Gwadalkiwir, ten, który podziwiać możemy z wieży Zamku Królów Chrześcijańskich. Most znajduje się w bliskim sąsiedztwie meczetu, więc pominąć go nie sposób. Przy jego południowym końcu wznosi się Torre de la Calahorra, czyli wieża strażnicza, w której urządzono podobno ciekawe Żywe Muzeum Andaluzji, pokazujące zbiory z trzech kultur współistniejących w Krodobie w czasach kalifów. Nam czasu na muzeum niestety nie wystarcza. Zdecydowanie warto udać się na drugi koniec mostu i z tej perspektywy spojrzeć na miasto.
ULICZKI KORDOBY
Zdecydowanie warto pokręcić się po wąskich uliczkach starego miasta. Idąc od mostu wchodzimy w głąb zabudowań i kierujemy się na zachód, a to dlatego, że chcemy dotrzeć do polecanej przez nasz przewodnik knajpki. Kręcimy się po Calle Cardenal Gonzalez i Calle Badanillas, pozwalamy sobie na krótkie zgubienie się w labiryncie tutejszych uliczek, które są tak słodkie i urocze, że można by tędy spacerować bez końca.
TABERNA SOCIEDAD DE PLATEROS
No właśnie, co i gdzie zjeść, żeby było smacznie i do tego tanio? Studiując ceny w menu na głównych uliczkach starego miasta (zdjęcia z cenami znajdziecie w Galerii), dochodzimy do wniosku, że jest zbyt drogo, że może poszukamy czegoś na uboczu. Z pomocą przychodzi nam przewodnik Bezdroży, gdzie Taberna Sociedad de Plateros zachwalana jest jako miejsce oferujące najlpeszy stosunek ceny do jakości w mieście. Do tego rodzinny klimat, tradycyjna kuchnia oraz duże porcje skutecznie nas przekonują. Lokal znajujduje się przy ulicy San Franscisco 6. Trafimy tam, idąc cały czas prosto Calle Cardenal Gonzalez i potem skręcają w Calle San Fernando. Już tylko kilka kroków dzieli nas od celu, trzeba skręcić w prawo właśnie w Calle San Francisco, a Taberna znajduje się w zasadzie na rogu.
Wnętrze rzeczywiście wygląda bardzo hiszpańsko i nie ma tu tłumów turystów, a raczej wygląda, że stołują się tu miejscowi. Danie główne można zjeść za plus minus 10 EUR, przekąski za nieco mniej. Ja mam ochotę na prawdziwą hiszpańską tortille (4,50 EUR) i właśnie to wybieram z karty. Dziewczyny szaleją i zamawiają krewetki. Do tego zimne piwko (1,20 EUR) i jest już dobrze. Jakież jest moje zdziwienie, kiedy na talerzu dostaję coś w rodzaju omletu! Jak to? Przecież zamówiłam tortillę? I tu wychodzą moje braki w wiedzy na temat kuchni andaluzyjskiej. To, czego się spodziewam to tortilla w wydaniu meksykańskim, czyli farsz podany w placku, ale tu nie Meksyk przecież. Andaluzyjska tortilla to właśnie coś w stylu omletu, smażonego z dwóch stron. Jeśli mam być szczera, to jedzenie w owej polecanej knajpie nie powala mnie na kolana. Jest dobre, ale jak dla mnie szału nie ma.
BARRIO JUDIO
W drodze powrotnej przechodzimy jeszcze przez dawną dzielnicę żydowską. Jako że czasu mamy już mało, spacer jest szybki i w zasadzie nie możemy pozaglądać we wszystkie zakamarki. Barrio Judio znajduje się na zachód od słynnego meczetu. Opuszczając Mezquitę i kierując się na północ dojdziemy do uroczej wąskiej uliczki Calleja de las Flores. Jak sama nazwa wskazuje to, co tutaj zobaczymy, to kwiaty. Na bielonych ścianach gęsto wiszą doniczki z kolorowymi kwiatkami, co wygląda niesamocie uroczo. Stąd także doskonale widać dzwonnicę przy meczecie. Idąc dalej na zachód, dojdziemy właśnie do dzielnicy żydowskiej, w której warto zobaczyć równie słynną Synagogę, będącą jedną z trzech najstarszych budowli tego typu w Hiszpanii. Dla obywateli EU wstęp jest bezpłatny, pozostali zapłacą 0,30 EUR.
FILOZOFICZNIE…
Jest jeszcze jeden akcent, pokazujący obecność trzech wielkich religii w tym mieście, akcent filozoficzny. W Kordobie urodzili się trzej wielcy filozofowie: rzymski – Seneka, muzułumański – Awerroes i żydowski – Majmonides. Historia każdego z nich jest niestety tragiczna. Lucjusz Anneusz Seneka, zwany też Seneką Młodszym już w dzieciństwie przeniósł się do Rzymu, gdzie zyskał sławę i względy cesarza, był wychowawcą Nerona, z którego to rąk potem zginął przez podcięcie żył. Awerroes to jeden z największych myślicieli arabskich, próbował dowieść, że filozofia nie kłóci się z religią, całe życie analizował pisma Arystotelesa. Ostatecznie został wygnany z Kordoby i resztę swoich dni spędził w Marrakeszu. Podobne koleje losu przydarzyły się Majmonidesowi, który de facto znał się z Awerroesem. Po wygnaniu Majmonides studiował w Fezie, a następnie wyjechał do Egiptu. W Kordobie znajdziemy pomniki wszystkich trzech myślicieli, Seneka stoi przy Puerta de Almodovar, Awerroes przy Puerta de la Luna, a Majmonides na Plaza de Tiberiades.
Pomnik Awerroesa, Źródło: http://iranian.com/posts/view/post/31130
Czas najwyższy opuścić to piękne miasto i ruszyć dalej. W planach mamy jeszcze zwiedzanie Mediny Azahara, znajdującej się 7 km od Kordoby, dokładnie po drodze do Sewilli. Madinat al-Zahra to ruiny X-wiecznego arabskiego kompleksu pałacowego. Przez dziewięć stuleci zapomniane miasto tkwiło pod grubą pokrywą brudu, aż do 1910 roku, kiedy rozpoczęto pierwsze wykopaliska. Wówczas nad powierzchnię ziemi wystawało tu tylko kilka kamieni. Po stu latach prac udało się odkopać zaledwie jedną dziesiątą dawnego kompleksu, z czego tylko jedna czwarta udostępniona jest zwiedzającym. Dla obywateli UE wstęp jest wolny, pozostali muszą zapłacić 1,50 EUR. Niemniej do samych ruin nie dojdziemy, ani nie dojedziemy na własną rękę. Trzeba wsiąść w autobus kursujący co 20 minut, a bilet na tenże autobus kosztuje 2,10 EUR w jedną stronę. My ostatecznie, będąc już na miejscu, rezygnujemy. Sprzed nosa ucieka nam autobus, podwożący na miejsce, a czekanie na kolejny nie bardzo nam pasuje. Jest już późno, a droga do Sewilli przed nami.
Źródło historycznych informacji o Kordobie: “Andaluzja”, Patryk Chwastek, Barbara Tworek, wydawnictwo Bezdroża, 2014
2 komentarze
Ania (W RÓŻNE STRONY)
To miasto wygląda bardzo zachęcająco 🙂 Bardzo fajna relacja. Pozdrawiam
celwpodrozy
Cała Andaluzja jest niesamowita. Bardzo polecam:)