Fiordowa Majówka dzień 2: Kristiansund, Alesund i wyspa Godoya
Drugiego dnia mamy do pokonania 272 km. Odłegłość spora, do tego musi być jeszcze czas na kilka postojów i zwiedzanie. Dwa główne gwoździe programu to Kristiansund oraz Alesund, nocleg zaplanowany jest w Stordal. Tym razem obieramy drogę mniej więcej równoległą do Drogi Atlantyckiej, by nie wracać tą samą. Przez Kristiansund, wyspę Frei i Bergsoya mamy znowu dojechać do Molde, skąd promem przeprawimy się do Vestnes i ruszymy w kierunku Alesund. Na tej trasie jest jeden odcinek płatny, a mianowicie tunel pod Oceanem Atlantyckim, prowadzący z Averoy do Kristiansund.
Trasa wygląda następująco:
Kilka godzin poświęcamy na Kristiansund, zanim jednak obieramy ów kierunek postanawiamy zrobić małe zakupy. W okolicy znajduje się supermarket Rema, w którym warto, ze względu na relatywnie niskie ceny, zaopatrzyć się w brakujące produkty. Przykładowe ceny znajdziecie w Galerii.
Z Averoy do Kristiansund prowadzi tunel pod Oceanem Atlantyckim Atlanterhavstunnelen, którego przejechanie zajmuje około pół godziny. Tunel został otwarty w 2009 roku i ma 250 metrów głębokości, co czyni go jednym z najgłębszych podmorskich tuneli na świecie. Trasa prowadzi pod Bremsnesfjordem. Ów odcinek jest płatny, należność można uiścić gotówką lub kartą przed wjazdem, aktualny cennik znajdziecie tu. Jeśli komuś przydzie na myśl niepostrzeżenie przejechać bramki, niech będzie świadom, że zostanie utrwalony na zdjęciu, a za przejazd i tak będzie musiał zapłacić. Wrażenie jest niesamowite, w pewnym momencie droga prowadzi wywraźnie w dół, a zmiana ciśnienia da się odczuć w uszach.
Spis treści
KRISTIANSUND
Kristiansund (nie Kristiansand) zasłynęło przede wszystkim jako stolica solonego dorsza, tzw. klipfisza. Miasto położone jest na pięciu wyspach tuż przy Oceanie Atlantyckim. Wyspy połączone są mostami. Pomiędzy czterema wyspami znajduje się tzw. serce miasta, czyli port, skąd pomiędzy wyspami kursują promy pasażerskie Sundbåten. Działają one od 1876 roku, uruchomione zostały przez kupców w Kristiansund na potrzeby transportu towarów i klientów pomiedzy różnymi częściami miasta. Kurs w obie strony trwa około 15-20 minut. Są to najstarsze na świecie usługi trasportu publicznego, które nieprzerwanie działają od XIX wieku. To właśnie do tej części miasta udajemy się najpierw. W zasadzie bez żadnej konkretnej mapy, na tzw. “czuja” zjedżamy tam, gdzie zapraszają nas klimatyczne kolorowe norweskie domki. Parkujemy na chwilę i udajemy się na spacer.
WZGÓRZE VARDEN
Po krótkim spacerze nad fiordem udajemy się w jeszcze jedno miejsce, skąd roztacza się piękny widok na okolicę. Wzgórze położone jest na wyspie Kirkelandet, a jego nazwa Varden oznacza radiolatarnię i rzeczywiście na samym szczycie taki obiekt się znajduje. Wzgórze położone jest niedaleko centrum, trzeba wypatrywać oznaczeń, które zaprowadzą nas pod samo wejście. Jeśli zobaczycie uliczkę, przy której stoi szereg niekończących się typowych norweskich domków w różnych kolorach, to znak, że tutaj trzeba zaparkować. Po drugiej stronie ulicy zobaczycie drogowskaz z napisem Varden, a za nim ścieżkę prowadzącą na górę.
Na początku XIX wieku ów punkt służył jako latarnia morska oraz wartownia z telegrafem optycznym pomiędzy Kristiansund a Trondheim. W 1808 roku odegrał bardzo ważną rolę podczas ataku angielskich fregat. W latach 1840/80 wieża była udostępniona dla wszystkich, było to miejsce towarzyskich spotkań, urządzano tu tańce oraz gry w karty. Następnie w 1892 roku wzniesiono tutaj nową wieżę, aby upamiętnić 150-lecie miasta. Wieża zastąpiła wcześniejszą drewnianą i mniejszą latarnię, która stała w tym samym miejscu. Po zakończeniu II wojny światowej budynek nie był użytkowany, został rozebrany w 1976 roku, rzekomo stanowiąc zagrożenie dla środowiska. Niespełna po 10 lata, bo w 1983 roku w tym miejscu stanęła obecna wieża, wybudowana z prywatnych funduszy. Oryginalna wieża obecnie znajduje się w muzeum klipfisza.
Widok ze wzgórza rzeczywiście jest ładny, widać miasteczko oraz okoliczne góry i fiordy. Obowiązkowo trzeba wejść na samą górę, gdzie przez lunetę można dokładniej obejrzeć okolicę. Widać stąd m. in. Grip, Smøla, Tustna, Frei Reinsfjellet i Averøy.
Inne atrakcje w Kristiansund:
- Muzeum Norweskiego Klipfisza – muzeum mieści się przy Milnbrygga, Dikselveien. Bilet kosztuje 70 NOK (informacja z 2013 roku), dzieci wstęp wolny. Bilet ważny jest również w Mellemvaerftet.
- Muzeum stoczni Mellemvaerftet – w Kristiansund znajduje się jedna z najlepiej zachowanych stoczni w Norwegii. Muzeum czynne jest przez cały rok, mieści się w porcie w centrum miasta.
- Nordmøre museums historie
- Petrosenteret – Muzeum Nafty
- Wycieczka objazdowa promem Sundbaten (latem z przewodnikiem)
- Wycieczka na wsypę Grip latem
Link do wszystkich muzeów w reginie Nordmore: http://www.nordmore.museum.no/
Z Kristiansund jedziemy w stronę Molde, by tam przeprawić się na drugi brzeg. Droga przez cały czas jest niezwykle malownicza.
PROM MOLDE – VESTNES
Kiedy dojeżdżamy do Molde, prom już cumuje przy brzegu, samochody wjeżdżają na pokład, tak więc zero czekania. Za auto osobowe z kierowcą plus trzech pasażerów płacimy 241 NOK. Płatność można uiścić zarówną gotówką, jak i kartą. Czas przeprawy to około 35 minut, dokładny rozkład znajdziecie tu. Na promie znajdują się toalety, można także coś zjeść i wypić (ceny w Galerii). Podczas rejsu polecam udać się na górny pokład i stamtąd podziwiać widoki. Drzwi mogą wydawać się zamknięte, jednak tak nie jest. W zasadzie tylko ja całą podróż spędzam na górze, fakt, nieco wieje, ale to nic w porównaniu do tego, czym mogą napawać się moje oczy.
WZGÓRZE AKSLA W ALESUND
W Alesund od razu kieujemy się na Wzgórze Aksla, skąd roztacza się słynny widok na miasto. Na górę można wjechać samochodem lub wejść po schodkach od strony starego miasta uliczką Storgata. Na wzgórzu oprócz tarasu widokowego, znajudują się także bunkry. Jest to obowiązkowy punkt programu. Ów widok znany ze zdjęć już dawno sprawił, że Alesund znalazło się mojej liście. I powiem Wam, że w rzeczywistości jest jeszcze bardziej urzekający, wręcz powalający. Miasto, okoliczne fiordy oraz góry z ośnieżonymi jeszcze szczytami tworzą niezwykle malowniczą panoramę. Uwaga, na tarasie nie wolno spożywać własnego jedzenia (pani obserwuje turystów i w razie czego wyprasza).
SPACER PO ALESUND
Oprócz wzgórza miasto ma do zaoferowania jeszcze kilka innych atrakcji, chociażby piękne budynki w stylu Art Nouveau. Jako że nie mamy za wiele czasu udajemy się na krótki spacer po starówce i przy fiordzie. Nieco się chmurzy i na chwilę z gór nadciąga śnieżyca, jednak trwa to moment i potem znowu się przejaśnia.
Miasto ma bardzo ciekawą historię. Prawa miejskie nabyło nie tak dawno, bo w 1848 roku. Jakieś 50 lat później, dokładnie 1904 roku, wybuchł tu wielki pożar i wszystko doszczętnie spłonęło. To, co obecnie widzimy, to od zera odbudowane budynki w secesyjnym stylu Art Nouveau. Nowe centrum do użytku oddane zostało już 1907 roku, a całe wszelkie koszty pokryte zostały przez niemieckiego cesarza Wilhelma II.
INNE ATRKACJE W ALESUND:
- Atlanterhavsparken – Ålesund Akvarium
- Muzeum sececji
- Wędrówki po Alpach Sunnmøre
- Rejs po fiordzie
- Ptasia wyspa Runde
WYSPA GODOYA
Po krótkim zwiedzaniu miasteczka jedziemy dalej. Jako że bardzo ciekawią nas okoliczne wyspy, obieramy kierunek na jedną z nich, na wyspę Godøya. Trasa prowadzi przez wyspy Hovland, Valdroya ora Giske, przejazd zajmuje dosłownie chwilę, a przez sporą część droga prowadzi przez tunel. Będąc już na wyspie Godoya jedziemy po prostu przed siebie. I kiedy mogłoby się wyadawać, że tu tak naprawdę nic ciekawego nie ma, po naszej lewej stronie pojawia się przepiękna panorama, wręcz idylliczny norweski obrazek… zielona łąka, kilka norweskich domków na tle fiordu i gór. Zatrzymujemy się na parkingu i okazuje się, że faktycznie jest punkt oznaczony turystycznie, nazywa się Hogstein. Na samym końcu widać białą latarnię, do której postanawiamy dotrzeć. Miejsce jest magiczne…
KEMPING W STORDAL
Z wielkim żalem opuszczamy to niesamowite miejsce i udajemy się w kierunku Stordal, gdzie mamy zarezerwowany nocleg na kempingu. Stopniowo teren robi się coraz bardziej górzysty, a trasa ciągle prowadzi przez tunele.
W Stordal mamy zarezerwowany domek czterosobowy z kuchnią, ale bez łazienki, co jak się okazuje, wcale nie jest problemem, bo budynek z łazienkami jest tuż obok naszej kwaterki. Za całość płacimy 500 NOK, zatem wychodzi 125 NOK na osobę. W recepcji wita nas bardzo miła pani, rozdaje klucze w postaci kart oraz objaśnia co i jak. Kemping położony jest w przepięknej dolinie w pobliżu fiordu i potoku. O tej porze roku zielone łąki oraz zaśnieżone szczyty gór na tle błękitnego nieba tworzą niezwykle malowniczy obraz. Domek jest zbudowany w iście norweskim stylu z dachem, na którym rośnie trawa. Zmęczeni i bardzo głodni zabieramy się za kolację. Stardowo serwujemy makaron z pomidorowym sosem i podsmażaną kiełbasą, wszystko przetransportowane z Polski. Do tego małe piwko i uczta gotowa. Smakuje wybornie!
Rano wychodzi piękne słońce, bezchmurne niebo zachęca do porannego spaceru. Swoje kroki kieruję prosto do fiordu. Woda jest tu krystalicznie czysta i ma piękny szmaragdowy kolor. Jak na początek maja pogoda jest wymarzona. Na kemping wracam wzdłuż potoku, ciągle nie mogąc w pełni nasycić się pięknymi krajobrazami. Dzień zapowiada się fantastycznie… Geirangerfjord czeka!
One Comment
Magda Kajzer
Wspaniałe zdjęcia. Nie wiem, co takiego te fiordy w sobie mają, że potrafią tak zachwycać. W ogóle cały ten skandynawski krajobraz jest magiczny. Te domki, te lasy, te pagórki….I choć to Północ Europy, przez większość roku zimno, to nie dziwię się, że Skandynawowie są jednymi z najszczęśliwszych nacji na świecie. 🙂