Czerwone colobusy w Jozani Forest
Jozani Forest to kolejny punkt na naszej trasie. Dlaczego? Dlatego, że żyje w nim endemiczny gatunek małp Red Colubus. Te małe zwierzątka z bujną grzywą oraz rudym grzbietem występuję tylko na Zanzibarze, a więc jest to jedyne miejsce, gdzie można je zobaczyć. Kilkukrotne próby przeniesia małpek i zasiedlenia nimi nowych obszarów za każdym razem kończyły się fiaskiem. Pożywienie w innych miejscach nigdy im nie odpowiadało. Czerwony mapłki zamieszkują wyspę od 1,5 tysiąca lat!
Do Jozani Forest wstępujemy po drodze do Jambiani. Jest to świetne rozwiązanie, bo rezerwat znajduje się dokładnie na tej trasie, a od Stone Town oddalony jest o około 35 km. Stanowi on część Parku Narodowego Jozani Chwaka Bay i jest naturalnym lasem deszczowym, podobno jednym z ostatnich pozostałych w Afryce Wschodniej. Oprócz czerwonych columbusów żyją tutaj także małpy błękitne (Blue Monkeyes), które czasami pokazują się w koronach drzew. Pan taksówkarz każe nam bacznie obserwować drzewa w czasie drogi, jednak ani razu żadna niebieska małpka nie wychyla się zza gałęzi. Na szczęście czerwone dadzą czadu z nawiązką.
Wstęp do Jozani Forest kosztuje 10 USD. Koszt taksówki ze Stone Town do Jambiani to 50 USD, niemniej sam przejazd bez zahaczania o rezerwat powinien kosztować 35 USD. Las można odwiedzać w godzinach od 7:30 do 17:00. Po około 30 minutach dojeżdżamy na miejsce. Pan taksówkarz udaje się po bilety, a my w tym czasie rozglądamy się po okolicy. Oprócz oglądania samych małpek można się także wybrać na spacer po lesie, w którym z pewnością zobaczymy prawidziwą tropikalną roślinność. W jednym z budynków zrobiona jest mała wystawa, gdzie można nieco więcej dowiedzieć się o endemicznym gatunku.
W końcu z biletami oraz z naszym panem taksówkarzem jako przewodnikiem udajemy się do lasu po przeciwnej stronie drogi. Z każdym krokiem wchodzimy coraz głębiej. I oto w pewnym momencie coś rudego przebija się przez zielone liście. Podchodzimy bliżej i co się okazuje? Czerwone małpki są wszędzie, na ziemi, w trawie, na gałęziach… i zupełnie nic sobie nie robią z obecności człowieka. Można podejść naprawdę blisko i dokładnie im się przyjrzeć… zajęte wcinaniem swoich ulubionych roślinek kompletnie nie przejmują się blaskiem fleszy, wręcz mogłoby się zdawać, że do zdjęć pozują. Sami przyznacie, że mordki mają przesłodkie, a minki, jakie robią, rozbroją najbardziej zatwardziałego twardziela:)
A jeśli chcecie zobaczyć columbusy w akcji, koniecznie obejrzyjcie filmik:)
2 komentarze
Ewa | Daleko niedaleko
Po polsku nazywają się gerezy trójbarwne 🙂
celwpodrozy
Bardzo ładnie się nazywają. Znalazłam jeszcze wersję gerezanka.