co warto zjeść w Czechach
Czechy,  Europa

Czeskie specjały – czego warto spróbować na Morawach

Kulinaria to nieodłączny element podróżowania. Poprzez jedzenie również poznajemy dany kraj czy region. W smakach ukryta jest historia i zwyczaje wielu pokoleń. Kiedy wyruszam gdzieś w świat, zawsze sprawdzam, czego mogę spróbować na miejscu. Szukam lokalnych jadłodajni, serwujących typowe tradycyjne dania, sprawdzam słodkości, pytam mieszkańców o to, co polecają przyjezdnym. Tak też było podczas wyjazdu do Czech. Wiedziałam, że jednym z punktów wycieczki będą czeskie specjały, że wreszcie sprawdzę, czego warto spróbować w Czechach. Czeska kuchnia może zaskoczyć, sami zobaczcie.

Jaka jest tradycyjna kuchnia czeska?

W kuchni czeskiej dostrzeżemy z pewnością wpływy państw sąsiednich: Austrii, Węgier, Słowacji, Niemiec, w tym także Polski. Jako, że kraj podzielony jest na trzy regiony – czeski, morawski oraz śląski, ma ona także swoje regionalizmy.

Tradycyjna kuchnia czeska jest przede wszystkim mięsna oraz ziemniaczana, a co za tym idzie niezbyt lekka. To wszystko podaje się często w towarzystwie treściwych sosów. Niewiele w niej warzyw, no chyba że wymienimy tu kiszoną, zasmażaną bądź modrą kapustę. Za to kminku Czesi nie żałują. Dodają go nie tylko do chleba, ale także i do wszelakich potraw. Piwo nie tylko się tu pija, ale także używa do gotowania. Bardzo często podlewa się nim mięso podczas duszenia lub pieczenia. Smażenie jest rzadsze, co wynika z tego, iż niegdyś smalec był drogim towarem, więc trzeba było sobie radzić w inny sposób. Jada się tu bardzo często wieprzowinę oraz drób. Czesi także kochają zupy, które są tu bardzo treściwe, ale też i bardzo smaczne.

Kuchnia czeska jednak się zmienia. Coraz częściej w menu znajdziecie dania wegetariańskie i to w niecodziennym wydaniu, co jeszcze jakiś czas temu było nie do pomyślenia.

co zjeść w Czechach

Zalévaná” česnečka, czyli zupa czosnkowa

Zupa czosnkowa jest niezwykle popularna w Czechach. I co ciekawe, nie jest to krem, a zupa gotowana na bulionie. Natomiast różnych wersji znajdziecie tu mnóstwo. Może to być właśnie rosół z kawałeczkami szynki bądź sera. Mogą w nim pływać ziemniaki lub coś w rodzaju grzanek, zwanych tu krutonami. Jest to chleb smażony na oleju bądź maśle. Tak czy inaczej, będąc w Czechach, zupa czosnkowa to de facto punkt obowiązkowy. Czeska kuchnia obfituje w zupy, a tę z pewnością znajdziecie niemal w każdym menu.

Gdzie zjeść? Jeśli w swoim planie macie Stezkę Valaska, koniecznie zajrzyjcie do restauracji schroniskowej Libušín oraz Maměnka na Przełęczy Pustevny. To nie tylko przepiękny budynek z niesamowitymi zdobieniami zarówno zewnątrz, jak i wewnątrz, ale także wspaniała tradycyjna czeska kuchnia.  Zupa czosnkowa kosztuje tu 69 koron, czyli ok. 12 zł.

tradycyjna kuchnia czeska

Valašská kyselice, czyli valaska kwaśnica

Czeska kwaśnica to jest mistrzostwo świata. Jeśli kochacie kapuśniak, to w Czechach musicie go skosztować. Czeska kwaśnica różni się od naszej polskiej tym, że robiona jest z niepłukanej kapusty, zaś wersja morawska zabielana jest do tego kwaśną śmietaną, co nadaje jej specyficznego smaku. W zupce znajdziecie także dużo treści, czyli mięsko, w tym kawałki kiełbasy, ziemniaki, paprykę oraz zasmażkę. Do tego podany jest także chleb. To danie, którym można się naprawdę najeść. Niegdyś jadali je drwale podczas prac w lesie, którzy potrzebowali dużej ilości kalorii do pracy fizycznej.

Gdzie zjeść? Restauracja schroniskowa Libušín oraz Maměnka na Przełęczy Pustevny. Kwaśnica valaska kosztuje tu 79 koron, czyli ok. 14 zł.

Brynzově strapačky ze słoniną, czyli czeskie haluszki

Znacie słowackie haluszki? To chyba najbardziej znana słowacka potrawa. Uwielbiam! Czesi mają swoją wersję, której możecie spróbować na Morawach. To nic innego, jak kluski z bryndzą i słoniną. Główny składnik to starte ziemniaki, które trzeba wymieszać z mąką. Posolone ciasto musi trafić na wrzątek. Kluseczki mogą być kładzione na wodę lub też ciasto można zetrzeć na tartce. Kluseczki gotują się do momentu aż wypłyną na powierzchnię. Danie posypuje się bryndzą oraz skwarkami. Uwaga, jest ono bardzo sycące. Czeska kuchnia jest naprawdę bardzo ziemniaczana, często z dodatkiem okrasy.

Gdzie zjeść? Ponownie polecam zajrzeć do restauracji schroniskowej na Przełęczy Pustevny. Uwaga, porcja duża, można ją zamówić dla dwóch osób. Strapacky kosztują tu 195 koron, czyli ok. 35 zł.

czego spróbować na Morawach

Svíčková na smetaně, czyli rumsztyk w śmietanie

Kolejne dziwne połączenie, ale typowe dla kuchni czeskiej. Mamy tu mięso wraz ze słodką bitą śmietaną i dżemem borówkowym, a do tego słynne czeskie knedliczki. Całość polana jest konkretną ilością gęstego sosu korzenno-cytrynowo-śmietanowego. Wołowe mięso nadziewa się słoniną i bardzo długo dusi, by zmiękło i stało się soczyste. Przyprawia się je kminkiem oraz liściem laurowym. Dodatek stanowią tu wspomniane już knedle. Czy może być coś bardziej czeskiego?;) Taka kombinacja smaków wytrawnych, słonych, kwaśnych i słodkich może się chyba zdarzyć tylko w Czechach.

Kiedy szuka się informacji o tym daniu, często mowa jest o polędwicy wołowej. I teoretycznie wszystko się zgadza. Jednak Czesi nie używają środkowej części wołu, a właśnie zadniej, zwanej rumsztykiem. Mięso to posiada charakterystyczny pasek tłuszczyku. Jeśli u nas chciałoby się poszukać odpowiednika tej potrawy, można by wspomnieć o sztufadzie. Jest to również duszona pieczeń wołowa, szpikowana słoniną, serwowana z sosem. Znacie to danie?

Gdzie zjeść? Restauracja w hotelu Zámek Zábřeh w Ostrawie. Svíčková na smetaně kosztuje tu 259 koron, czyli 46 zł.

czego spróbować na Morawach

Kwargle – ołomunieckie twarożki

Jeśli właśnie kręcicie się po Morawach, koniecznie zakręćcie się także za ołomunieckimi twarożkami (nazwa pochodzi od regionu). Dlaczego? Powodów jest kilka. Po pierwsze, to jedyny oryginalny ser czeski, który wyrabiany jest tylko w dwóch miejscach w Czechach, a co za tym idzie i na świecie! Między innymi w browarze Tvarg, gdzie znany jest pod marką Tvargl. Natomiast największa fabryka znajduje się w Loszticach, gdzie także można zajrzeć do przyfabrycznego muzeum ołomunieckich twarożków. Po drugie – owe czeskie serki mają bardzo specyficzny zapach. Jedni twierdzą, że po prostu śmierdzą, inni zaś uważają je za bardzo aromatyczne:) Po trzecie – są po prostu pyszne i spotkacie je tu w różnych wersjach.

Kwargle to nic innego, jak dojrzewające serki, które powstają z silnie solonego twarogu z kminkiem (tak, kminek znowu w akcji). Podczas produkcji formuje się krążki o średnicy 3-4 cm i właśnie w takiej formie trafiają do konsumpcji. Nazwa pochodzi od niemieckiego słowa Quargel.

W browarze Tvarg produkuje się 1,2 tony serków tygodniowo! Zawierają one tylko 1% tłuszczu, a więc są bardzo zdrowe. W zasadzie to czyste białko. Czas produkcji wynosi 40 dni. Ser powstaje z mleka krowiego, które dostarczane jest tu przez okolicznych rolników.

Najpierw twaróg trzeba porządnie posolić, następnie musi tak poleżeć przez okres 10 dni. Potem dochodzi do tego pożywka mleczna i bakterie zaczynają pracować. Serki leżą w komorze, gdzie termometr wskazuje 30 stopni C, a wilgotność wynosi aż 90%. W takich warunkach serki muszą spędzić 4 dni. Z kolei przychodzi czas na kąpiel w słonym i piwnym płynie, by potem ponownie trafić na leżakowanie na 10 dni  w temperaturze tym razem 10 stopnic C. Następny krok to mycie w wodzie i faza dojrzewania przez 13-15 dni. Uwaga! Browar Tvargl otrzymał za swoje serki nagrodę za najlepszy nabiał w okolicy!

kuchnia czeska

Gdzie zjeść? Ołomunieckich twarożków próbowałam w dwóch miejscach. W browarze Tvarg, który odwiedziłam i o którym przeczytacie poniżej, oraz w restauracji hotelowej Zámek Zábřeh w Ostrawie. Smak w tych dwóch miejscach znacznie się różnił. Tvargle były o wiele łagodniejsze zarówno w smaku, jak i w zapachu. Tutaj podano je w formie smarowidła do chlebka wraz z cebulką. Świetna przekąska do piwa! Na stole pojawiła się także kiełbasa z kawałkami twarożków, smaczne zaskoczenie. Ciekawostką jest to, iż z suszonych twarożków robi się tu coś w rodzaju parmezanu do sałatek.

Drugim miejscem, gdzie zaserwowałam sobie kwargle był hotel Zámek Zábřeh w Ostrawie. Tutaj była to przystawka o nazwie “Nakládané tvarůžky”. Naprawdę moje smaki, do dziś wspominał te serki i ślinka cieknie. W tym wydaniu są one marynowane w pikantnej marynacie z ciemnego piwa, podawane z czerwoną cebulką oraz małymi kawałeczkami ostrej papryczki. Połączenie mistrzowskie. Cena to 119 koron, czyli ok. 21 zł za 100 gram.

Czeskie piwo – browar Tvarg

Czechy to kraj piwem i jeszcze raz piwem płynący. W Czechach jest ponad 500 małych browarów plus duże znane marki. Dlatego wizyta w jednym z czeskich browarów to punkt obowiązkowy. Bywa tak, że restauracja czy hotel ma swoją małą produkcję i warzy piwo na miejscu. Uwaga, w Czechach powstała pierwsza na świecie szkoła browarnicza w 1870 roku.

Jak już wspomniałam, miałam okazję zajrzeć do lokalnego browaru Tvarg w miejscowości Velká Bystřice na Morawach. To tylko 10 km od pięknego Ołomuńca. Tu na miejscu możecie nie tylko zwiedzić punkt produkcji, prześledzić cały proces warzenia, ale także wziąć udział w lekcji nalewania (čepování) piwa. A wierzcie mi, nie jest to takie proste i oczywiste. Dowiecie się, jakie błędy popełniane są podczas tej czynności i czym to skutkuje.

Tvarg jest jednym z minibrowarów w Czechach i działa tu od 2020 roku. Produkuje 400 tys. litrów piwa rocznie. Mieści się w budynkach dawnego pałacu Velká Bystřice z XIV wieku. Co ciekawe, kiedyś również warzono tu piwo, a trwało to do 1943 roku.

Jak wygląda proces produkcji piwa

Głównym składnikiem piwa jest słód, chmiel daje tylko goryczkę. Słód ciemny jest karmelizowany i to z niego właśnie powstaje ciemna wersja tego napoju. Wyróżnia się trzy fazy produkcji:

  1. gotowanie chmielu, słodu i cukru – trwa to 12 godzin,
  2. fermentacja – trwa ok. 7 dni,
  3. leżakowanie – trwa w zależności od gatunku piwa od 15 do 50 dni.

Lager, po czesku ležák, to najpopularniejszy rodzaj piwa w Czechach. Etykieta piwa w Czechach pokazuje zawartość ekstraktu. Jeśli jest to 10 to oznacza to, że przypada tu 10 gramów cukru ze słodu na 100 mililitrów. Gatunków lagera jest bardzo dużo. Wszystko zależy od rodzaju chmielu oraz od drożdży. Cała produkcja ležáka trwa 38 dni, dolna fermentacja jest dłuższa. Specjalny gatunek, produktywny na święta, leżakuje tu aż 3 miesiące.

najlepszy czeski browar

Oprócz lagera browar Tvarg produkuje także piwa górnej fermentacji ALE czy IPA. Ciekawym połączeniem jest serwowanie ciemnego piwa z whisky Jameson. Na kuflu przyczepiony jest naparstek z whisky i właśnie od tego mocniejszego alkoholu należy zacząć konsumpcję, popijając go od razu ciemnym browcem. Moc jest, ale i oryginalny smak również. Jeśli macie mocną głowę, polecam spróbować.

Podczas zwiedzania browaru ważnym punktem jest oczywiście degustacja. Skosztujecie tutaj tego napoju prosto z beczki, w której ono leżakuje. Świeżutkie i bardzo smaczne, jak to w Czechach. Moim numerem 1 jest czeski lager, ale ciemne piwo czy też IPA z cytrusowym posmakiem również połechczą kubki smakowe.

Lekcja nalewania (čepování) piwa

Bardzo ważny jest sposób nalewania piwa, może on zmienić jego smak. I rzeczywiście tak jest! Podczas lekcji miałam okazję porównać dwa kufle, napełnione różnymi sposobami. Ten niepoprawny bardzo zmienił smak piwa. Było ono mniej wyraziste, po prostu mdłe.

Podczas warsztatów używane są dwa nalewaki. Jeden standardowy pionowy, drugi typowo czeski, trudniejszy w obsłudze (ale nie dla Czechów). Najpierw mistrz w tym fachu pokazuje, jakie błędy najczęściej popełnia się przy nalewaniu złotego trunku. I oto one.

  1. Piwo nie powinno kapać do szklanki.
  2. Nie ćwiczymy także mięśnia podczas nalewania, manewrując kuflem w górę i w dół.
  3. Szklanka nie powinna stać na samym dole daleko od nalewaka.

Ten trzeci błąd zmienia właśnie smak piwa, jest on wówczas mniej intensywny. A do tego po wypiciu będzie bolał brzuch. Dlaczego? Dlatego, że poprzez nalewane w taki sposób mamy za dużo CO2 w piwie.

najlepsze czeskie piwo

A jak zatem poprawnie napełnić kufel piwem? Piwo zawsze powinno lecieć po ścianie szklanki. Tak naprawdę jest kilka sposób i efekt końcowy za każdym razem wygląda inaczej. A chodzi tu o zawartość piany. Nasz mistrz zaprezentował nam mlíko (ilość piany jest ogromna, więc wygląda to jak kufel mleka), šnyt, hladinka oraz čochtan. A następnie każdy z nas miał okazję sprawdzić się za nalewakiem.

Browar Tvarg oferuje zwiedzanie, kursy warzenia piwa, warsztaty nalewania piwa oraz degustację. Zwiedzanie z lekcją nalewania kosztuje tu 160 koro, czyli ok. 28 zł. Więcej informacji o samym browarze, jak i jego zwiedzaniu znajdziecie na blogu Gosi Voyagerki.

Bramborové lokše, czyli placki ziemniaczane z bryndzą i słoniną

Placki jak placki, zapewne powiecie. Przecież my też mamy ziemniaczane, więc co w tym takiego specjalnego? Jednak zwróćcie uwagę, że mowa tu o Czechach, a tu wiele rzeczy nie jest takimi, jakimi się wydają:) I tak też też jest w tym przypadku. Są to placki ziemniaczane, które wcale nie wyglądają jak ziemniaczane. Podawane są z bryndzą i słoniną. Przypominają tak naprawdę naleśniki. A jak smakują? Też nieco dziwnie. Polecam sprawdzić na własnych kubkach smakowych:)

kuchnia czeska

Jelito, czyli czeska kaszanka

Być może nazwa nie brzmi apetycznie, ale samo danie jest naprawdę smaczne. Jest to kasza pęczak z mielonym mięsem, czosnkiem oraz krwią. Inną wersją kaszanki są Jitrnice, choć to w zasadzie jest kiszka pasztetowa, podgardlana lub po prostu pasztetówka. W tym przypadku gotuje się także podroby, resztki z głowy, a następnie wszystko mieli się na papkę. Tego specjału nie próbowałam, natomiast jelito naprawdę polecam, jeśli lubicie mięsne potrawy.

Gdzie zjeść? Restauracja Lovecká chata, Horka nad Moravou. Bardzo fajne miejsce, które oferuje także noclegi, można tu również jeździć konno.

 

czego spróbować na Morawach

Kachna burger, czyli burger z kaczki

To kolejna czeska dziwność… burger z kaczki, który wcale nie wygląda jak burger. Są to duszone kawałki kaczki, podane na modrej kapuście, z czymś, co do złudzenia przypomina naleśniki. Do tego jeszcze dochodzi marmolada z czerwonej cebuli. Brzmi dobrze, prawda? Naprawdę lubię ten dreszczyk emocji, gdy zamawiam coś w Czechach. Nigdy do końca nie wiem, co pojawi się na talerzu. Czeska kuchnia bywa naprawdę zaskakująca.

Gdzie zjeść? Restauracja schroniskowa Libušín oraz Maměnka na Przełęczy Pustevny. Kachna burger kosztuje tu 269 koron, czyli 48 zł.

co zjeść w Czechach

Sztramberskie uszy

Będąc na Morawach koniecznie zajrzyjcie do Sztramberka (Štramberk). To urokliwe miasteczko z drewnianą zabudową, położone u podnóża Beskidów. Warto tu przyjechać jeszcze z jednego powodu… a są nim sztramberskie uszy. Pachnie nimi całe miasteczko:) A zapach to piernikowy, korzenny. Štramberské uši wypiekane są tu od setek lat, według legendy od 1241 roku. To pierwszy czeski produkt regionalny, posiada Chronione Oznaczenie Geograficze. Nazwy Uszy sztramberskie używać mogą wyłącznie producenci z terenu miasta.

Owe piernikowate słodkości naprawdę mają kształt uszu. Legenda głosi, iż nazwa pochodzi od uszu chrześcijan, które mieszkańcy Sztramberka znaleźli w obozie tatarów po ich ucieczce. Druga historia mówi o nawiązaniu do kształtu wieży obronnej Truby.

Jeśli chcecie poznać smak oryginalnych sztramberskich uszu, polecam Wam Cukiernię u Hezounu. Dlaczego? Dlatego, iż tam robione są one według prawdziwego przepisu. Ciasto musi być bowiem zagniecione i rozwałkowane. Niektórzy zaś idą na łatwiznę i przygotowują ciasto o konsystencji naleśnikowej. Udało mi się zajrzeć na zaplecze i zobaczyć cały proces produkcji na własne oczy. Wykrawane i upieczone już placuszki wkłada się do foremek, by powstał kształt uszu. Czeska kuchnia serwuje naprawdę ciekawe desery.

Czekolada z Troubelic

Czy Czechy kojarzą się Wam z czekoladą? Po wizycie w Czekoladowni Troubelice na Morawach na pewno będą. Troubelice to niewielka wieś, położona w ołomunieckim kraju. Osobiście uwielbiam czekoladę, tę czarną, rzec by można prawdziwą:) Dlatego też wizyta w tym miejscu była dla mnie przeżyciem wręcz mistycznym. Miałam okazję dowiedzieć się, jak działa ta rodzinna firma oraz wziąć udział w degustacji jej produktów.

czeska czekolada

Czekoladziarnia Troubelice to rodzinna firma, działająca od 2013 roku. Produkują i sprzedają prawdziwą, bardzo zdrową czekoladę. Jest ona produkowana z ziaren kakaowca z Ekwadoru. To tam mieszkała kiedyś cała rodzina. Po kilku latach matka z dziećmi wróciła do Czech, a ojciec tam został. W Ekwadorze mieszka już 40 lat i to on odpowiada za wybór najlepszych ziaren do czekoladowni. A jest to arriba national, jeden z najlepszych gatunków kakaowca na świecie. Daje on wyjątkowo intensywny smak kakao o złożonym aromacie.

A jak produkuje się tu czekoladę? Gniecie się ziarna kakaowca kilkadziesiąt godzin, dodaje się sok z trzciny oraz lecytynę. Nie ma tu żadnych chemicznych dodatków. Mleko do produkcji dostarczane jest z farm nieprzemysłowych.

Do produkcji czekolady w Troubelicach używa się tylko i wyłącznie tradycyjnego urządzenia, zwanego melanżerem. Rozdrabnia on ziarna kakaowca na idealną aksamitną masę. Ten proces nazywa się rafinacją. Podczas rafinacji zachodzi także drugi proces, czyli konszowanie. To mieszanie masy czekoladowej. Czy wiecie, że czekolada także leżakuje? Chodzi o to, by pojawiły się odpowiednie aromaty.

czeska czekolada

Dla mnie hitem stały się czekoladowe boby, czyli ziarna kakaowca a w czekoladzie. Nie tylko smaczne, ale także bardzo zdrowe, dobre na serce, cerę oraz na depresję. A do tego świetnie komponują się z czerwonym winem. Możecie tutaj także zakupić czekoladę ze 100% zawartością kakao. Próbowaliście kiedyś takiej? Uwaga, biała czekolada z Troubelic znajduje się na liście 15 najlepszych białych czekolad na świecie! Spróbujecie tu także zielonej czekolady! Jest to ona farbowana spiruliną, która także importowana jest z Ekwadoru.

A jeśli lubicie nutellę, to tutaj zakpicie jej bardzo zdrowy odpowiednik. Ciekawych czekoladowych produktów jest tu o wiele więcej… zdrowe kakao, suszone owoce w czekoladzie, ziarna kawowca w czekoladzie, a wszystko zdrowe, bez glutenu, więc można się tym wszystkim rozkoszować.

Frgály  – czeskie kołacze z regionu Morawskiej Wołoszczyzny

Nie, nie, to nie czeska pizza, choć jeśli by oceniać po wyglądzie można by mieć takie skojarzenie. To czeskie kołacze z regionu Morawskiej Wołoszczyzny. Stanowią on niejako symbol tego regionu. To słodkie ciasto o okrągłym kształcie, wypełnione po brzegi twarogiem lub owocami. Najlepsze są gruszkowe, choć oczywiście to kwestia indywidualna.

Tradycja tego wypieku sięga 200 lat! Niegdyś pojawiał się on na stołach w niedzielę u bogatych morawskich gospodarzy. Ciasto drożdżowe trzeba bardzo długo wyrabiać, co jest czaso- oraz pracochłonne, niemniej zostanie to wynagrodzone w smaku. Skąd wzięła się nazw frgály? Co ciekawe, kiedyś nazywano tak przypalony kołacz:)

czego spróbować na Morawach

Hanácké koláče – słodkie ciasto drożdżowe

Pewnie już zauważyliście, że ciasto drożdżowe króluje na Morawach. I super, bo ja osobiście je uwielbiam. Tym razem w podobnej wersji, też okrągłej. A w środku znajdziecie słodki twaróg z suszonymi rodzynkami oraz powidłami z jabłek, śliwek bądź gruszek. Całość przykryta jest kruszonką z cukrem pudrem. To po prostu poezja, ale można się tego spodziewać, bowiem kuchnia czeska słynie z pysznych słodkości.

czeskie słodycze

Kofola – czeska cola

Znacie Kofolę? Przyznaję, że ja nie znałam, aż do ostatniej podróży do Czech. I trochę wstyd mi z tego powodu, bowiem jest to kultowy czeski napój. Kofola jest wszędzie, w sklepach, w barach i restauracjach, w kofolomatach. Kofola… cola? Tak, tak, to dobre skojarzenie. Jest to czeska wersja coli. To, co ją odróżnia to syrop kofolowy, którego receptura jest tajna. Oryginalna Kofola ma posmak ziołowy i chyba tę lubię najbardziej. Wersji smakowych jest kilka. Co ciekawe, w barach i restauracjach dostępna jest także z kija.

Ten bezalkoholowy napój gazowany produkowany jest w Czechach i na Słowacji. Powstał w roku 1960 w Czechosłowacji, gdzie zdobył największą popularność. Więcej o Kofoli, o jej powstaniu przeczytacie u Kuby na blogu Tymrazem.

Czeskie vege

Tradycyjna kuchnia czeska jest bardzo mięsna, więc wegetarianie mogą trochę narzekać. Na szczęście to się już zmienia i w wielu miejscach znajdziecie już bezmięsne dania w menu. I tak oto hitem była dla mnie potrawa z wędzonego selera z puree z zielonego groszku, opiekaną cebulą oraz pistacjami. Jeśli lubicie seler, bo ten ma przecież specyficzny smak, to jest to świetny wybór. Drugą zaskakującą wegetariańską potrawą było risotto z grzybami, czerwoną porzeczką i nasturcją. Ciekawa kompozycja przepięknie podana i w zasadzie wcale nie wyglądająca jak risotto, co akurat jest typowe dla Czech:)

Gdzie zjeść? Takie danie serwowane są w hostelu Long Story Short w Ołomuńcu. Oczywiście można tutaj także zanocować. Co warto zobaczyć oraz zwiedzić w Ołomuńcu, dowiecie się z wpisu:

 

morawska kuchnia

To jak? Namówieni na podróż do Czech? Morawy są naprawdę ciekawe, a z Polski spokojnie można wyskoczyć na weekend. Kuchnia czeska potrafi zaskoczyć, więc warto jej na to pozwolić. Więcej o kuchni czeskiej przeczytacie na stronie VisitCzechRepulic.

Wpis powstał we współpracy z Czech Tourism.

13 komentarzy

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *