Jeep safari i kolacja u Beduinów
Być w Egipcie i nie odwiedzić Beduinów? To jak być w Tunezji czy Maroko i nie zajrzeć do Berberów;) Oczywiście, że na prawdziwy beduiński teren nikt nas nie wpuści, a trafienie tam nie byłoby wcale takie proste. To, co turyści odwiedzają to pokazowa wioska, w której można zobaczyć i przekonać się choć trochę, jak wygląda ich życie. A że do tego dochodzi przejażdżka na kładach, kolacja oraz beduińskie show, nie wahamy się ani chwili i kupujemy wycieczkę u naszego rezydenta. Aktualny koszt wycieczki to 70$ w biurze Itaka, 75$ w Alfastar.
Po szybkim obiedzie punktulanie o 13:00 stawiamy się przed hotelem i czekamy na umówiony transport. Przyjeźdża po nas jeep, wsiadamy i zaczynamy tour po innych hoteleach, z których zgarniamy pozostałych turystów. Ostatecznie do naszego auta trafia jeszcze jedna para Polaków, reszta to Włosi, jest naprawdę wesoło. W końcu po jakimś czasie dojeżdżamy do punktu zbiórki wszystkich jeepów. Stąd ruszamy już w prawdziwą putsynię, trzęsie porządnie, trzeba uważać na głowy. W każdym jeepie jedzie osiem osób plus beduiński kierowca. Nie ma tu normalnych siedzeń, są kanapy bez pasów bezpieczeństwa. Siedzimy bokiem do kierunku jazdy. Beduini szybko się rozkręcają, zaczynają na siebie trąbić i wyprzedzać się wzajemnie. Na dachu jednego z jeepów jedzie kamerzysta, przypomina to prawdziwe akrobatyczne wyczyny, jedzie zaczepiony nogami za relingi, bez asekuracji.
Jedziemy dalej, jeepy pędzą coraz szybciej, wjeżdżajamy na wydmy i potem zjeżdżajamy z góry “na luzie”. Nie ma się czego trzymać, tak więc adrenalina skacze. Po kilkudziesięciu minutach zatrzymujemy się, by podziwiać górski krajobraz i uwiecznić go na zdjęciach. Widoki są przepiękne!
Jedziemy dalej, szaleńcza jazda trwa. W końcu dobijamy do pokazowej beduińskiej wioski. Plemiona Beduinów ciągle jeszcze żyją z dala od cywilizacji przemierzając pustynię w poszukiwaniu wody i pastwisk dla zwierząt. Zakładają prymitywne osady, ale nie pozostają w nich na stałe. Prawdziwe beduińskie wioski znajdują się w samym sercu pustyni, przynajmniej 300 km od kurortów. Tam nie dotrze żaden turysta. Ich głównym zajęciem jest hodowla wielbłądów, owiec i kóz. Dokładnej liczby egipskich Beduinów nikt nie jest w stanie podać. Wraz z rozwojem turystyki, znający pustynię jakt nikt inny Beduini, otrzymali szansę na nowe źródło dochodów. Zaczęli pomagać w organizowaniu wycieczek.
Wioska naprawdę wygląda bardzo prosto, gliniane i słomiane domy, niektóre przypominają szałasy. Jest i meczet, również bardzo skromny. Beudini zapraszają nas na herbatkę, bardzo słodką, ta słodycz wbrew pozorom skutecznie gasi pragenienie. Nasz rezydent i przewodnik opowiada trochę o ich życiu. Beduini inaczej Bedu to rodowici mieszkańcy pustyni. Przez wieki posiedli oni mistrzowską sztukę przetrwania na tych jałowych przestrzeniach i do dziś czerpią radość ze swego koczowniczego stylu życia.
Legendarna gościnność
Słyną ze swej hojności. Choć do bogaczy nie należą, dzielą się, jak nakazuje tradycja, ze swymi gośćmi wszystkim, co mają.
Beduińskie namioty (Bait Al Sha’er)
Namioty tkane są przez beduińskie kobiety z koziej, owczej lub wielbłądziej wełny, stąd ich arabska nazwa Bait Al Sha’er, czyli “domy z włosia”. Namioty te można szybko rozmontować, by ruszyć w dalszą drogę w poszukiwaniu pastwisk. Interesującą cechą namiotu beduińskiego jest możliwość otwierania go od dowolnej strony, w zależności od kierunku wiatru. Choć obecnie większość Beduinów prowadzi osiadły tryb życia w wioskach, nadal przechowują oni swe ”domy z włosia”, aby rozstawić je w sezonie, by służyły biwakującym turystom.
Ubranie Beduina
Mężczyzna: Beduin nosi tzw. ”thoab”inaczej ”dishdasha”. To- z lekkiego materiału- długa szata, najczęściej biała, choć czasem szara lub granatowa. Pod nią wkłada się białe spodnie, rodzaj kalesonów- tzw. ”serwal”(czyt. sirłal). Głowy mężczyźni osłaniają tradycyjną chustą (przeważnie białą lub biało-czerwoną), zwaną ”koufeyah”(czyt. kufija).
Kobieta: Od niepamiętnych czasów Beduinka nosi ”madragę”, długą czarną szatę, najczęściej haftowaną na piersiach i rękawach. Głowę kobiety okrywa tradycyjna chusta- usaba. Okręca się nią głowę i zawiązuje z tyłu.
Beduińska kuchnia
Beduini mówią, że ich przodkowie byli tak zajęci doglądaniem zwierząt na pastwisku i obowiązkami domowymi, że ledwie mieli czas zjeść raz dziennie. Dlatego posiłek Beduina musi być syty i pożywny. Podstawowa dieta Beduina składa się z jogurtu, sera, masła i innych tłuszczów, ryżu i pszenicy. Jedzenie beduińskie jest jednorodne i proste.
Dania
Mansaf: Ta charakterystyczna beduińska potrawa jest Jordańskim daniem narodowym. Przyrządza się ją z mięsa koziego lub owczego, gotowanego w wywarze sfermentowanego, suszonego jogurtu (jameed). Mansaf podaje się na wielkich tacach, wstępnie wyłożonych warstwą beduińskiego chleba (shrak). Na chleb kładzie się ryż, polewa wywarem z jameedu, a na to wszystko wykłada się mięso w dużych kawałkach.
Al Rashouf: Powstaje przez gotowanie razem jogurtu i ziaren zbożowych. Następnie napełnia się nim miseczki i polewa tłuszczem. Spożywa się go maczając w nim chleb.
Lazageyeh: Składa się z cienkich warstw ciasta, które podczas jedzenia maczane są w cukrze i tłuszczu.
Meczet
Mamy okazja zobaczyć, jak kobiety beduińskie wypiekają ich tradycyny chleb. Każdy dostaję po kawałku, jednak trzeba się dzielić, część zostawiamy dla kóz, których stadko jest tuż za domem.
Gdy tylko się zjawiamy, kozy otaczają nas ze wszystkich stron. Widać, że oswojone i często dokarmaine, wręcz domagają się jedzenia wskakując na nas swoimi kopytkami:)
Są i dwa wielbłądki, choć nie wyglądają za ciekawie, są bardzo zabiedzone:(
Czas przygotować się na kłady. To będzie mój pierwszy raz, więc podekstywanie jest. Każdy dostaje swoję maszynę (można jechać także parami). Przejażdżka ma potrwać ok. pół godziny. Silnik mojej gaśnie od czasu do czasu, ale daję radę… gaz do dechy! Istne szaleństwo!
Takie księżycowe krajobrazy możemy podziwiać wokół…
Po szaleństwie na kładach czeka na nas przejażdżka na wielbłądach. I tak jak na plaży miałam na taką naprawdę ochotę (wielbłądy Amada wyglądają na naprawdę zadbane), tak tu mam trochę wątpliwości. Zwięrzęta są jakby zmęczone i poddenerowane… ostatecznie dajemy się namówić. Trwa to bardzo krótko, jednak trafiamy na zachód słońca, jest pięknie.
Po przejżdżce biegnieamy na wzgórze, by podziwiać zachód słońca. Ale czy zdążymy? Udaje się załapać na samą końcówkę.
Wioska widziana ze wzgórza
A po zachodzie słońca czas na kolację i beduińskie show. Kolacja jest pyszna… duszone bakłażany i pomidory, pieczone mięsko, można dostać dokłądkę.
Gdy się ściemnia, wrażenie robi egipski taniec ze spódnicami. Tak, to tańczy mężczyzna!
Te piękne zdjęcia zrobiła Dee.
Dodatkową atrakcją są profesjonalne teleskopy, niedawna inwestycja Beduinów. Dzięki teleskopom widzimy czerwień Marsa i obręcz Saturna. Kolejnych emocji przysparza odszukiwanie na niebie znanych konstelacji, które wydają się nam być “w złych miejscach”. Po prostu niebo obserwowane z afrykańskiej perspektywy wygląda zupełnie inaczej, nawet księżyc wydaje się inny.
Potem wsiadamy w jeepy i ruszamy w drogę powrotną. I tym razem jedziemy razem z Włochami, których kierowca zatrzymuje się na chwilę w środku ciemniej pustyni, by spojrzeć w rozgwieżdżone niebo. Wszędzie panuje niesamowita cisza, a na niebie widać miliony gwiazd, niesamowity widok! W drodze powrotnej czeka nas jeszcze mała przygoda, łapiemy gumę. W samochodzie jesteśmy już tylko my, Daria i ja, i jeszcze jedna polska para. Zbaczamy na chwilę z drogi i zajeżdżamy do jakiegoś warsztaty, koło zostaje podpompowane, a kierowca zaopatrza się w nowe. W końcu ok. 22:00 szczęśliwie docieramy do hotelu. Było warto!
One Comment
Maniak Egiptu
Uwielbiam Egipt! Jest tam tyle rzeczy do zobaczenia, że można co roku jeździć w inne miejsce i odkrywać ten kraj na nowo. Ta kultura, zabytki i klimat 🙂