Wolontariat w Rumunii. Wywiad z uczestniczką programu Global Citizen, Justyną Nieścioruk
Global Citizen to międzynarodowy program wymiany dla młodych osób zainteresowanych rozwojem osobistym, odkrywaniem i dzieleniem się swoja kulturą. Program organizowany jest przez AIESEC, jedną z największych międzynarodowych organizacji studenckich. Biorąc udział w Global Citizen wolontariusze mają możliwość wyjazdu do najodleglejszych krańców świata, przeżycia przygody swojego życia i pomocy innym. O swojej przygodzie w Rumunii opowie mi jedna z uczestniczek tego programu Justyna Nieścioruk.
[Cel] Jak dowiedziałaś się o programie Global Citizen?
[Justyna] O programie dowiedziałam się stąd, że pracuję w organizacji, która ten program przeprowadza. Jest to AIESEC, organizacja studencka. Działam tu od dwóch lat i w zasadzie już w 2013 roku miałam taki plan, żeby wyjechać, jednak dopiero w 2014 zdecydowałam się i oficjalnie zaaplikowałam.
[Cel] Jak długo ten program już istnieje?
[Justyna] AIESEC istnieje od ponad 60 lat i od samego początku realizowaliśmy wymiany studenckie. Na początku wyglądało to głównie tak, że studenci wyjeżdżali pracować za granicę i zarabiać pieniądze. Z biegiem lat przekształciło się to w wolontariat i praktyki. Ciężko powiedzieć, kiedy to się tak naprawdę zaczęło, ale generalnie sama idea istnieje już od wielu wielu lat.
[Cel] Na czym ten program polega?
[Justyna] Global Citizen polega na tym, że wyjeżdżasz za granicę i możesz pracować w różnych działkach. Może to być albo kultura, albo zarządzanie, albo problemy świata. Mój projekt był akurat projektem marketingowym, więc podchodził pod zarządzanie. Zazwyczaj większość projektów jest kulturowych, wyjeżdżając za granicę, pracuje się głównie w szkołach czy przedszkolach, opowiada się o swojej kulturze, uczy się języka, albo angielskiego, albo języka swojego kraju. Jeżeli chodzi o projekty związane z problemami świata, np. w Afryce, to wtedy polega to po prostu na tym, że jedziesz i pomagasz tam ludziom lub też prowadzisz zajęcia językowe, bądź zajęcia uświadamiające ludzi, dotyczące np. chorób. Wszystko zależy od konkretnego projektu.
[Cel] Jak aplikować i jakie kryteria trzeba spełnić? Jak długo trwa cała procedura?
[Justyna] Jeżeli chodzi o aplikowanie, trzeba to zrobić na specjalnej platformie. Wystarczy wejść na stronę globalcitizen.pl, tam kliknąć na „Aplikuj” i wtedy zostaniemy przekierowani na stronę, która nazywa się „Opportunity portal”. Tam zakłada się konto i wypełnia swój profil. Wpisuje się swoje doświadczenie, zainteresowania, języki i tak dalej, i już na podstawie tego można wyszukać sobie jakąś praktykę, odpowiadającą naszemu profilowi. Właśnie na takie oferty się aplikuje i potem kontaktują się już z nami osoby zza granicy, prowadzące konkretny projekt. Następnie przeprowadzana jest rozmowa na Skype i jeśli decyzja jest pozytywna, można od razu przygotować dokumenty i wyjechać. Jeśli nie zostaniemy zaakceptowani, możemy szukać dalej. Można aplikować na nieskończoną ilość projektów.
Jeśli chodzi o wymagania, to jest to znajomość języka angielskiego na poziomie komunikatywnym, B1 powinien być wystarczający. Trzeba być przed trzydziestym rokiem życia, najlepiej jest, gdy posiadamy status studenta. Do tego ważne są otwartość kulturowa oraz brak uprzedzeń, gdyż pracuje się w międzynarodowym środowisku. Myślę, że nie są to jakieś szczególne wymagania.
W konkretnej ofercie zawsze podana jest data, kiedy projekt się zaczyna. Średnio projekt trwa 6-7 tygodni, więc jeśli aplikujemy z wyprzedzeniem, możemy zostać zaakceptowani miesiąc lub nawet dwa wcześniej. Ja zarejestrowałam się już w kwietniu, a dopiero w lipcu wyjechałam, więc trochę dłużej szukałam, ale to dlatego, że zależało mi na wyjeździe w drugim tygodniu lipca, a większość wyjeżdżała od 1 lipca. Generalnie można także znaleźć sobie projekt nawet w ciągu dwóch tygodni i od razu wyjechać, to już zależy od osoby i jej dostępności.
[Cel] Czy jedzie się tam w pojedynkę czy grupą?
[Justyna] Zazwyczaj ludzie jeżdżą w pojedynkę, ale jak najbardziej można wyjechać także ze znajomym lub też grupą, chociaż zazwyczaj grupą wyjeżdża się na większe projekty, w których bierze udział ponad 40 osób. W te wakacje był taki projekt w Serbii, na którym byli tylko Polacy, bo właśnie tylko Polaków chcieli do tego konkretnego wolontariatu, więc można było się umówić grupą, jeśli ktoś w ten sposób chciał wyjechać. Ja akurat na swój projekt wyjechałam sama, ale jak się później okazało, oprócz mnie, były tam jeszcze trzy inne dziewczyny z Polski.
[Cel] Co pokrywane jest przez AIESEC a za co trzeba zapłacić we własnym zakresie?
[Justyna] Na początku za konkretną ofertę, konkretny wolontariat płaci się 600 zł, jest to swego rodzaju opłata administracyjna. AIESEC musi wpłacić te pieniądze za każdego praktykanta. Bilety niestety także pokrywa się we własnym zakresie. Na miejscu ma się zapewnione zakwaterowanie i minimum jeden posiłek dziennie. Czasami może się trafić pełne wyżywienie.
[Cel] Jak długo trwa taki wolontariat?
[Justyna] Zazwyczaj jest to 6-7 tygodni, może być do 8-9. Jednak najczęściej trwa on trochę ponad miesiąc. Na krócej też można wyjechać, bo ludzie mogą dołączyć do projektu już w trakcie, i wtedy może to być na 4 tygodnie. Jednak rzadko to się zdarza.
[Cel] Do jakich krajów można wyjechać? Są jakieś ograniczenia?
[Justyna] Ograniczenia są. Jeśli ktoś wcześniej wymarzył sobie wyjazd do np. do Puerto Rico, szanse były marne. Obecnie szanse na taki wyjazd też są niewielkie. Jednak lista naszych krajów partnerskich znacznie się rozrosła, jest to obecnie 15 krajów, do których dużo łatwiej można się dostać. Przykładowe państwa to Brazylia, Kolumbia, Chiny, Indie, Egipt, a z Europy Węgry, Rumunia czy Rosja. Można także próbować wyjechać gdzieś indziej niże tylko do krajów partnerskich, tylko po prostu jest się trudniej dostać.
[Cel] Dlaczego w Twoim przypadku była to Rumunia?
[Justyna] To był totalny przypadek, tak naprawdę miałam inne plany, chciałam wyjechać do miejsca nieco bardziej atrakcyjniejszego turystycznie, ale akurat ten konkretny projekt, na którym byłam, spodobał mi się najbardziej, bo był z branży marketingowej. A ciężko jest znaleźć taki wolontariacki projekt, który skupia się na marketingu, bo większość to projekty kulturowe. Głównie to mnie przekonało. Druga rzecz to to, że moja rekrutacja przebiegła bardzo szybko. W tym samym dniu, w którym zaaplikowałam, dostałam odpowiedź i od razu miałam rozmowę. Dwa dni później już wiedziałam, że jadę. Stwierdziłam, że nie ma co się zastanawiać. Potem wręcz się cieszyłam, że jadę do takiego kraju, którego tak naprawdę, prawie nikt nie zna dobrze w Polsce. To też mi się podobało.
[Cel] Co konkretnie tam robiłaś, na czym polegał Twój wolontariat?
[Justyna] Projekt nazywa się ReBranders, jest to projekt cykliczny. Obecnie także odbywa się w Rumunii, w różnych miastach. Polega on na tym, że pracuje się w start-upach lub w organizacjach pozarządowych i robi się różne marketingowe rzeczy, typu strona Internetowa, prowadzenia fanpage’a na Facebooku, tworzenie różnych grafik, czy też organizacja różnych wydarzeń. Akurat na moim projekcie było prawie 40 osób, naprawdę z całego świata. Byliśmy podzieleni na mniejsze grupy. Każda grupa pracowała w innym start-upie bądź innej organizacji. Mój nazywał się Evolso. Jest to aplikacja randkowa. Nasza praca polegała na tym, że zmienialiśmy stronę Internetową, ja bardziej robiłam to od strony merytorycznej, a nie od programistycznej. Prowadziłam również fanpage’a w języku angielskim. Później zajmowałam się tłumaczeniami na język polski. Aplikacja miała bowiem wejść do wszystkich krajów, wcześniej była tylko w Rumunii, Czechach iw Wielkiej Brytanii. Do tego mieliśmy sesje zdjęciowe, nagrywaliśmy filmy promocyjne, także było bardzo ciekawie.
Evolso team
[Cel] Gdzie w Rumunii mieszkałaś?
[Justyna] Mieszkałam w miejscowości Kluż-Napoka, położonej na północnym zachodzie kraju. To było bardzo ciekawe doświadczenie, bo mieszkałam w akademiku ze 100 innymi praktykantami z całego świata. Oprócz mojego projektu w tej miejscowości odbywały się też inne. Była to prawdziwa mieszanka kulturowa. Zakwaterowanie było pokryte, warunki były średnie, ale przyznam szczerze, że teraz z wielkim sentymentem to wspominam. Mieszkałam w pokoju z czterema innymi dziewczynami, dwie dziewczyny z Czech, jedna z Brazylii i jedna z Pakistanu. Mieliśmy wspólną kuchnię, wspólną łazienkę. Było to czasem problematyczne, bo np. w kuchence często nie działały palniki, a była to jedyna kuchenka na 100 osób. Jednak tak jak już mówiłam, mieszkanie w takich warunkach teraz wspominam z wielkim sentymentem. Takie doświadczenie różnorodności jest nie do opisania.
Justyna, Paula z Brazylii, Kanza z Pakistanu
Widok z akademika
[Cel] Jaka jest Rumunia? Czego się spodziewałaś przed wyjazdem? Czy było tak, jak oczekiwałaś?
[Justyna] Oczywiście znałam wiele stereotypów. Myślałam, że to niezbyt czysty kraj. Jednak całkowicie się zdziwiłam, gdy tam przyjechałam, spotkałam „normalnych” ludzi, wszyscy byli bardzo mili. Największym zaskoczeniem było to, że nawet jeżeli nie potrafili mówić po angielsku, to zawsze jakoś starali się pomóc. Bardzo otwarci ludzie. Jeżeli chodzi o sam kraj, to piękna przyroda, piękne góry, widoki, dużo lasów, dużo jezior, dużo zamków, a więc mnóstwo ciekawych miejsc do zwiedzania. Sama zwiedziłam kilka zamków, w tym ten jeden najsłynniejszy. Miasto, w którym mieszkałam to miasteczko typowo studenckie, podobne do Lublina, więc zawsze mówiłam, że czuje się tam jak w domu. Dużo starych budynków, kamienic, ale dobrze utrzymanych, więc bardzo ładnie się to ze sobą komponuje. Drogi niestety są w złym stanie. Nie dość, że kręte, to jeszcze wyboiste. Podróżowanie autobusem, czy samochodem to może nie jest najlepszy pomysł, ale da się przeżyć. Jeżeli chodzi o restauracje, czy puby, to jest w czym wybierać, szczególnie na starym mieście. Akurat w Kluż czy w Bukareszcie jest mnóstwo przeróżnych restauracji i pubów, często bardzo specyficznych czy tematycznych. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jeżeli chodzi o imprezowanie, to jest bardzo dobre państwo.
Kluż-Poka
[Cel] Czy Rumunia jest dobrym krajem do mieszkania, do życia? Jak wypada w porównaniu z Polską?
[Justyna] Na pewno jest to trochę biedniejszy kraj. To widać. Nie ma jednak ogromnej przepaści. Wydaje mi się, że tam się dobrze mieszka z tego względu, że jest tam w miarę spokojnie. Ogólnie mam wrażenie, że ludzie są po prostu szczęśliwi. Gdy tam pracowałam, miałam okazję poznać bardzo sławnego w tym kraju przedsiębiorcę, który pochodzi z Holandii. To u niego wynajęto nam specjalne sale do pracy. On też zawsze nam powtarzał, że został na stałe w Rumunii, bo ludzie są tutaj szczęśliwsi, do tego ma się większe są też szanse, żeby się wybić, jeżeli ktoś ma oryginalne pomysły. Jest to chyba dobre państwo, żeby zostać na dłużej.
[Cel] Co ciekawego można zobaczyć w Rumunii? Czy miałaś czas na zwiedzanie?
[Justyna] Praca odbywała się od poniedziałku do piątku. W weekendy mogliśmy robić, co chcemy, więc oczywiście podróżowałyśmy z moimi koleżankami z projektu. Praktycznie co weekend byłyśmy w jakimś innym mieście. W jeden weekend wyjechaliśmy większą grupą, a wybraliśmy się do miasteczka, które nazywa się Turda, gdzie jest ogromna kopalnia soli. Salina Turda to jedna z największych i najstarszych kopalni w Europie, czynna była już w czasach rzymskich. Obecnie mieście się w nim podziemny park rozrywki, w którym można spędzić cały dzień. Na kolejny weekend pojechaliśmy do innego miasta, do Braszowa, w pobliżu którego znajduje się słynny zamek Drakuli. Powiem szczerze, że oczekiwałam czegoś więcej. Zamek jest spory, aczkolwiek gdy wchodzi się do środka, pomieszczenia wydają się małe, do tego niskie sufity, więc nie mam takiego efektu wielkiej przestrzeni. Samo miasto Braszów jest bardzo ciekawe i warte zobaczenia, typowo turystyczne, ładny deptak, ładna starówka. Później byliśmy jeszcze w Sybinie, to już było pod koniec mojego projektu. Małe miasteczko w stylu naszego Kazimierza Dolnego. Byłam także nad morzem, miejscowość nazywa się Vama veche. Mała miejscowość bardzo blisko Bułgarii, w zasadzie przy samej granicy. Wieczorem wybraliśmy się na spacer i przeszliśmy sobie przez granicę, więc można powiedzieć, że jedną nogą byłam w Bułgarii. Również dość ciekawe miasteczko, dużo obcokrajowców w tej części wybrzeża, dużo hippisów, ludzi, którzy grają i śpiewają na ulicy i zbierają w ten sposób pieniądze. Byłam także w Budapeszcie. Wybrałyśmy się z osobami z projektu na 4-dniową wycieczkę. Z Kluż do Budapesztu jechałyśmy jakieś 5 godzin autobusem. Przy okazji zaliczyłam jeszcze Węgry…. oraz oczywiście Bukareszt, tam spędziłam kilka dni.
Koplania soli Turda
Braszów
Zamek Drakuli
Sibiu
[Cel] Jeśli chodzi o wybrzeże, czy to fajne miejsce, żeby wybrać się tam na urlop czy wakacje?
[Justyna] Wydaje mi się, że tak. To zależy też, co kto lubi, bo np. Vama veche to taka miejscowość, gdzie przyjeżdża dużo młodych ludzi, którzy chcą się bawić, odpocząć i poznać przy okazji innych ludzi. Są imprezy na plaży, więc idealnie dla młodych osób. Jeśli chce się pojechać na bardziej luksusowe wczasy, to wtedy lepiej wybrać się do Mamaja, która jest bardziej znana wśród, powiedzmy, elit. Mi osobiście bardziej się podobało niże nad Morzem Bałtyckim. Jest fajny klimat, fajne parasole, wygląda to jak na amerykańskim wybrzeżu. Ponadto piękne widoki dookoła, bo przy morzu mamy zaraz tereny wyżynne, więc można sobie wejść na jakiś pagórek i oglądać wschód lub zachód słońca.
Vama veche
[Cel] Jak wygląda komunikacja w Rumunii? Jak się tam przemieszczałaś? Jak wygląda to cenowo?
[Justyna] Jeżeli chodzi o obcokrajowców, to nie mamy żadnych zniżek, mam tu na myśli studentów. Ceny biletów są wyższe jednak niż w Polsce. Za pociągi płaciłam prawie 2 razy tyle, co u nas. Bardzo popularnymi środkami transportu są autobusy lub minibusy, są trochę tańsze i dużo szybsze. Pociągi może nie są w najgorszym stanie, ale są bardzo wolne, to jest nie do opisania. Pociąg potrafi jechać dwa razy dłużej niż autobus, mimo że pociąg nie stoi przecież w korkach. Zdecydowanie polecam autobusy, mimo że są niewygodne. Jeżeli chodzi o komunikację miejską z kolei, to dla mnie był to szok, nigdzie nie można znaleźć rozkładu. Nie ma nic, po prostu nie wiadomo, czy tu jest przystanek, czy nie. Standard autobusów jest porównywalny do tego, co mamy w Polsce, raczej nowsze, do tego bardzo popularne minibusy, które są w dobrym stanie. Jeżeli chodzi o pociągi, to zależy. Ja akurat podróżowałam lepszym, z Bukaresztu do Kluż, jednak wszyscy ogólnie na nie narzekają.
[Cel] Czym dojechać do Rumunii? Jak się tam dostałaś?
[Justyna] Leciałam samolotem z Warszawy do Bukaresztu i z Bukaresztu jechałam pociągiem do Kluż. Nie jest to najtańszy sposób. Jeżeli komuś zależy na zbiciu kosztów, to najlepiej jest polecieć do Budapesztu, a stamtąd jest już bardzo łatwo dostać się do Rumunii. Kursuje np. bezpośredni bus z lotniska do różnych miast. To jest dużo tańsza opcja.
[Cel] Co dał Ci ten wyjazd? Czy coś zmienił, uświadomił?
[Justyna] Na pewno świadomość kulturowa, a z drugiej strony też to, że mimo, że mieszkałam z taką mieszanką różnych narodowości, charakterów, religii, to uświadomiłam sobie, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy do siebie podobni. Uważam, że stereotypy to są bzdury i nie można w nie wierzyć. Kolejna rzecz to odwaga, bo wcześniej sama nigdzie się nie wypuszczałam, wybierałam zawsze wycieczki zorganizowane, bądź z bliskimi znajomymi. Tym razem musiałam wszystko zorganizować sama, pojechać sama, nie znając języka, bo po angielsku ciężko było się komunikować. Teraz po tym wyjeździe wydaje mi się, że wszystko jest możliwe. Do tego, pewność siebie, że mogę więcej niż mi się wydaje. Doświadczyłam pracy w obcym kraju, więc wiem, że kiedyś w przyszłości mogłabym pracować za granicą. Ten wyjazd uświadomił mi także, czym rzeczywiście jest AIESEC, cała organizacja i czym jest program Global Citizen i to mnie zmotywowało do tego, żeby zaaplikować do zarządu organizacji i już od 1 lutego oficjalnie zaczynam pracę w zarządzie jako wiceprzewodnicząca ds. marketingu. Ponadto poznałam mnóstwo ludzi, nawiązałam nowe znajomości z osobami z całego świata, przede wszystkim mam tu na myśli moje współlokatorki, bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Teraz mam po prostu znajomych na całym świecie, więc gdzie bym się nie chciała wybrać na wakacje, tam zawsze będę miała hosta. Mamy grupę na Facebooku, raz w tygodniu rozmawiamy na Skype. Mam nadzieję, że z dziewczynami uda mi się spotkać w wakacje.
[Cel] Justyno, bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas i ciekawe opowiści. Gratluję i życzę powodzenia na nowym stanowisku, i powodzenia na egzaminach.