-
Zabezpieczony: Halo… dzień dobry… juhu! Czyli jak profesjonalnie wdrapać się na palmę
Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.
-
Błękitne Sidi Bou Said i biała medyna w Tunisie
Greckie Santorini, hinduskie Jodhpur czy marokański Szefszewan to nie jedyne niebieskie miasteczka znane ze swych urokliwych starówek i artystycznego klimatu. Można wymienić jeszcze co najmniej kilka. Takie jest też Sidi Bou Said leżące nad Morzem Śródziemnym w północnej Tunezji. Kaskadowo usytuowane na zboczach pobielone domy z niebieskimi okiennicami i drzwiami, ozdobione kwiatami bugenwilli, ciągną się aż do niewielkiej plaży. Ze szczytu wzniesienia można podziwiać rozległą panoramę obejmującą Zatokę Tuniską. SIDI BOU SAID Początki osady sięgają pierwszych lat dominacji arabskiej. Wybudowano tu wówczas fortecę, na której miejscu dzisiaj wznosi się nowoczesna latarnia morska. Nazwa miejscowości upamiętnia XIII-wiecznego muzułmańskiego mistyka imieniem Abu…
-
Wzgórze Byrsa oraz termy Antonina, czyli co zostało z dawnej Kartaginy
To nie koniec zwiedzania. Po Saharze czas ruszyć na północ, ta jest diametralnie różna od południa, a także inna od centralnej części kraju. Niewątpliwie czystsza i bardziej europejska klimatem bardzo przypomina Andaluzję czy nawet Włochy. Wycieczkę wykupujemy oczywiście z Sun&Fun, a wyjazd jest jeszcze wcześniej niż na Saharę. Szybka wizyta w restauracji, mała kawa i udana próba przemycenia zapasu francuskich rogalików, można ruszać. Wsiadamy w pomarańczowy autokar i odjeżdżamy w kierunku Sousse. Po drodze robimy rundkę po innych hotelach, by zabrać resztę ekipy. Podróż ma trwać ponad dwie godziny, więc zdecydowanie krócej niż na południe. Po drodze zabieramy również naszego…
-
Chebika, malownicza oaza u podnóża Gór Atlas i pechowa końcówka wycieczki
Czy na pustyni jest tylko pustynia? Okazuje się, że nie, że są tam urocze zakątki otoczone gajami palmowymi, które kryją życiodajną wodę w postaci schowanych wśród skał zielonych jeziorek. Właśnie dojeżdżamy do jednego z takich miejsc. Chebika to najbardziej wysunięta na południe i położona przy przejściu granicznym z Algierią oaza. Dojechać tu można jedynie samochodem terenowym z napędem na cztery koła. Życie oazy uzależnione jest od wody. Chebika istnieje dzięki źródle tryskającemu z górskich skał. W starożytności, mieściła się tu osada rzymska Ad Speculum, później służyła jako górskie schronienie dla Berberów. W starożytności, mieściła się tu osada rzymska Ad Speculum,…
-
Jeep Safari, czyli Gwiezdne Wojny pośrodku pustyni oraz piękne Góry Atlas
Jeep Safari… oł je… kosmiczna prędkość po pustynnych wydmach wprost do wioski Gwiezdnych Wojen. Nawet mi, nie-fance tejże serii, taka perspektywa bardzo się podoba. Jeepy już czekają. Trzeba wsiadać szóstkami, najlżejsze osoby, czyli my kobiety oczywiście, wędrują na sam tył, w środku zasiadają panowie, koleżance koło kierowcy się poszczęściło, będzie miała niezłą jazdę i widoki;) Powoli ruszamy przez miasteczko, by wjechać na szutrową drogą coraz bardziej przybliżającą nas do prawdziwego rajdu. Nasz kierowca nieco się ociąga, nagle zostajemy na szarym końcu, podcza gdy reszta ostro pędzi i tylko kurz widać z daleka. Może by tak zagadnąć i powiedzieć, że my się…
-
Wschód słońca nad Chott El Jerid i słodki gaj daktylowy, czyli co jeszcze kryje Sahara
Wyjazd z Yasmin Golden jest o 4:30, a więc tym razem pobudka jeszcze wczęśniej, bo o 3:30. Praktycznie można się wcale nie kłaść, tylko korzystać z basenów do białego rana, ale to opcja raczej dla wytrwałych. Standardowo dykretnie pakuję rogaliki do torby, mała kawka i możemy ruszać. Praktycznie jest jeszcze ciemna noc, gdy opuszczamy hotel. Nasz pierwszy cel to Wielki Szot (Chott El Jerid, czyli “jezioro liścia palmowego”), największe słone i do tego suche jezioro w Afryce, jego powierzchnia wynosi 5000 km². To pozostałość po morzu, które było tu przed milionami lat, dziś pozostała gruba warstwa soli zmieszana z piachem. W lecie…
-
Saharyjskie filmiki… czyli co się działo na szlaku na pustynię
Zaczynamy od El Jem, czyli starego rzymskiego amfiteatru, trzeciego takiego obiektu pod względem wielkości. Budowla zachowana jest w naprawdę imponującym stanie, można wejść na poszczególne piętra i spróbować wczuć się w widza niegdysiejszych przedstawień. Wielka arena, a na niej galdiatorzy gotowi walczyć do ostatniego tchu, czy to z innym gladiatorem, czy też dziką bestią… Widoki za oknem coraz bardzie pustynne, góry, palmy, czuć egoztykę. Jedziemy na południe, kierunek Matmata, ziemia starych Berberów. Domy wydrążone w ziemi to tradycja sięgająca aż 400 lat wstecz. Do mieszkania zawsze wchodzi się przez jamę wydrążoną w ziemi, korytarzem aż do swego rodzaju podwórka czy dziedzińca… Z…
-
Al Dżamm, Berberowie i pustynna karawana, czyli pierwszy dzień wyprawy na Saharę
Wyjazd jest o 6:30, więc wczesna pobudka. Ciężko się dobudzić, jednak perspektywa tego, co mamy zobaczyć stawia nas w pełnej moblizacji. Restauracja już otwarta, wpadamy na szybkie śniadanie. Jest kawa, jajka i tona fracuskich rogalików. Jako że ja o tej porze niczego nie przełknę, sprytnie pakuję kilka crossaintów na drogę. Nie jesteśmy sami, z naszego hotelu jedzie kilka osób. Autobus oczywiście się spóźnia, i to ponad pół godziny. Po drodze odwiedzamy kolejne hotele, by zgarnąć resztę wycieczki. Szczerze pisząc, pozostałe hotele nie robią dobrego wrażenia, niektóre mijane po drodze są już opuszczone, stojące szkielety wręcz straszą turystów. Szczerze pisząc, pozostałe…
-
Za darmo, wszystko za darmo! Takie rzeczy tylko w Sousse:)
Kolejny pochmurny dzień w sierpniu nad Morzem Śródziemnym. Na plaży twardo wyczekujemy choćby małego przebłysku promieni słonecznych. Chmury gnają jak szalone, wieje porządnie. Przy basenie w drodze po drinki spotykam Natalię z Łukaszem, dochodzimy do wniosku, że czas na jakąś przygodę, po obiedzie umawiamy się na wypad do Sousse. Teraz tylko muszę przekonać Michała i popołudnie spędzimy w tunezyjskiej medynie. Łatwo nie jest, bo plaża to jest to, co Michał lubi najbardziej. Na szczęście moja siła perswazji działa, jedziemy do Sousse! Przed hotelem już czeka żółta taksówka. Oczywiście trzeba się targować, w końcu ustalamy cenę 12 dinarów i wsiadamy do…
-
Groźne chmury, grasujący wielbłąd i harissa, czyli wczasy w Skanes Serail
To, że w tym roku odwiedzę Tunezję, przez myśl by mi nie przeszło. Ten kraj nie był szczególnie wysoko na liście moich wymarzonych destynacji. Na typowo plażowy urlop w tym roku wybraliśmy Egipt, ten kraj bardzo mnie zachwycił, to idealne miejsca na leniuchowanie i zażywanie morskich i słonecznych kąpieli. Tamtejsze zabytki również robią wrażenie. Wycieczka została wykupione jako oferta “first minute”, czyli w naprawdę dobrej cenie. Plany pokrzyżowały jednak zamieszki. Czekać na decyzję ministerstwa czy może jednak dokonać zmiany na własną rękę? Postanowiliśmy nie czekać, opłata manipulacyjna nie była aż tak wysoka, a jednak spokój i brak stresu podczas wakacji…