najpiekniejsza wyspa lokalna na malediwach
Azja,  Fulhadhoo,  Malediwy

Fulhadhoo – najpiękniejsza wyspa lokalna na Malediwach

Którą wyspę lokalną wybrać na Malediwach? Która wyspa na Malediwach posiada najpiękniejsze plaże? Która pokaże nam prawdziwe egzotyczne piękno, zaoferuje rajskie kąpiele? Taką wyspą niewątpliwie będzie mała Fulhadhoo, położona na atolu Baa. Skąd taka pewność? Na Malediwach byłam trzy razy i śmiało mogę napisać, że spośród odwiedzonych dotychczas wysp ta zdecydowanie się wyróżnia. Do tego właściciel hotelu, w którym się zatrzymaliśmy, sam to potwierdził. Simbe pochodzi z Male. Jakiś czas temu wyruszył na objazd lokalnych wysp w poszukiwaniu tej, na której zamierzał otworzyć guesthouse. Fulhadhoo podbiła jego serce od razu i wygrała jako ta najładniejsza. Dlatego śmiało mogę stwierdzić, że Fulhadhoo to najpiękniejsza lokalna wyspa na Malediwach.

Tak, w tym wpisie będą same achy i ochy, gdyż ta wyspa jest po prostu rajska. Rajskie są jej plaże, które właśnie pokaże Wam w tym poście. To przecież one są głównym powodem, dla którego na Malediwy ściągają rzesze turystów, spragnionych miękkiego białego piasku i turkusowych lagun. Napiszę szczerze, nie na każdej lokalnej wyspie znajdziecie idealne plaże – takie, jak w resortach. Nie wszędzie jeszcze wyznaczono tzw. bikini beach, choć to akurat szybko się zmienia. Fulhadhoo posiada i to, i to.  Ta wyspa pozytywnie mnie zaskoczyła pod każdym względem, żal było wyjeżdżać. Dlatego też, jeśli nie chcecie lub budżet Wam nie pozwala na pobyt w resorcie, Fulhadhoo będzie świetną opcją na błogi wypoczynek na najpiękniejszych plażach świata.

Jeśli chcecie wiedzieć, jak zorganizować pobyt na Fulhadhoo, zajrzyjcie do wpisu:

 

Wyspa Fulhadhoo leży na małym osobnym atolu wraz z wyspami Goidhoo oraz Fehendhoo, a także kilkoma sandbankami. Słynie z długich piaszczystych plaż, krystalicznie czystych wód Oceanu Indyjskiego, turkusowej laguny oraz tropikalnej dżungli, która prowadzi na wspomniane już rajskie plaże. We wschodniej części wyspy znajduje się niewielka wioska, licząca około 250 osób. Reszta to rodzaj dziewiczego krajobrazu z palmami kokosowymi.

W tym wpisie dowiecie się:

  • jak wyglądają południowe plaże bikini na Fulhadhoo oraz piaszczysty cypelek,
  • jak wygląda północna dzika części wyspy z małymi zatoczkami,
  • jakie widoki serwują Malediwy podczas plażowania w burzę,
  • jak bardzo tropikalny jest las, który pokrywa znaczną części wyspy,
  • jak wygląda publiczna plaża na wyspie Fulhadhoo.

 

RAJSKA BIKINI BEACH, CZYLI POŁUDNIOWA PLAŻA FULHADHOO

Plaże są tu po prostu obłędne, z białym piaskiem, miękkim niczym mąka. Inaczej wygląda południowa część wyspy z jej długą plażą, ciągnącą się aż po zachodni piaszczysty cypelek, skąd można obserwować malediwskie zachody słońca. W pobliżu znajduje się jeden z kilku sandbanków, na który w czasie odpływu można dojść bez problemu. Woda sięga po kolana, czasem po pas lub po pachy. Do cypelka wiedzie odpowiednia ścieżka, która spłyca się, gdy woda odpływa. Cała południowa strona to w zasadzie jedna długa bikini beach, czyli plaża, na której panie mogą opalać i kąpać się w strojach kąpielowych. Niektóre guesthousy wydzieliły tu niejako swoje części, niemniej nie są one prywatne, nie ma więc ograniczeń. Na samym cypelku również znajdziecie kilka parasoli wraz z leżakami. Jest też kosz na śmieci.

Na samym końcu wyspy, czyli na cypelku mieszkają króliki! Tak, pierwszy raz widziałam te zwierzęta na Malediwach. Czasami wyłaniają się z krzaczków w poszukiwaniu smacznych kąsków. Można je także spotkać na drodze, prowadzącej do dżungli.

DZIKA PÓŁNOC FULHADHOO, CZYLI GDZIE SIĘ ZASZYĆ W RAJU

Północna część wyspy Fulhadhoo jest inna, inne też są tutaj plaże. Mniejsze, ukryte w niewielkich zatoczkach, czasem kamieniste, z pięknymi chylącymi się ku wodzie palmami wcale nie ustępują tym południowym. Po tej stronie można z powodzeniem snurkować, rafa znajduje się bowiem niedaleko od lądu. Zaś przy samym brzegu macie ogromną szansę na zobaczenie płaszczek oraz tzw. baby sharks, czyli malutkich rekinów, które upodobały sobie płytkie ciepłe laguny po tej stronie wyspy. Jest dziko. Znajdziecie tu ciszę oraz błogi spokój, zaszywając się w jednej z zatoczek. Poczujecie się naprawdę jak w raju. Plaże po tej części wyspy nie są oficjalnie plażami bikini, niemniej w strojach można się opalać także i tu, jeśli tylko nie paradujemy w takim skąpym ubiorze przy mieszkańcach wyspy.

Ważna sprawa – śmieci. Jeśli marzą się Wam Malediwy i już trochę zgłębiliście temat, z pewnością wiecie, że lokalne wyspy niestety borykają się z tym problemem. Po pierwsze – zanieczyszczony ocean non stop wyrzuca coś na brzeg. Po drugie – jest problem z utylizacją. Niektóre wyspy to, co mogą, spalają same. Reszta płynie na małą wyspę w pobliżu Male o nazwie Thilafushi, która zamieniła się w pływające wysypisko śmieci. Jest to niewątpliwie niechlubna plama na rajskości tego kraju, ekologiczny wyrzut sumienia Malediwów. Więcej na ten temat przeczytacie w artykule Toksyczna wyspa śmieci na Malediwach.

Jak radzi sobie Fulhadhoo? Zdecydowanie dobrze, wręcz świetnie w porównaniu z innymi wyspami. Fulhadhoo jest naprawdę czysta, zarówno wioska, jaki i plaże. Przyznaję, że północna strona nie jest idealna, śmieci się zdarzają, ocean bowiem oddaje to, co wziął, a raczej to, co ktoś mu podarował. Mieszkańcy Fulhadhoo sprzątają swoje miejsce zamieszkania na bieżąco, jednak po prostu nie nadążają. Można im w tym pomóc…. rzekłabym nawet, że należy. 3 Hearts Guesthouse oferuje darmową lemoniadę za jeden worek śmieci. Za taką inicjatywę ogromny plus!

MALEDIWSKA AURA BYWA KAPRYŚNA, CZYLI PLAŻOWANIE W BURZĘ NA FULHADHOO

Pogoda i na Malediwach może czasem spłatać figla. Teoretycznie listopad to już początek pory suchej, a jednak w 2019 pogoda w kratkę w tym miesiącu czy nawet jeszcze w grudniu była normą. Choć my i tak narzekać nie mogliśmy, bowiem na nasz pobyt pokazało się sporo słońca. Bywały jednak dni burzowe, gdy na horyzoncie pojawiały się wręcz czarne chmury, zapowiadające konkretną zlewę. I owa zlewa czasem nadchodziła, przeważnie wieczorem. Powiem Wam, że taka aura też ma swój urok i moc. Ciemne niebo kontrastuje wtedy z jasnym oceanem, z jednej strony złowrogie ciężkie chmury, z drugiej jasne ciepłe słońce. A plaża pusta… a zresztą zobaczcie sami.

Jeśli jednak chcecie spędzić czas na Malediwach w samym słońcu, najlepsze będą do tego miesiące styczeń, luty oraz marzec. Kwiecień także może być dobrym wyborem. W tym miesiącu byłam na Malediwach dwa razy i przez cały pobyt towarzyszyła mi przepiękna słoneczna pogoda. W tym miesiącu jest podobno najlepsza widoczność w wodzie.

O jednym trzeba jednak zawsze pamiętać bez względu na słońce czy chmury. Krem do opalania z odpowiednio wysokim filtrem to podstawa. Polecam albo przywieźć ze sobą, albo zakupić produkt dobrej jakości na lotnisku. Owszem, na miejscu także kupicie, niemniej te tutejsze często są nieskuteczne, nawet jeśli jest to wodoodporny krem z filtrem 60.

KTÓRĘDY NA PLAŻĘ, CZYLI Z TROPIKALNEJ DŻUNGLI NA RAJSKIE LAGUNY

Czy już wspominałam, że sporą część wyspy pokrywa niesamowity las tropikalny? Droga na plaże prowadzi przez przepiękną dżunglę. Takiej nie widziałam poprzednio nigdzie. W momencie, gdy wchodzisz w tę gęstwinę, wkraczasz do innego świata. Niestety zdjęcia tego nie oddadzą. Nie pokażę Wam, jak bardzo wysokie są tu palmy, jak egzotyczna roślinność zagarnia przestrzeń. Zdjęcia spłaszczają i nie oddają całej tej perspektywy. Na zdjęciu nie poczujecie wilgoci, powietrza, którym ciężko oddychać, bo bryza tutaj nie dociera.

Spacer na plażę wśród takich okoliczności przyrody to zawsze piękne doznania. Na początku droga wiedzie przez gęsty las, potem pod koniec wśród palm, a dalej przez polankę. Czas przejścia na piaszczysty cypelek to 15-20 minut w zależności od tempa i ilości zdjęć robionych po drodze. Co kilka kroków można odbić w lewo lub prawo i znaleźć się na plaży.

PLAŻA PUBLICZNA NA FULHADHOO

Tak, publiczna plaża również jest. Publiczna, czyli taka, z której przeważnie korzystają miejscowi. Znajduje się ona na wschodnim krańcu wyspy. Prowadzi do niej słynna alejka palmowa. To coś, z czego słynie właśnie Fulhadhoo. Cała droga została obsadzona właśnie tymi drzewami, które niezwykle wysoko wspięły się w górę.

Plaża sama w sobie jest niezwykle urokliwa. Na końcu alejki już z daleko widać turkusowy ocean. Piasek jest biały i miękki, a jeśli odbijemy w lewo i przedrzemy się przez krzaki, naszym oczom ukaże się chyląca ku wodzie palma, na której zawieszona jest huśtawka. Taki oto obrazek, wycięty prosto ze strony katalogu ekskluzywnego biura podróży. To jest właśnie to, z czym kojarzą się Malediwy, małe rajskie wysepki na Oceanie Indyjskim.

Za tą palmą jest jeszcze jedna, wygięta w inną stronę, jakoby wskazująca drogę na wyłaniający się z wody sandbank. W czasie odpływu można bez problemu dostać się na niego pieszo. Woda sięga mniej tu więcej po kolana. A po drodze i tuż przy brzegu? Baby sharks! Mnóstwo małych rekinów, śmigających po płytkiej lagunie.

Jednak jest tu małe “ale”. Przy drodze na publiczną plażę, właśnie przy alejce palmowej, znajduje się wysypisko śmieci. Jest to punkt, do którego wszyscy mieszkańcy zwożą bądź znoszą wszelkiego rodzaju odpady. Takie składowisko. No gdzieś trzeba i na to miejsce znaleźć. I o ile sam punkt nie jest problemem, bowiem plac jest ogrodzony i dobrze zabezpieczony, tak miejsce spalania śmieci już takie nie jest. Utylizacja odbywa się bardzo blisko plaży, więc dym dociera i tu. Jeśli traficie akurat na moment spalania, zapachy nie są za specjalne. Do tego na publicznej plaży mogą zdarzyć się śmieci. Wygląda na to, że ta część wyspy jest niestety rzadziej sprzątana. Niemniej nie ulega wątpliwości, że plaża we wschodniej części jest również piękna i rajska.

PLAŻE FULHADHOO Z LOTU PTAKA

A na koniec zupełnie inna perspektywa, czyli trochę raju z lotu ptaka. Wszyscy wiemy, że Malediwy z góry wyglądają niesamowicie. Wtedy dopiero widać, jakim niesamowitym tworem natury są te maleńkie wysepki. I tu przychodzi mi na  myśl legenda, według której powstało to wyspiarskie państwo. Otóż, mówi ona, że pewnej nocy do wód Oceanu Indyjskiego spadł deszcze… deszcz gwiazd. Część z nich wypłynęła na powierzchnię, tworząc w ten sposób ten niesamowity archipelag. Sami przyznacie, że patrząc na te wysepki z góry można uwierzyć w tę legendę.

Myślę, że teraz po tak dużej dawce tak rajskich widoków, wiecie już, dlaczego twierdzę, że Fulhadhoo to najpiękniejsza wyspa lokalna na Malediwach. Mogę jedynie dodać, że zdjęcia i tak w pełni nie oddają wyjątkowości tego miejsca. To trzeba zobaczyć, poczuć, tego trzeba doświadczyć. To idealne miejsce na błogi odpoczynek, odcięcie się od wszelkich bieżący spraw, na prawdziwy reset.

A jeśli jeszcze nie macie dość, to zajrzyjcie koniecznie do galerii. Tam czeka na Was ogromna dawka lazurków, turkusów i zieleni.

 

A jeśli potrzebujecie więcej informacji o Malediwach, zajrzyjcie do wpisu:

 

Jeśli zaś potrzebujecie noclegu przy lotnisku, przeczytajcie także:

 

4 komentarze

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *