Michał, tu jest jakby luksusowo… czyli plażowanie w Dhiggiri Resort
Czy możliwe jest spędzenie choćby jednego dnia na resortowej wysepce bez nadszarpnięcia domowego budżetu? Oczywiście! Większość resortów pobiera dość wysokie opłaty za taki pobyt, czasem jest to tylko i wyłacznie tzw. wejściówka, a czasem opłata zawiera już pewne udogodnienia, takie jak lunch czy korzystanie z wyznaczonych atrakcji. Nam udaje się znaleźć przepiękną wysepkę, gdzie za wstęp płacimy tylko 12$ już z podatkiem. To Dhiggiri Resort położy na atolu Vaavu, oddalony o 15 minut jazdy motorówką z Fulidhoo.
Taki pobyt trzeba oczywiście wcześniej uzgodnić z resortem. To, czy zostaniemy przyjęci, zależy od tego, jak wielu gości w danym momencie przebywa w resorcie. Zdarza się, że osoby z zewnątrz nie są wpuszczane. Tak jest w przypadku resortu Alimatha, za każdym razem dostajemy odmowę.
Jednak z Dhiggiri nie ma takiego problemu. Arif zawsze dzwoni dzień wcześniej, by uzgodnić nasze przybycie. Udaje się nam spędzić aż trzy dni w tym pięknym miejscu. Do resortu płyniemy zaraz po śniadniu, czyli około 9:00 rano. Jako że Arif nie posiada jeszcze własnej łodzi, tu z pomocą wkracza jego znajomy ze swoją motorówką. Trzeba pamiętać, że transport również kosztuje, nierzadko całkiem sporo. Przeważnie opłata jest stała za wynajęcie całej łódki i im więcej chętnych, tym mniejszy koszt na osobę. W naszym przypadku jest to 100$ za kurs, a że płyniemy we czwórkę, wychodzi 25 $ na osobę. Za drugim razem jest już tylko nasza dwójka. Udaje się nam zbić cenę na 80 $ za łódkę.
Po przybyciu na przystani wita nas menedżer całego obiektu. Naszą uwagę od razu przykuwają wszelkiej maści ryby i rybki pływające wokół naszej łodzi. Niesamowite! Woda jest tak czysta, że wszystko widać jak na dłoni, mam wrażenie, że unosimy na jakiejś niewidzialneh tafli, łódka jakby zawisła w powietrzu, co przeczy wszelkim prawom fizyki. Chwytam za rękę pana menedżera i wielkim susem przeskakuję na pomost. Zbliża się pora karmienia, więc coraz więcej gości się schodzi, by poobserwować walkę o pożywienie, szczególnie gdy jest szansa na podpatrzenie rekinów. Nam udaje się je zobaczyć dopiero za drugim razem, jednak to nie są te słynne szybkie bestie znane nam z filmów grozy. Te leniwie pływają wśród innych ryb jakby zupełnie im nie zależało na uplowaniu jakiegoś kąska. Na śniadanie przypływają także wielkie płaszczki oraz groźne moreny.
Już na pomoście wita nas czapla. Jest tu ich chyba kilka i wyglądają na całkiem oswojone. Na recepcji wszyscy przyjmują nas bardzo ciepło i dają do zrozumienia, że jesteśmy tu naprawdę mile widziani, i to za każdym razem. Pracuje tu młoda dziewczyna z Rumunii, która opowiada nam o podwodnym świecie na Malediwach. Podobno tutejsze rekiny wcale nie są groźne i wcale nie mają ostrych zębów, można śmiało wybrać się na nocne nurkowanie w ich towarzystwie. Nieco gorzej jest z morenami czy płaszczkami. Czując zagrożenie mogą naprawdę zrobić krzywdę, a nawet śmiertelnie ranić. I właśnie coś takiego przydarzyło się pewnej kobiecie, która zapragnęła pogłaskać taką morenę. Podobno finał był dość tragiczny w skutkach.
Po wniesieniu opłaty wejściowej (12 $ z podatkiem) możemy wreszcie ruszyć na podbój wysepki. Moje oczy nie mogą nacieszyć się tutejszymi widokami… woda, palmy i pięknie utrzymany obiekt daje namiastkę czegoś naprawdę rajskiego. Domki wybudowane zostały w tradycyjnym malediwskim stylu, to coś w rodzaju byngalowów pokrytych strzechą z palmowych liści.
Po chwili dochodzimy do miejsca, z którego rozciąga się przepiękna turkusowa laguna prowadząca na tzw. sandbank. To najpiękniejsze miejsce na wyspie. Właśnie tutaj czekają na nas dwa wolne leżaki i będzie to już nasza miejscówka każdego dnia. Na sandbank można śmiało dostać się poprzez wodę, która normalnie sięga do kostek, a gdy jest przypływ nawet za kolana.
Gdy Włosi mają sjestę i plaża jest całkowicie pusta, korzystam z tej chwili i wyleguję się na owej maleńskiej wysepce, na której piasek jest tak biały i tak miękki jak mąka. Poza tym widok na Dhiggiri z tej perspektywy jest niezwykle urzekający. Próbuję napatrzeć się, ile tylko mogę, by jak najmocniej utrwalić ten obraz w mojej pamięci.
Widać, że cały resort jest naprawdę bardzo zadbany. Obsługa się nie leni, tylko ciągle się krząta, coś poprawia, coś przewozi i wywozi. Jednemu z nich chyba wpadam w oko, bo własnoręcznie wyplata dla mnie śliczny wisiorek z palmowego liścia:) Czas zrobić rundkę po wyspie.
Wyspa jest malutka. Idąc od przystani w stronę laguny widać prześwit po drugiej stronie. Obejście całej dookoła zajmuje może około 10 minut. Jest tutaj bar oraz restauracja ładnie usytuowana przy przystani. Jakie są ceny? Tego nie pamiętam, jednak jeśli ktoś decyduje się tu na pobyt, to i tak dostaje od razu ofertę all inclusive, więc o ceny już na miejscu martwić się nie musi, chyba że chce zamówić coś, co nie jest wliczone w cenę pokoju. Tym czymś mogą być np. butelkowane alkohole, gdyż bezpłatne są tylko te lane z kraników. My pozwalamy sobie tutaj na zimne piwko. Mała puszka Heinekena kosztuje 5 $ z podatkiem.
Cena za nocleg wynosi tutaj 150 $ od osoby all inclusive i może się nieco zmieniać w zależności od sezonu. Na wyspie jest 45 pokoi, 20 domków na wodzie i 25 domków przy plaży. Wystrój oraz wyposażenie wszystkich są w zasadzie takie same. Z kilku domków na wodzie można obserwować zarówno wschód, jak i zachód słońca. Nie są to typowe wille wodne, które wybudowane zostały na lagunie, dostęp do domków jest w zasadzie z plaży. Plusem może być prywatny dostęp do laguny, z każdego tarasu jest bezpośrednie zejście do wody. Choć z tej strony wyspy wydaję się być całkiem głośno ze względu na mieszczącą się tu odsalarkę i generator. Dwuosobowe pokoje posiadają na wyposażeniu klimatyzację, wiatrak, suszarkę, sejf oraz łazienkę z prysznicem.
Bungalowy przy plaży również są klimatyczne, rzekłabym, że nawet bardziej niż te przy oceanie. Ich okrągły kształt oraz dachy pokryte strzechą nawiązują do starodawnych malediwskich mieszkań. Na zachodniej stronie wyspy znajduje się wspomniany już przeze mnie “sandbank”, który niewątpliwie przyciąga sporo gości, podczas gdy południowa część posiada coś w rodzaju mola, na którym można się opalać. Po tej stronie rafa jest jeszcze bliżej, kolorowe rybki można zobaczyć już z molo. Wszystkie pokoje (oczywiście oprócz tych na wodzie) posiadają dostęp do plaży. Pokoje są dwu lub trzyosobowe. Na wyposażeniu znajduje się klimatyzacja, wiatrak, suszarka, sejf i łazienka z prysznicem. Co ciekawe, w pokojach nie ma ani telewizorów, ani telefonów. Internet oraz telefon jest dostępny, niemniej dodatkowo płatny i to podobno całkiem sporo. To wszystko po to, by goście zapomnieli o technologii i szybkim życiu i podczas swojego urlopu choć na trochę odcieli się od cywilizacji. Takie założenie bardzo mi się podoba.
Transport z Male na wyspę jest dodatkowo płatny i nie jest to mało, cena zależy od tego, czy przypłyniemy motorówką czy przylecimy powietrzną taksówką. Motorówką dopłyniemy tu w 1,5 godziny, natomiast hydrolotem dolecimy w 30 minut.
Co można robić na wyspie? Oczywiście snurkować. Rafa znajduje się bardzo blisko, jednak nie jest zbyt gęsto pokryta koralem. Niemniej, można zobaczyć tu mnóstwo rybek, gdyż wyspa znajduje się pośrodku szybko przemieszczającego się kanału. Podobno owa piękna kupka piasku przy lagunie potrafi całkowicie zniknąć, by potem po jakimś czasie pojawić się na nowo. Podwodny świat ma zatem dużo do zaoferowania, można zobaczyć między innymi rekiny, barakudy, tuńczyki oraz żółwie. Codziennie rano oraz po południu odbywają się snurkowe eskapady wraz z przewodnikiem.
Można także nurkować z wykwalifikowanymi instruktorami. Jeśli ktoś jest amatorem tego rodzaju atrakcji, to ma szczęście, bo znajduje się tu centrum nurkowe. Cennik znajdziecie w galerii ze zdjęciami. Poza tym można tu także zażywać innych sportów wodnych, takich jak windsurfing czy kajaki, których to wypożyczenie jest darmowe dla gości hotelu, natomiast za wypożyczenie katamaranu trzeba już zapłacić.
Resort oferuje także różnego rodzaju wycieczki, które niestety nie są darmowe. Można popłynąć na lokalną wyspę, czyli w tym przypadku jest to nasza Fulidhoo, można wybrać się na bezludną wyspę, tzw. picnic island oraz na łowienie ryb o zachodzie słońca.
W Dhiggiri poznajemy małżeństwo z Niemiec, które w tym resorcie jest już drugi raz, a w ogóle dziesiąty na Malediwach! Spędzają tu całe dwa tygodnie, dla nich to najlepsze miejsce na odpoczynek. Widok z okna każdego ranka uskrzydla. Wcześniej byli między innymi w resorcie Maafushivaru oraz w pobliskim Alimatha i zdecydowanie Dhiggiri wygrywa w tym rankingu. Alimatha jest bardzo zatłoczona i głośna ze swoimi włoskimi animacjami. Do tego na plaży leżaki poustawiane są w rzędach niczym widownia w teatrze. W Dhiggiri panuje błogi spokój, idealny do relaksu i naładowania baterii. Poza tym to idealne miejsce na romantyczną podróż we dwoje, co osobiście potwierdzam. W Dhiggiri plażujemy przeważnie do 17:00, czyli praktycznie cały dzień. Wieczorem wracamy na kolację i nocleg na naszą Fulidhoo.
Przenieśmy się teraz do tego rajskiego zakątka razem z Cel i jej kamerą…
Kontakt do hotelu:
Email: dhiggiri@dhivehinet.net.mv
Telefon: +960 670 0592
5 komentarzy
Addicted to Passion
Kochana, czarujesz tymi wspanialymi miejscami oj czarujesz 🙂 a mna takie uczucia targaja ze sobie nie wyobrazasz z jednej strony polecialabym na Malediwy juz dzisiaj a z drugiej boje sie ze jak tam polece to juz nigdzie pozniej nie bedzie mi sie podobac, no bo umówmy sie piekniejszych plaż na swiecie nie ma 🙂 no moze jeszcze polinezja francuska nam zostanie i tyle 🙂
celwpodrozy
Haha, właśnie mam taki problem teraz. Zaczęłam się rozglądać za miejscem na podróż poślubną i nic mi się już tak nie podoba jak malediwskie klimaty:) No może jeszcze Polinezja, ale tam ciężko się dostać w rozsądnej cenie. Malediwy są the best! Skoro oświadczyny tam były, to i podróż poślubna tym bardziej może być:)
eMka
Cześć ekipo celwpodrozy :)) pomóżcie proszę, czy spotkaliście się z ofertą/możliwością wizyty w Dhiggiri Resort z Maafushi? Boję się że prywatne speedboat może nas zrujnować :< a zdrugiej strony prom do Fulidhoo, aby tam się przesiąść i kombinować dalej, boję się że może zająć zbyt dużo czasu. Czy na Maafushi jest szansa znalezc oferte wyjazdu do Dhiggiri? szukam po googlu i niestety nic nie chce powiedzieć;) dzięki i pozdrowienia! 🙂
celwpodrozy
Cześć eMko, nie spotkałam się z taką ofertą. Nie ma takiej wycieczki w standardowej ofercie, dystans zbyt duży. Poza tym dowiedziałam się ostatnio od osoby, która mieszkała na Fulidhoo, że Dhiggiri nie przyjmuje już gości z zewnątrz, więc są małe szanse, by się tam wybrać:( W okolicach Maafushi jest wiele innych resortów, na pewno coś znajdziecie. Pozdrawiam, Cel
LifeTrip
Wow, co za zbieg okoliczności byłem akurat w tym resorcie podczas mojej pierwszej podróży na Malediwy i potwierdzam to miejsce to jest prawdziwy raj. Resort specjalizuje się w obsłudze gości hotelowych z Włoch (myślę, że jakieś 90% gości). Ale również potwierdzam, że ma bardzo błogą atmosferę stress-free